Morderczy bój Igi Świątek. Walczyła ponad dwie godziny. Horror

Christinne Muschi / AP / AP

Iga Świątek przegrała z Jessicą Pegulą 2:6, 7:6 (7:4), 4:6 w półfinale turnieju WTA w Montrealu. Polka nie zagra o zwycięstwo w turnieju. Amerykanka zmierzy się w finale ze zwyciężczynią starcia Ludmiła Samsonowa – Jelena Rybakina.

Świetna forma prezentowana przez Igę Świątek w Montrealu miała przejść sporą próbę. Naprzeciwko polskiej tenisistki stawała bowiem wysoko usytuowana w rankingu WTA rywalka. Jessica Pegula zazwyczaj nie grała najlepszego tenisa przeciwko Świątek i tego dnia także nie była faworytką.

Tempo akcji od początku było wysokie, a aż pięć pierwszych gemów zakończyło się wygranymi zawodniczek returnujących. Najpierw przełamała Pegula, a następnie tym samym odpowiedziała Świątek. W trzeciej części tego seta Amerykanka znów dwa razy miała szansę na break point, i tę drugą okazję wykorzystała. W kolejnym Świątek ponownie doprowadziła do remisu 2:2.

Po piątym gemie Pegula była na prowadzeniu 3:2, a później zyskała psychologiczną przewagę jako pierwsza utrzymując swój serwis i zdobywając po nim gema na 4:2. Trudności liderki rankingu narastały, Świątek została przełamana jeszcze raz w gemie siódmym i przegrywała już 2:5. Zaczęło robić się nerwowo, a seta trzeba było spisać na straty.

Finalnie polska tenisistka przegrała seta 2:6, po raz pierwszy od dłuższego czasu nie wygrywając choćby jednego gema w secie przy własnym serwisie. 22-latka z Polski przed drugim setem skorzystała z przysługującej jej przerwy na wizytę w toalecie. Wyglądała na bardziej zmęczoną od rywalki.

Pierwszy set był pokazem bezradności Świątek. W drugim było lepiej

Drugiego seta Świątek może nie otworzyła fajerwerkami i tenisem z najwyższej półki, ale wykańczała swoje akcje nie błędami, lecz punktami. Pegula najpierw pierwszy raz w tym meczu nie przełamała Świątek przy jej serwisie, a potem sama straciła atut pierwszego podania i było 2:0 dla Polki.

Problem z serwisem Świątek nie zniknął i po bardzo długiej walce (trzy obronione break pointy) jednak dała się przełamać na 1:2. To była, jak się okazało, nowa seria przełamań obu tenisistek, która przetrwała przez cztery gemy z rzędu (na 2:0, 2:1, 3:1 i 3:2). Tę mimo wszystko dziwną passę przerwała Pegula, wyrównując na 3:3 po swoich serwisach.

Świątek serwowała nierówno. Raz w pierwszej próbie osiągając ponad 170 km na godzinę, by moment później wybrać zły kierunek i z siłą o 60 km mniejszą. Pegula potrafiła wykorzystać te wszystkie mankamenty i przełamała na 4:3, by został natychmiastowo odłamana na 4:4.

W trakcie tie-breaka kończącego drugiego seta nagle zawodniczki zaczęła rozpraszać muzyka. Sytuacja została opanowana, ale w stresujących warunkach wyraźnie lepiej zaczęła radzić sobie Świątek. To utrzymało się na starcie trzeciej odsłony – bo pierwszy gem rozpoczął się od przełamania na korzyść 22-latki z Raszyna.

Kolejne minuty znowu były „różne”. Komentujący spotkanie na antenie Canal + eksperci stwierdzili, że Świątek jest „chwiejna” i to słowo doskonale pasowało do obrazu jej gry. Mimo wszystko Iga potrafiła ponownie wyjść na prowadzenie po przełamaniu na 3:2 i podwyższyć na 4:2.

Kiedy można było nabrać wiary w jej trwałość, zaczynała zawodzić. Na tym korzystała Pegula, coraz lepiej serwująca Amerykanka wyszła na prowadzenie 5:4. Tym razem Świątek nie udało się wyjść z tarapatów, które same sobie stworzyła. Przegrała seta 4:6 i cały mecz po długiej walce. To był jej 10. półfinał w tym sezonie.

Źródło: sport.pl

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

WP2Social Auto Publish Powered By : XYZScripts.com