Kazimierz Moskal po zwolnieniu z Wisły Kraków: Nie spodziewałem się takiej decyzji
Trener Kazimierz Moskal nie poprowadzi już Wisły Kraków. W poniedziałek szkoleniowiec został zwolniony z „Białej Gwiazdy”. Moskal nie kryje, że ta decyzja zaskoczyła go.
– W poniedziałek został pan zwolniony z Wisły Kraków. Dla pana to było również zaskoczenie, jak dla większości, że taką decyzję podjął prezes Jarosław Królewski?
– Tak naprawdę to nie wiem, co może być w tej sprawie zaskakujące, a co nie. I dla kogo to jest zaskakujące… Ja mogę powiedzieć tak, że w tym dniu takiej decyzji się nie spodziewałem. Czy ma to jednak w tym momencie jakiekolwiek znaczenie?
– Z tego, co słuchałem i czytałem już pańskie wypowiedzi, rozmowa z prezesem Jarosławem Królewskim nie była długa. Uzasadniał w jakiś sposób swoją decyzję?
– Nie była to jakoś specjalnie długa rozmowa, to prawda. Mogę tylko podejrzewać, że wpływ na nią miały wyniki w lidze, jakie ostatnio osiągaliśmy.
– Pracował pan trzy miesiące z niewielkim okładem, a biorąc pod uwagę punkt wyjścia w czerwcu, przebudowę drużyny i jak to wszystko przez ten czas wyglądało, odczuwa pan żal, że nie dostał pan więcej czasu na spokojną pracę? Tym bardziej, że były przecież zapewnienia, że ten czas pan dostanie.
– W takie zapewnienia to ja już dawno przestałem wierzyć. Faktem natomiast jest, że w ostatnich dniach w czasie rozmów czy w wymienianych wiadomościach nie padła żadna sugestia, żaden sygnał, że może to przybrać taki obrót sprawy. Mam przeczucie, że coś musiało wydarzyć się w niedzielę, że poszło to akurat w takim kierunku. Może ktoś doradzał prezesowi, może z kimś się konsultował. Nie mam pojęcia. Co mogę powiedzieć? Jeśli chodzi o niektóre sytuacje w sporcie, szczególnie w piłce nożnej, to czasami trudno znaleźć w tym wszystkim logikę. A może inaczej, logika jest taka według mnie, o czym mówiłem już kiedyś, gdy odchodziłem z ŁKS-u, że czasami mam wrażenie, że trener jest po to, żeby w razie jakiegoś kryzysu, słabszych wyników, wziąć za to odpowiedzialność i zapłacić głową. Najłatwiej jest zrobić taki ruch i go zdymisjonować.
– Mam pan poczucie, że coś przerwano panu w trakcie procesu? Bo jeśli popatrzeć nawet na te ligowe mecze, w których traciliście punkty, to tylko po tym ostatnim z ŁKS-em można powiedzieć z czystym sumieniem, że przegraliście w pełni zasłużenie. W pozostałych przypadkach decydowały detale, a wszystkie te spotkania równie dobrze mogliście wygrać. Nie zabrakło cierpliwości, żeby dać wam spokojnie popracować nad wyeliminowaniem mankamentów?
– Nie możemy przede wszystkim zapomnieć jak wyglądał początek tego wszystkiego, gdy zaczynaliśmy przygotowania. Nie mieliśmy pełnej kadry, mieliśmy kontuzjowanych podstawowych zawodników. Wymienię choćby jednego, Kacpra Dudę, który był nie tylko najlepszym młodzieżowcem, ale po prostu podstawowym zawodnikiem. Już jego kontuzja utrudniała nam wiele. Idąc dalej, ta kadra dopiero zaczęła się uzupełniać w trakcie sezonu. Ludzie przychodzili w różnych momentach. Na to też trzeba popatrzeć, jeśli mówimy o ostatnich miesiącach. Trzeba policzyć, ilu zawodników odeszło, ilu przyszło. Jakie były możliwości do treningu. Prawda jest taka, że z w miarę pełną kadrą zaczęliśmy pracować dopiero w przerwie na mecze reprezentacji. Pewnie, że w paru meczach czegoś nam zabrakło, ale tak jak powiedziałem, nie wierzę, że to zdecydowało. Myślę, że coś wydarzyło się w niedzielę, że taką decyzję w mojej sprawie podjął prezes. Nie wiem, może doszedł do wniosku, że ten sztab nie rokuje, albo, że ta najprostsza zmiana, czyli pierwszego trenera, musi być dokonana właśnie teraz.
– Zmiany dotknęły ten sztab głębiej, bo odchodzi pański asystent Marcin Pogorzała, ale też kierownik drużyny Jarosław Krzoska i fizjoterapeuta Marcin Bisztyga. Dla pana to jest zaskoczenie?
– Jest to na pewno jakieś zaskoczenie, ale nie wiązałbym tego z wynikami drużyny i zwolnieniem mnie oraz mojego asystenta. Trudno odnieść się mi do tych decyzji.
– Teraz chce pan chwilę odpocząć, złapać dystans?
– Powiem szczerze, że przede wszystkim boli mnie to wszystko bardzo, bo ten klub jest dla mnie czymś wielkim…