Chaos w Libanie po izraelskim ostrzale. Wielu ludzi utknęło podczas ucieczki
Prawie 600 osób zginęło, a ponad 115 tysięcy opuściło swoje domy po intensywnym izraelskim ostrzale na południu Libanu. Rząd Izraela mówi, że toczy wojnę z Hezbollahem, nie libańskimi cywilami – jednak ci już masowo ucierpieli w wyniku konfliktu. Działające na miejscu Polskie Centrum Pomocy Międzynarodowej szykuje się do wsparcia potrzebujących.
– Niestety wśród ofiar są dzieci i kobiety – relacjonowała z Libanu Rana Gabi, szefowa misji Fundacji PCPM w regionie Akkar na północy kraju. Polskie Centrum Pomocy Międzynarodowej od 2012 roku pomaga tam uchodźcom z sąsiedniej Syrii oraz najuboższym Libańczykom. Teraz alarmuje, że po izraelskich atakach i masowej ucieczce z południa kraju potrzeby wzrastają dramatycznie.
Ostatni tydzień przyniósł ostrą eskalację konfliktu między Izraelem a organizacją Hezbollah. Wymiana ognia na granicy Izraela i Libanu stawała się coraz intensywniejsza przez ostatni rok w związku z wojną w Strefie Gazy. W połowie września Izrael dokonał ataku na wielką skalę, wysadzając w powietrze używane przez członków Hezbollahu pagery, a później także krótkofalówki. Od tego momentu trwa też ostrzał części Libanu, szczególnie na południu. W odpowiedzi Hezbollah wystrzeliwuje pociski m.in. na północny Izrael.
Ostrzał nie tylko bezpośrednio dotknął tysiące osób, ale skłonił wielu do opuszczenia domów i udania się dalej na północ kraju. Na zdjęciach i nagraniach z ostatnich dni widać zakorkowane drogi prowadzące z dala od najbardziej zagrożonych miejsc. Do ostrzału doszło też w dolinie Bekaa, która – obok południa Libanu – jest regionem z dużą obecnością Hezbollahu.
Władze Izraelskie wysyłały do mieszkańców Libanu wiadomości z poleceniem oddalenia się od miejsc, gdzie „działa Hezbollah”. Jednak Libańczycy w rozmowie z portalem Al Dżaziry relacjonują, że pociski spadały w okolicy szkoły, sklepów, mleczarni zbudowanej dzięki funduszom Unii Europejskiej. Izrael postawił sobie za cel doprowadzenie do sytuacji, w której mieszkańcy miejscowości blisko granicy z Libanem – którzy uciekli z domów wiele miesięcy temu z powodu ostrzału Hezbollahu – będą mogli wrócić do domów. Wśród teorii o tym, jaka jest strategia władz Izraela, mówi się o wymuszeniu na Hezbollahu zawieszenia broni przez intensywny ostrzał południa Libanu. Jednak w izraelskim rządzie mówi się też o stworzeniu „strefy buforowej” na południu Libanu, które według jednego z ministrów jest „zasiedlone przez wrogą ludność”.
Chaos w Libanie
– Libańskie rodziny uciekają teraz z południa kraju i z doliny Bekaa czy Bejrutu w kierunku bezpieczniejszych części Libanu – powiedziała Rana Gabi z Fundacji PCPM. Podkreśliła, że Liban to niewielki kraj, o powierzchni mniejszej od wielkości województwa Świętokrzyskiego. Niektóre obszary, jak Bejrut i okolice, są gęsto zaludnione, a infrastruktura jest niewystarczająca nawet bez dodatkowego obciążenia skutkami konfliktu. W związku z eskalacją konfliktu zamknięte są szkoły w całym kraju, a w punktach medycznych i szpitalach panuje chaos. Jak relacjonowała:
– Wielu mieszkańców dosłownie utknęło w samochodach na wiele godzin, bez dostępu do jedzenia czy wody.
Izrael uzasadnia swój ostrzał Libanu mówiąc, że między lub nawet w budynkach wyglądających jak domy cywilne znajdują się składy amunicji i wyrzutnie rakietowe Hezbollahu. Dotychczas w wyniku izraelskich ostrzałów zniszczonych zostało około 4 tysiące budynków w 40 miejscowościach, a 12 tysięcy zostało uszkodzonych. Szacuje się, że co najmniej 115 tysięcy mieszkańców opuściło swoje domy.
Polska organizacja pomaga w Libanie
Rana Gabi zapewniła, że pracownicy misji PCPM są bezpieczni. Fundacja prowadzi swoje biuro w miejscowości Kubajat na północy Libanu. Działa tam niemal od początku wojny w sąsiedniej Syrii, która spowodowała, że do niewielkiego Libanu trafiło ponad milion uchodźców.
– PCPM niesie pomoc w północnym Libanie od 2012 roku. Przez wiele lat zapewniliśmy dach nad głową uchodźcom z Syrii. W ostatnich latach pomagaliśmy najuboższym rodzinom libańskim, dotkniętym przez ogromny kryzys ekonomiczny, który zaczął się po 2019 roku – powiedział dr Wojtek Wilk, prezes PCPM. W Gazeta.pl wielokrotnie pisaliśmy o sytuacji Libańczyków oraz syryjskich uchodźców w kraju.
Wojtek Wilk podkreślił, że po 12 latach pracy PCPM jest w regionie częścią lokalnej społeczności i „zrobi wszystko, aby nieść pomoc uchodźcom uciekającym przed bombami oraz goszczącym ich społecznościom w północnym Libanie”.
Rana Gabi wyjaśniła, że teraz fundacja PCPM przygotowuje żywność, wodę, materace i inne niezbędne rzeczy osobom, które przeprowadzają się do punktów zbiorowego zakwaterowania na północy. Na ten cel Polskie Centrum Pomocy Międzynarodowej uruchomiło specjalną zbiórkę. Można ją wesprzeć przez stronę pcpm.org.pl/liban. Dr Wilk zachęca do jej wsparcia:
– Mamy przygotowany do wysyłki zestaw materiałów opatrunkowych i leków dla 10 tys. chorych i rannych, który zostanie użyty przez PCPM do wsparcia systemu ochrony zdrowia w północnym Libanie, dokąd docierają uchodźcy. Pamiętamy jak ofiarni i empatyczni potrafią być Polacy. Wiemy, że można na Państwa liczyć, pokazaliście to po wybuchu w bejruckim porcie, ale też po napaści Rosji na sąsiednią Ukrainę czy ostatnio w powodzi na południu Polski. Wierzymy, że przyłączycie się do pomocy przez pcpm.org.pl/liban i o to apelujemy.