Zadziwili całą Polskę. Mogą sensacyjnie wygrać Ekstraklasę. Są najlepsi

Fot. Grzegorz Celejewski / Agencja Wyborcza.pl

– Jak zawodnicy zdecydowali się na protest, przegraliśmy na wyjeździe z Widzewem. Mówiąc szczerze, nie chcę wracać już do tych spraw, które za nami. Każdy klub ma jakieś problemy. FC Barcelona ma swoje problemy sportowe i finansowe, Bayern Monachium ma problemy sportowe, a Górnik Zabrze ma problemy finansowe. Zdecydowana większość klubów ekstraklasy też ma jakiegoś rodzaju problemy, my również – mówi Sport.pl Jan Urban, trener Górnika Zabrze, najlepszej drużyny 2024 roku w ekstraklasie.

Górnik Zabrze to niespodziewanie najlepszy zespół wiosny w ekstraklasie. Piłkarze Jana Urbana w dziesięciu meczach rozegranych w 2024 roku zdobyli aż 22 punktów. Pokonywali m.in. Jagiellonię Białystok, Śląsk Wrocław i Raków Częstochowa, a dzięki temu z dorobkiem 48 punktów awansowali po 29 kolejkach na czwarte miejsce w tabeli ze stratą trzech punktów do podium. O przepisie na sukces Górnika opowiada na łamach Sport.pl sam trener zabrzan – Jan Urban.

Jakub Seweryn: Zwycięstwo w Częstochowie nad wciąż aktualnym mistrzem Polski Rakowem świetnie podsumowuje doskonałą wiosnę w wykonaniu pana drużyny. O co chce grać Górnik Zabrze w tej końcówce sezonu?

Jan Urban: My przede wszystkim gramy mecz po meczu. To zwycięstwo z Rakowem, biorąc pod uwagę, że podłączyło nas już na dobre do czołówki, to na pewno super sprawa. Nas cieszy już sama obecność w tej siódemce, bo to na pewno duża niespodzianka.

Gramy i walczymy o jak najwyższą pozycję w lidze. Natomiast wiemy też, że ta czołówka nie punktuje zbyt mocno, dlatego też myśmy tam się znaleźli. Tak się dzieje po prostu w tym sezonie, że te czołowe sezony tracą bardzo wiele punktów, dzięki czemu udało nam się je doścignąć.

Mistrzostwo Polski dla Górnika jest realne?

No nie, moim zdaniem Jagiellonia uciekła dosyć daleko. My owszem jesteśmy już wysoko, ale czas pokaże, gdzie na koniec się znajdziemy, bo może być tak, że tylko trzy pierwsze miejsca grają w pucharach.

Jesteście najlepszym zespołem 2024 roku, choć zimą sprzedaliście jednego z najlepszych zawodników – Daisuke Yokotę. Można odnieść wrażenie, że sprzedaż Japończyka wręcz wam pomogła.

Pomóc nie pomogła, bo przecież wszyscy zdajemy sobie sprawę z tego, że Yokota to bardzo dobry zawodnik na polską ekstraklasę. Wnosił do naszego zespołu naprawdę dużo. Natomiast nie ubolewałem aż tak bardzo nad tą stratą, byłem ciekawy, na co będzie stać ten zespół bez Daisuke. Tym bardziej że jako klub zyskaliśmy za niego naprawdę spore pieniądze, a obecność na prawym skrzydle Yokoty blokowała miejsce dla Kapralika, który też czuje się najlepiej właśnie na tej pozycji, a nie w ataku. To pomogło Słowakowi rozwinąć skrzydła.

Jak na pewno pan zauważył, teraz Kapralik znów gra w ataku, ale to ze względu na kontuzję młodego Dominika Szali. My chcemy grać z młodzieżowcem, a wobec kontuzji Szali do podstawowego składu na skrzydło wszedł Kamil Lukoszek. Chcemy ugrać jak najwięcej minut, bo jeszcze nam daleko do wypełnienia tego limitu, a nie mamy dużego pola manewru i przez obecność Lukoszka na prawym skrzydle Kapralik znów został przesunięty na nieswoją pozycję. Gdyby chodziło tylko o wiek, to zarówno Kapralik, jak i Ennali, byliby młodzieżowcami.

