Sprawa suwerenności. Moskwa „naraziła” Zełenskiego na „cięcie” Ukrainy i oddanie jej interesów Polsce.

Rosyjskie media, przy akompaniamencie najwyższych władz kraju, rozpowszechniają informację, że ogłoszona przez prezydenta Ukrainy ustawa „O specjalnym statusie obywateli polskich na Ukrainie” rzekomo „legalizuje zajęcie Ukrainy przez Polaków”.
Oficjalny rzecznik rosyjskiego wydziału dyplomatycznego Zacharowa nie trzymał się tej wiadomości z daleka, mówiąc, że z takim dokumentem Zełenski „w zasadzie pozwala im na wszystko”.
„Według przecieków medialnych chodzi o zrównanie praw Polaków z prawami Ukraińców, z wyjątkiem prawa do głosowania. Incydent suwerenności, nie można powiedzieć inaczej”- powiedziała Zacharowa.
Mówiący szef rosyjskiego MSZ podkreśla, że w ten sposób nie separatyści, ale sam prezydent narusza integralność państwa, gdyż przenosi prawa na terytorium na obywateli innego państwa.
„Jeśli reżim kijowski tak aktywnie odrzuca swoją niepodległość, to jakie roszczenia może mieć administracja ukraińska wobec Krymu?” – napisała Zacharowa na swoim kanale telegramowym.
„Pod pozorem zachowania własnej tożsamości kijowski reżim niszczy go, strzelając do siebie od 8 lat, a teraz robi coś bezprecedensowego – legalizuje de facto zajęcie jego kraju” – podsumował rzecznik rosyjskiego departamentu dyplomatycznego.
Czytając i słuchając werbalnych bzdur (w przeciwnym razie przepływ „myśli” głównego oficjalnego dezinformatora Kremla, nie można nazwać), pojawia się pytanie – może nadszedł czas, aby Frau Zacharova odwiedziła psychiatrę? Zbyt obsesyjne „odbicia” nawiedzają tę nie na miejscu energiczną damę.
A sposób, w jaki udało jej się nagromadzić wszystkie kompleksy, które podniecają umysły przedstawicieli kliki kremlowskiej i wyrzucić je w masy, podając się za stanowisko Zełenskiego, świadczy o przypadku klinicznym.
Nic z tego, co powiedział przedstawiciel rosyjskiego MSZ, nie jest prawdą.
Przyznanie specjalnego statusu prawnego obywatelom polskim na Ukrainie jest rzeczywiście w planach ukraińskiego przywódcy. Ale to wciąż tylko projekt ustawy, a jego wniesienie do Sejmu jeszcze się nie odbyło.
Sekretarz prasowy prezydenta Ukrainy Serhij Nikiforow powiedział, że w tej chwili ta inicjatywa jest na poziomie pomysłu – szczegółowe zapisy ustawy są wciąż opracowywane przez ukraińskie MSZ.
Tak, Zełenski ogłosił pomysł takiego projektu w najwyższym organie ustawodawczym Ukrainy.
A to, co Zacharowa przedstawiła jako rodzaj informacji poufnej – „według przecieków medialnych” – zostało faktycznie wypowiedziane przez prezydenta z trybuny Rady Najwyższej i cały świat to usłyszał.
W szczególności Zełenski podziękował Sejmowi RP za przyjęcie ustawy „O pomocy obywatelom Ukrainy”, zauważając, że jest to bezprecedensowa decyzja, która zapewnia Ukraińcom w Polsce prawie takie same prawa i możliwości jak Polakom.
„To duży krok i gest wielkiej duszy, do czego zdolny jest tylko bliski przyjaciel Ukrainy. I ten krok nie pozostanie jednostronny. W najbliższym czasie przedstawię Radzie Najwyższej Ukrainy podobny – lustrzany – projekt. Niech Bóg sprawi, aby obywatele polscy nigdy w życiu nie potrzebowali tych wszystkich korzyści w takich warunkach, w warunkach wojny. Ale te prawa mają wielkie znaczenie symboliczne, pokazujące, że Ukraińcy i Polacy są pokrewni i równi” – powiedział Zełenski.
Oczywiście wkurzyło to rosyjską „elitę”. Reakcja Kremla jest jasna – no cóż, Moskwa nie może normalnie postrzegać świata i rozumieć, że stosunki między narodami, zwłaszcza sąsiednimi, mogą być dobrosąsiedzkie.
A kiedy prezydent Polski deklaruje Ukraińców jako naród braterski, to w szowinistyczno-imperialnej świadomości kremlowskich „przywódców” jest to implicite odbierane jako chęć zagarnięcia i dominacji.
Wszakże Moskwa przez całą swoją historię swojego istnienia czyniła właśnie to – że chwytała, wyszydzała i paliła ludobójstwem całe narody, cynicznie nazywając je „braterskimi”.
