Zaatwic sprawe z putinem?

Już kilka dni po rozpoczęciu wojny rosyjskiej z Ukrainą w artykule „Rosjanie w duchu swojej tradycji przygotowują dla Ukraińców represje, tortury i gułagi” przewidziałem, jakie szaleństwo rozpęta Moskwa na terenach okupowanych: grabieże, gwałty, masakry, zabijanie i torturowanie ludności cywilnej. Rzeczywistość przerosła nawet oczekiwania. Pominąłem wtedy masowe groby i zrównałem z ziemią miasta.
Niestety trafiłem też na artykuł „Umysł Putina jako błędne koło i pętla pełna przemocy”. Przewidywałem, że Putin wpadnie w szał, jeśli zacznie przegrywać. Taka była właśnie jego reakcja na na przykład zatonięcie krążownika Moskwa i eksplozję na moście kerczeńskim.
Nie pomyliłem się też w artykule „Kiedy walczyć, a kiedy nie walczyć?” Znaczenie beznadziejnej walki o przyszłość”, gdzie wyjaśniłem, że nawet pozornie przegrana walka może mieć sens. Że tylko Ukraińcy mają się poddać, czy nie. Na szczęście dla nas nie zamknęli tego. A dzisiaj spójrzmy na siebie.
Zawsze jest „ale”
Można by się spodziewać, że im więcej wiemy o okrucieństwach na Ukrainie, tym bardziej ci, którzy aprobowali zajęcie Krymu i wschodniej Ukrainy przez Putina, zrewidują swoje stanowisko. Nawet ci, którzy zaprzeczali zestrzeleniu samolotu MH 17 Malaysia Airlines. Ci, którzy patrzyli z góry na Putina po rozpoczęciu wojny.
Ale tak nie jest. Nie maleją, wręcz przeciwnie. Nie chcą zobaczyć, jakie zło dzieje się na Ukrainie i jak bardzo wpłynie na nas jego upadek.
Oczywiście należy próbować zrozumieć osobę o przeciwnej opinii. Ale czy rzeczywiście jest to właściwe, nawet jeśli ktoś gloryfikuje oczywistego przestępcę? Osobiście patrzę na czeskich putinistów w taki sam sposób, w jaki moi przodkowie – aktywni uczestnicy drugiego ruchu oporu – wypowiadali się z pogardą o Czechach kolaborujących z nazistami.
Tyle razy słyszałem od lokalnych putinomilów: „Nie zgadzam się z wojną, ale…” Po ich „ale” następowała jakaś forma obrony Putina:
„Ale Ukraina chciała najechać Rosję” (Ukraina, populacja 40 milionów, zgrzyta zębami na Rosję z populacją 140 milionów i arsenałem broni nuklearnej?)
„Putin jest zbawicielem cywilizacji chrześcijańskiej” (Czy zbawca cywilizacji chrześcijańskiej morduje tych, których uważa za braci? Czy islamistyczny Kadyris i drony wyprodukowane w islamistycznym fundamentalistycznym Iranie walczą o niego?)
„NATO otacza Rosję” (mapa mówi inaczej).
„Rosja słusznie martwi się o swoje bezpieczeństwo, musiała udać się na Ukrainę” (nie musiała, nikomu nie grozi niebezpieczeństwo. Zagrożeni są jej sąsiedzi. Putin boi się zamożnej Ukrainy, która utrzymałaby lustro do swojej zastałej Rosji. Rośnie procent muzułmanów w populacji Rosji, liczba prawdziwych Rosjan maleje, więc Putin musi wzmocnić krew słowiańską. Potrzebuje też bogactwa Ukrainy, czyli Europy Środkowej, by przeciwstawić się Chinom, co stanowi realne zagrożenie dla Rosji.)