Jaki jest klucz do tak dobrej formy Górnika w tej rundzie?

Myślę, że przede wszystkim jako zespół mocno poprawiliśmy grę w defensywie. My naprawdę jesteśmy teraz czołową obroną w naszej ekstraklasie. W Górniku każdy musi pracować w defensywie. Nie strzelamy znowu aż tak dużo bramek, natomiast wtedy, kiedy już strzelamy, dzięki temu potrafimy wykorzystać te bramki, aby zdobywać punkty.

Wspomniał pan o Dominiku Szali. Czy on jeszcze pomoże Górnikowi w tym sezonie?

Wszystko wskazuje na to, że nie.

To duża szkoda przede wszystkim dla samego Dominika, bo mówiło się, że obserwuje go nawet selekcjoner Michał Probierz. Czy widzi pan w nim kandydata do pierwszej reprezentacji?

Michał Probierz obserwował go, bo Dominik jest w gronie bardzo utalentowanych zawodników, który bardzo dobrze poradził sobie w ekstraklasie. Jako siedemnastolatek ma duży spokój z piłką, odpowiednią agresywność w grze, gra dobrze w kontakcie. Jeszcze na pewno musi zbierać doświadczenie, ale będzie to robił i robiłby to teraz, gdyby nie kontuzja.Jego pierwsze mecze w ekstraklasie naprawdę wypadły bardzo dobrze, stąd zainteresowanie Michała, natomiast z taką realną oceną jednak mimo wszystko będziemy musieli poczekać, bo ta kontuzja wyłączyła go z gry i po niej będziemy go musieli przygotować ponownie do odpowiedniej formy fizycznej.

Górnik imponuje defensywą, ale też kontratakami z udziałem niezwykle szybkich Lawrence’a Ennalego oraz Adriana Kapralika. Nie obawia się pan jednak, że teraz, skoro jesteście w czołówce, to rywale w końcówce sezonu będą się ustawiać z tyłu i nie będą wam dawali miejsca na takie kontry?

Oczywiście, że tak może być i zdajemy sobie z tego sprawę. Wszyscy analizujemy przeciwników i staramy się dobrać jak najlepszą strategię do danego spotkania. Z takimi trudnościami niewątpliwie jeszcze niejeden raz się spotkamy, ale z drugiej strony wydaje mi się, że już nieraz też pokazaliśmy, że potrafimy dobrze grać kombinacyjnie w ataku pozycyjnym.

Ma pan rację, że Górnik potrafi szybko przejść z defensywy do ofensywy poprzez szybkość zawodników ofensywnych. Ale wydaje mi się, że ten drybling Kapralika oraz Ennalego i uderzenie z dystansu Podolskiego powodują, że w ataku pozycyjnym wcale nie jesteśmy bezradni, tylko potrafimy też grać. Natomiast nie ulega wątpliwości, że nie tylko dla nas, ale dla wszystkich zespołów kontratak jest rzeczą zdecydowanie łatwiejszą niż atak pozycyjny. W ataku pozycyjnym naprawdę trzeba mieć dużo jakości, dużo kreatywności i nie jest on łatwą sprawą, ale dla wszystkich, nie tylko dla Górnika.

Szybkość Lawrence’a Ennalego robi ogromne wrażenie. To najszybszy piłkarz, jakiego pan trenował?

Tak jest, natomiast wielu szybkich zawodników było w naszej ekstraklasie, ale tę szybkość trzeba umieć odpowiednio wykorzystać. Wydaje mi się, że Ennali robi to ostatnio rzeczywiście dobrze w porównaniu z początkiem jego gry w Górniku, bo na początku to wcale nie wyglądało najlepiej. Oczywiście, widać było u niego ogromny potencjał, jeśli chodzi o szybkość, natomiast wykorzystanie jej pozostawiało wiele do życzenia.

Na czym polegał ten problem?