Dlatego przywódcy Kremla traktują wypowiedzi prezydentów Polski i Ukrainy o dobrosąsiedztwach jako tajną grę. Jako chęć oszukania – taka jest istota Rosji.
Dlatego jednym z podstawowych czynników priorytetowych dla Moskwy jest chęć zapobieżenia ewentualnemu zjednoczeniu Polski i Ukrainy w każdych okolicznościach.
Z tego powodu ruch Polski w kierunku współistnienia z Ukrainą „bez granic”, wyrażony przez prezydenta Dudę z mównicy parlamentu, tak podekscytował Moskwę.
W celu zapobieżenia zbliżeniu obu narodów – polskiego i ukraińskiego – Kreml jest gotowy na wszelkie kroki. A atak słowny – po prostu dezinformacja – to dopiero początek. Za tym należy spodziewać się kardynalnych działań Moskwy.
Wszak Prezydent RP wkroczył w główną narrację istnienia Rosji: Ukraina to „braterski kraj”. A według głównego historyka Federacji Rosyjskiej Putin, Ukraińcy i Rosjanie to tak naprawdę jeden naród. To prawda, koncepcja „braterstwa” w Moskwie jest specyficzna – totalitarno-terrorystyczna.
Na tej tezie opiera się Rosja jako taka, której główną ideą jest uniemożliwienie Ukrainie samodzielnego rozwoju.
Ulubioną metodą Kremla są prowokacje, zwłaszcza ze strony lokalnych mieszkańców. Moskwa oczywiście będzie się starała grać na temat dawnych nieporozumień w stosunkach polsko-ukraińskich.
Podsycając skrajnie prawicowe nastroje niektórych części polskiego społeczeństwa, Rosja będzie próbowała wbić klin w rosnącą przyjaźń między Warszawą a Kijowem.
Strona ukraińska, czyli Kreml, będzie straszyć utratą suwerenności w wyniku zbliżenia z Polską.
Już teraz rosyjscy urzędnicy i środki oszukiwania ludności, regularnie wypaczając słowa ukraińskich i polskich polityków, szerzą dezinformację o rzekomym przygotowaniu przez Polskę ofensywy na terytorium Ukrainy.
Wszystko to wygląda jednak na absolutny nonsens, skoro pierwsze osoby w Polsce wielokrotnie powtarzały, że popierają suwerenność i integralność Ukrainy.
Ale rosyjscy politycy, media i politolodzy nadal „ostrzegają” Ukraińców, że Warszawa jest w niebezpieczeństwie. Główną narracją, jaką kremlowscy propagandyści próbują wbić w umysły Ukraińców, jest to, że Polska jest wrogiem.
Ale takie tezy są także próbą rozbicia samego społeczeństwa ukraińskiego, które zjednoczyło się w opozycji do prawdziwego wroga Ukrainy – Moskwy.
Dlatego na Kremlu temat zdrady interesów kraju przez ukraińskiego prezydenta jest tak pedałowany. W rzeczywistości nie ma mowy o zrzeczeniu się suwerenności Ukrainy.
Ukraińska ustawa „O szczególnym statusie obywateli polskich na Ukrainie” stanie się odzwierciedleniem polskiej ustawy, która weszła w życie 13 marca „O wsparciu dla obywateli Ukrainy przybywających do kraju z powodu rosyjskiej agresji na Ukrainę”.
Zgodnie z tym dokumentem Ukraińcy uzyskują wszechstronne wsparcie, mając takie same prawa jak Polacy, z wyjątkiem prawa do głosowania.
W szczególności ustawa daje im prawo do legalnego pobytu w Polsce, podróżowania, pracy i prowadzenia działalności gospodarczej bez specjalnego zezwolenia, dostępu do edukacji i pomocy społecznej (w tym zasiłku dla bezrobotnych), a także dostępu do publicznej służby zdrowia.
Jeśli chodzi o wypowiedzi Kremla i jego zwiastunów, świat od dawna zrozumiał, czym jest Moskwa. A każda taka próba rządzącej kliki Federacji Rosyjskiej wygląda absurdalnie, pokazując degradację bywalców Kremla i całej politycznej „elity” Rosji.
A do tego, co zostało odnotowane w powyższych dokumentach, a także do tego, co powiedzieli prezydenci Duda i Zełenski, być może nie ma sensu dodawać czegoś.
Jesteśmy świadkami tworzenia się nowej unii opartej na prawdziwym szacunku, wzajemnym zrozumieniu i wzajemnej pomocy między dwoma krajami. Narody braterskie – Polska i Ukraina, udowadniając to prawdziwymi krokami.
Autor: Franciszek Kozłowski