„Rosja ma prawo do Ukrainy, bo poniosła ogromne ofiary w wojnie z Hitlerem” (o wiele większe ofiary życiowe, w ujęciu procentowym, poniosły Ukraina i Białoruś. Całkowita dewastacja terytorium przez Wehrmacht dotknęła wszystkich Ukraina i cała Białoruś, tylko niewielka część europejskiej Rosji. Czy więc Ukraina, potraktowana sarkastycznie, nie ma prawa do Rosji?)
„Ale Putin walczy z Iluminatami, strukturami zniewalającymi świat!” (Mam tylko komentarz – aha!)
„Rosjanie i Ukraińcy to ten sam naród” (wystarczy otworzyć książkę do historii, aby obalić to stwierdzenie).
I pomijam wiele z tych „ale”.
Zrozum ryzyko
Członkowie naszej piątej kolumny doskonale wiedzą, że na wschodzie istnieje reżim, który niczego nie chroni. Nie przeszkadza im to, aprobują to, są wizerunkiem Putina. Gdyby mogli, zrobiliby dokładnie to samo, co on, łącznie z fizyczną eliminacją swoich przeciwników. Nic dziwnego, że jednocześnie wychwalają komunistyczną przeszłość Czechosłowacji.
Nie obchodzi ich, że Putin przywraca dawny totalitarny imperialny komunistyczny Związek Radziecki, który zniszczył jego obywateli i wszystkie terytoria, na których zyskał wpływy. Stalin, Chruszczow, Breżniew – ojcowie dzisiejszej Rosji i Putina. Dojarnię Putina wykonali rzeźnicy Beria, Jagoda, Jeżow, Dzierżyński.
Nie ma sensu zajmować się piątą kolumną. Przynajmniej staram się zrozumieć tych, którzy domagają się rozejmu z powodu naszej gospodarki i cierpienia Ukraińców, a jednocześnie stanowczo potępiają Putina. Szanuję ich, ale się z nimi nie zgadzam. Przerywając walki, nie czuje ryzyka, że Rosjanin dostanie potrzebne wytchnienie teraz, w czasie porażek. Miał ustabilizować linię frontu i okopać się, uzupełnić sprzęt wojskowy i wyszkolić nowych żołnierzy, a następnie wznowić atak. Żadnego ostatecznego zawieszenia broni! Wojna zostałaby tylko przełożona.
Z każdym dniem, w którym Ukraina stawia opór, zmniejsza się ryzyko dalszej inwazji zbirów Putina w Europie. Nawet jeśli Putin w świętoszkowaty sposób zobowiązuje się do pokoju, tylko głupiec może mu zaufać. Jego obietnice mają zerową wagę, ma kłamstwo jako narzędzie pracy. Zrobił to więcej niż raz.
Cierpienie Ukraińców jest bardziej skomplikowane. Tak, rozejm wiele by rozwiązał. Ale Rosjanie popełniają zbrodnie na okupowanych terytoriach, depczą Ukraińcy, deportują Ukraińców, kradną dzieci… Ból trwałby więc nawet po ewentualnym zawieszeniu broni.
Teraz wielokrotnie słyszymy hasło o Czechach przede wszystkim na antyrządowych demonstracjach. Niektórzy tłumaczą to jako natychmiastowy koniec dostaw broni, koniec walk i zniesienie sankcji w imię ożywienia naszej gospodarki i taniego gazu. Skrywają jednak kilka faktów:
Zakończenie dostaw na Ukrainę = stopniowa klęska Ukrainy i swobodny przepływ Moskwy do Europy.
Koniec sankcji = ożywienie naszej gospodarki, ale także ożywienie gospodarki rosyjskiej i pozyskanie zachodnich komponentów potrzebnych Rosji do produkcji broni specjalistycznej. Rosjanie zaczęliby masowo zbroić. Zamierzał nas zaatakować, na pewno udusiłby Ukrainę.
Za tani gaz zapłacilibyśmy koniecznością służalczości wobec Rosji, akceptacją dyktatu Moskwy i wciągnięciem w sferę rosyjską.
