Czeska firma zwiększa produkcję dmuchanego uzbrojenia. Prawdopodobnie wysyła je do Ukrainy

Fot. Petr David Josek / AP Photo

Czeska firma Inflatech zwiększyła w zeszłym roku o 30 proc. produkcję dmuchanego uzbrojenia. Przypuszcza się, że atrapy trafiają do Ukrainy, aby pomóc tamtejszym wojskom w walce z Rosją. Wypowiadając się w tej sprawie dyrektor przedsiębiorstwa powiedział: „mogę sobie wyobrazić, że gdybyśmy chcieli wspomóc jakiś kraj w kłopotach, moglibyśmy wysłać mu dmuchany sprzęt”.

Firma Inflatech to czeskie przedsiębiorstwo zajmujące się produkcją sztucznej broni, używanej między innymi podczas ćwiczeń wojskowych. Jak czytamy na stronie firmy, Inflatech ma ponad 10 lat doświadczenia w tym obszarze. W ostatnim czasie popyt na produkty Inflatechu znacząco wzrósł. Wiele wskazuje na to, że zwiększenie zainteresowanie dmuchanym uzbrojeniem ma związek z wojną w Ukrainie. 

Produkcja dmuchanego uzbrojenia czeskiej firmy wzrosła o 30 proc. Przyczyną wojna w Ukrainie?

Firma Inflatech sprzedaje ponad 30 rodzajów sztucznego uzbrojenia. W jej ofercie znajdują się dmuchane czołgi, samoloty, transportery opancerzone i haubice. Przedsiębiorstwo produkuje również atrapę amerykańskiego systemu artyleryjskiego HIMARS, którego dostawy stanowią część pomocy militarnej udzielanej Ukrainie przez USA.

Atrapy uzbrojenia można stosować nie tylko w ramach ćwiczeń, ale także traktować jako broń podczas realnych walk. – Jeżeli wróg zniszczy mój produkt za pomocą czegoś, co jest cztery razy, a faktycznie często nawet 20 razy droższe, to ekonomicznie na tym wygrywam – tłumaczy cytowany przez Associated Press dyrektor firmy Vojtech Fresser

Fresser przyznał też, że w ubiegłym roku jego firma zwiększyła produkcję o ponad 30 proc. Zakłada on ponadto, że dwucyfrowy wzrost utrzyma się przez kolejnych kilka lat.

Dyrektor firmy: Gdybyśmy chcieli wspomóc jakiś kraj w kłopotach, moglibyśmy wysłać mu dmuchany sprzęt

Wiele wskazuje na to, że istotny wpływ na sukcesy Inflatechu miała sytuacja w Ukrainie. Fresser odniósł się do tej kwestii, jednak nie przyznał wprost, że jego firma wysyła swoje produkty do tego kraju. Wyraźnie zasugerował jednak, że jest to bardzo prawdopodobne.

–  Mogę sobie wyobrazić, że gdybyśmy chcieli wspomóc jakiś kraj w kłopotach, moglibyśmy wysłać mu dmuchany sprzęt. Chyba, że ten kraj już by taki sprzęt miał. A jakby nie miał, to z pewnością by go kupił – powiedział Fresser.

Dyrektor czeskiego przedsiębiorstwa, którego produkty kosztują do nawet 100 tysięcy dolarów za sztukę, przekonuje, że osobiście wolałby robić zabawki dla dzieci. Stwierdził zarazem, że „najpierw musimy zbudować dla nich bezpieczniejszy świat”. – Wtedy, mam nadzieję, wrócimy do projektów cywilnych – wyjaśnił.

Źródło: gazeta.pl

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

WP2Social Auto Publish Powered By : XYZScripts.com