Cztery bramki w meczu Legia – Lech. Rollercoaster. Mieli ich na widelcu

screen TV

Legia Warszawa praktycznie pożegnała się z marzeniami o mistrzostwie Polski. W hicie ekstraklasy tylko zremisowała u siebie z Lechem Poznań 2:2 i ma aż osiem punktów straty do prowadzącego Rakowa Częstochowa.

Stawka niedzielnego hitu ekstraklasy była olbrzymia. Legia Warszawa wygrywając chciała znów zmniejszyć straty do sześciu punktów do prowadzącego w tabeli Rakowa Częstochowa i zachować cień nadziei na mistrzowski tytuł, a Lech Poznań znów mieć przewagę nad czwartą Pogonią Szczecin.

Pekhart lisem pola karnego

Gospodarze rozpoczęli od mocnego uderzenia. W 13. minucie Josue przejął piłkę w środku boiska i kapitalnie rozegrał akcję, podając na prawą stronę do Pawła Wszołka. Skrzydłowy Legii wbiegł w pole karne, podał wzdłuż linii bramkowej na czwarty metr, a tam Thomas Pekhart nieobstawiony przez nikogo, wślizgiem wepchnął piłkę do siatki.

Legia grająca bez zawieszonego za żółte kartki Maika Nawrockiego bardzo dobrze grała w pierwszej połowie. Stosowała wysoki pressing, chciała błyskawicznie odzyskać piłkę i często się jej to udawało. Mogła w tej części nawet podwyższyć wynik, ale brakowało jej skuteczności lub dokładności w polu karnym. Kilka razy gospodarzom udało się bowiem oszukać defensywę Lecha, słabiej spisującą się bez zawieszonego reprezentanta Polski – Bartosza Salamona. Goście wyglądali też momentami, jakby byli nieco zmęczeni czwartkową, pucharową rywalizacją z Fiorentiną w Lidze Konferencji Europy (porażka u siebie 1:4)

Warszawianie zaspali w tej części praktycznie tylko raz. Mogło to ich jednak drogo kosztować. W 29. minucie Mikael Ishak zmarnował kapitalną okazję. Był sam na sam z bramkarzem, strzelał mocno z ośmiu metrów, ale kapitalnie spisał się Dominik Hładun, który odbił piłkę. W ósmej minucie doliczonego czasu gry (wszystko przez długą przerwę spowodowaną kontuzją mięśnia sędziego bocznego) Barry Douglas strzelał z 20 metrów z rzutu wolnego, ale obok spojenia słupka z poprzeczką.

Dwa gole Sousy

Lech imponująco rozpoczął drugą połowę. Z prawej strony dośrodkował Joel Pereira, była walka w powietrzu, Ishak zgrał piłkę, a Alfonso Sousa z pięciu metrów lekkim strzałem, nieczystym, trafił do siatki. Sytuację próbował jeszcze ratować stojący na linii Bartosz Slisz, ale nie zdołał skutecznie odbić piłki.

Lech w tej części grał zdecydowanie lepiej niż do przerwy. Nie pozwalał już na tyle gospodarzom w ofensywie i miał dużo więcej atutów w ataku. W 67. minucie John van den Brom, trener gości zdecydował się na dwie zmiany. Weszli Alan Czerwiński i Adriel Ba Loua. Ten pierwszy przy pierwszym kontakcie z piłką, miał asystę. Dostał piłkę w polu karnym, nieco mu odskoczyła, ale zdołał odegrać do lepiej ustawionego Sousy. Ten strzelił z czternastu metrów i zdobył pięknego gola.

Tym samym Legia przedłużyła do piętnastu serię meczów bez porażki w ekstraklasie. Z drugiej strony jej strata do prowadzącego Rakowa Częstochowa wynosi już osiem punktów.

Źródło: sport.pl

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

WP2Social Auto Publish Powered By : XYZScripts.com