Mam na myśli przede wszystkim to, że chciał czasami wykiwać o jednego zawodnika za dużo. To z kolei powodowało, że czasami zbyt często tracił piłkę. Wydaje mi się jednak, że sporo pod tym względem się zmieniło, a to, że my w wielu fazach meczów jesteśmy zdominowani przez przeciwnika, pozwala na to, aby Lawrence tę większą przestrzeń, jaką zostawia przeciwnik za swoimi plecami, mógł lepiej i łatwiej wykorzystać. Dostając piłkę, nie można zachowywać się zawsze tak samo. Ta różnorodność, że raz się kiwam, drybluję, innym razem zagram na podpórkę, raz zagram do piłki, innym razem od piłki, to wszystko powoduje, że przeciwnik ma trudniej, jeśli chodzi o krycie zawodnika.

W ostatnich meczach brakowało wam kontuzjowanego Lukasa Podolskiego. Czy on w końcówce rundy będzie mógł pomóc Górnikowi?

Tak, Lukas już wraca do zdrowia i na pewno będzie chciał nam pomóc. Ale my musimy mieć na uwadze, aby ta kontuzja mu się nie odnowiła i aby dograł on sezon do końca, bo to jest bardzo ważny dla nas zawodnik. Mimo tego, że czasami wygląda lepiej, czasami gorzej, zawsze absorbuje uwagę przeciwnika, potrafi zagrać niekonwencjonalnie i to na pewno nam pomaga. Tak że cieszymy się z tego, że będziemy go mieli znowu do dyspozycji.

Zagra już z ŁKS-em?

Tego jeszcze nie wiadomo. Być może wystąpi już w sobotę, a może dopiero w kolejnym spotkaniu z Cracovią.

W weekend odbyły się wybory prezydenckie w Zabrzu. Małgorzatę Mańkę-Szulik zastąpi na tym stanowisku Agnieszka Rupniewska. Czy myśli pan, że to oznacza lepsze czasy dla Górnika?

Wszystko zależy od prywatyzacji klubu. Ten proces prywatyzacji został otwarty i cały czas trwa, niezależnie od tego, kto wygrał wybory. Jesteśmy na etapie rozmów z kandydatami, zobaczymy, kto jaką ofertę przedstawi. Od tego dopiero, kto będzie właścicielem, jaką ofertę przedstawi i ile pieniędzy będzie mogło wpłynąć na konto Górnika, będzie zależało, czy uda się stworzyć zdecydowanie silniejszą kadrę zespołu. To pozostaje niewiadomą, a przecież liga zakończy się bardzo szybko i wiemy wszyscy, że w Polsce przerwa między rozgrywkami i okres przygotowawczy nie są zbyt długie. Rozpoczęcie kolejnego sezonu jest w środku lata i ten czas minie bardzo, bardzo szybko, dlatego fajnie by było, gdybyśmy jak najszybciej wiedzieli, na czym stoimy.

Może będzie to też oznaczało koniec opóźnień w wypłacie pensji dla drużyny.

Powiem tak, kwestia finansów nie była przed nami ukrywana. Wiedzieliśmy, że Górnik w pewnym momencie miał problemy finansowe, o których ja też już w wielu mediach mówiłem, natomiast klub miał te problemy z tego względu, że nie dostawał pieniędzy, które powinien otrzymać w odpowiednim terminie za sprzedanego jednego czy drugiego zawodnika. Taka była prawda – nie wpływały do klubu pieniądze ani za Kubicę (Benevento), ani za Yokotę (Gent) i tak też powstała ta dziura finansowa. Natomiast było wiadomo, że pieniądze zaraz się pojawią, bo to nie były jakieś wirtualne pieniądze, tylko pieniądze ze sprzedaży zawodnika, po podpisaniu umów z konkretnymi klubami. A gdy te pieniądze się pojawiły, wszystko zostało uregulowane.

Ale tego nikt nie ukrywał, bo przecież pamięta pan, że nawet piłkarze nie wyszli na jeden trening. Zupełnie inna sytuacja jest wtedy, kiedy ma pan coś do uregulowania, a tak naprawdę nie ma skąd wziąć tych pieniędzy. To na pewno jest zdecydowanie większy problem, natomiast Górnik też nie miał odłożonych pieniędzy, żeby nagle, od razu sobie z tym poradzić.