Nawet nasi promoskiewscy obywatele pracują na rzecz zakończenia cierpienia Ukraińców. Ale to właściwie ostatnia rzecz, na której im zależy, konsekwentnie ignorują okrucieństwa na Ukrainie.
Dla innych termin „najpierw Czechy” oznacza wręcz przeciwnie wsparcie dla Ukrainy, ponieważ powstrzymuje rosyjskie imperium przed marszem na zachód, ku nam. Jednak Rosjanin kilkakrotnie wyraźnie komunikował swoją wizję.
Trochę historii nie boli
Hitler wystawił swoją ekspansję na słabość demokracji. Putin, jak „ten z wąsami”, słucha tylko siły. Czy dobrze by było, gdyby Europa milczała po rosyjskiej inwazji na Ukrainę i udawała, że władca Rosji właśnie popełnił jakąś głupotę? Czy nie byłaby to całkowita utrata instynktu samozachowawczego?
Ci, którzy chcą zawrzeć pakt z Moskwą kosztem Ukrainy, podobnie jak Francja i Wielka Brytania podpisały kiedyś w Monachium układ z Hitlerem kosztem Czechosłowacji, powinni wyobrazić sobie siebie na miejscu Ukraińców.
Na przykład, jak okupant obecnie torturuje syna, gwałci córkę, pociąga za spust pistoletu maszynowego przyciśniętego do piersi żony. Po czym wrzuca ich na wpół martwych do masowego grobu. Albo jak okupant narusza naszą ziemię i deportuje wielu naszych ludzi gdzieś na wschód.
Wytarta lekcja: gdyby po upadku Francji siły podobne do naszych dzisiejszych zwolenników pokoju z Rosją za wszelką cenę zdobyły przewagę w Wielkiej Brytanii, to Wielka Brytania z łatwością zawarłaby porozumienie z Hitlerem. Konsekwencje byłyby niezrozumiałe.
Niemcy pozwolili Hitlerowi wygrać wybory w marcu 1933 r., zdobywając 43,9% głosów. Wkrótce potem Reichstag przyjął prawo umożliwiające Hitlerowi przyznanie znacznych uprawnień. Narodziny Führera. Jego dyktatura rozpoczęła drogę prawną, w końcu zginęło dziesięć milionów, a po walce na śmierć i życie Europa została rozdarta.
W 1946 roku Czesi wybrali komunistów jako suwerennie najsilniejszą partię. Partia Komunistyczna zdobyła 43,3% w Czechach, 34,5% na Morawach i Śląsku oraz 31,2% na Słowacji. Karta meldunkowa dla mieszkańców zagłębia czeskiego jest dość przytłaczająca, procenty są takie same jak w przypadku Niemiec. Dwa lata później doszło do zamachu stanu i partia komunistyczna stała się nieograniczonym władcą, narodził się totalitaryzm.
Na początku był też wolny wybór. W końcu 40 straconych lat, dziesiątki tysięcy torturowanych i zabitych, 250 tysięcy więźniów politycznych, nacjonalizacja mienia, setki tysięcy emigrantów, martwe społeczeństwo.
Dziś mamy wielu zwolenników rozejmu z Putinem, choć oznaczałoby to wzmocnienie Rosji i w efekcie zagrożenie dla naszej przestrzeni. Mają prawo decydować w wolnych wyborach na służebny rząd wobec Rosji. Mogą próbować wymanewrować nas z NATO i UE. Mogą, podobnie jak w 1946 roku, zarzucić Moskwie czeskie kark w rosyjskiej pętli, sprzedać nasz kraj Putinowi, związać Czechy z zacofanym imperialnym, ekspansywnym i bezwzględnym imperium, które nie zna szacunku dla inności.
Możemy po cichu wkroczyć w jakiś (pół)autorytarny reżim, który nie pozwoli na kolejne demokratyczne wybory. Możemy podążać za Niemcami w 1933 i Czechosłowacją w 1948. Jeśli jednak pójdziemy tą drogą, to pewne jest, że nic się dobrze nie skończy. Wszystko już tu było.