Jak trudno było zmotywować w tych warunkach piłkarzy do dobrej gry? Wiemy, że w tym czasie udało się wam choćby wygrać z aktualnym liderem – Jagiellonią.

No tak, ale wcześniej, tuż po tym, jak zawodnicy zdecydowali się na protest, przegraliśmy na wyjeździe z Widzewem. Mówiąc szczerze, nie chcę wracać już do tych spraw, które za nami. Każdy klub ma jakieś problemy. FC Barcelona ma swoje problemy sportowe i finansowe, Bayern Monachium ma problemy sportowe, a Górnik Zabrze ma problemy finansowe. To tylko przykłady podawane na szybko, ale jak pan sprawdzi inne drużyny w ekstraklasie, no to zdecydowana większość problemy jakiegoś rodzaju ma. Jak nie sportowe, to finansowe albo jeszcze innego rodzaju. My też mamy swoje, ale rozmawiamy i staramy się je rozwiązywać.

Przypuśćmy, że Górnikowi uda się wskoczyć na podium na koniec sezonu. Czy gdyby udało się awansować do europejskich pucharów, to jak wiele potrzebowałby Górnik Zabrze, żeby te puchary nie okazały się dla niego pocałunkiem śmierci?

Potrzebowałby na pewno więcej pieniędzy, aby móc skonstruować zdecydowanie mocniejszą i przede wszystkim trochę większą kadrę. Nie mówię o dużo większej, bo przecież gra w pucharach może się skończyć na pierwszej, drugiej czy trzeciej rundzie eliminacyjnej, ale trzeba mieć na uwadze, że jak dobrze pójdzie, to mogą to być też puchary do samego grudnia.

W zależności od potencjału kadry można stawiać sobie odpowiednie cele w pucharach. Bo choć to już jest takie trochę wybieganie w przyszłość, to przecież kwestia tego, czy Górnik będzie w pucharach czy nie, rozstrzygnie się w ciągu kilku tygodni. Oby więc szybko rozwiązała się kwestia prywatyzacji Górnika, bo to wydaje mi się bardzo ważne i będzie miało duży wpływ na to, jak najbliższa przyszłość w Zabrzu będzie wyglądała.

Kto pana zdaniem zostanie mistrzem Polski?

Zimą stawiałem na Raków, bo Raków ma bardzo duży potencjał, wiosną nie grał w pucharach, a te drużyny, które nie grały w pucharach do grudnia wcale mu dużo punktowo nie odskoczyły. Przynajmniej na ten moment to się nie sprawdza, chociaż w naszej lidze jeszcze wszystko jest możliwe. Wydaje mi się jednak, że Jagiellonia znalazła się w takiej sytuacji, że będzie bardzo żałowała, jeśli jej nie wykorzysta i nie zostanie mistrzem Polski.

Czy byłby to zasłużony tytuł?

Moim zdaniem tak, bo to będzie oznaczało, że będzie dobrze punktowała w tych ostatnich pięciu spotkaniach, a do tego trzeba dołożyć to, że Jagiellonia naprawdę gra fajną, techniczną i kombinacyjną piłkę. Przyjemnie się ją ogląda i dlatego zasługuje na mistrzostwo Polski.

A jeśli chodzi o reprezentację Polski, myśli pan jeszcze o tym, żeby kiedyś zostać selekcjonerem?

Wie pan co… Jeśli w dalszym ciągu będę trenerem aktywnym, będę w zawodzie, to dlaczego nie? Wiem, że parę lat mam, ale chyba nie jestem jeszcze za stary.

Przede wszystkim myślę, że nie liczy się wiek, lecz umiejętności. A patrząc na aktualną pozycję Górnika Zabrze, to tutaj raczej nie może mieć pan sobie nic do zarzucenia.

A dziękuję. Więc gdybym miał poprowadzić reprezentację, to na pewno byłbym na to gotowy.

Źródło: sport.pl

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

WP2Social Auto Publish Powered By : XYZScripts.com