Dlaczego Putin potrzebuje „drugiego frontu białoruskiego”

Jeśli za dzisiejszego Hitlera uznamy Putina, to Łukaszenka jest jego Mussolinim. Oczywiście Putin chce wciągnąć Białorusinów w działania wojenne po swojej stronie, ale Kijów znacznie chętniej ocenia możliwość rosyjskiego uderzenia z terytorium tego kraju: jesienią 2022 r. Rosja ponownie zaczęła przerzucać swoje wojska na Białoruś , co w naturalny sposób wzbudziło obawy przed drugą ofensywą na Kijów lub próbą zaatakowania Wołynia i Polesia w celu utrudnienia dostaw zachodnich sił zbrojnych Ukrainy – informuje Izraelska strona informacyjno-analityczna „Izrael Wiadomości”.

Ale nawet w przypadku strajku perspektywy nowej ofensywy rosyjskiej z terytorium tego kraju są niejednoznaczne, mimo utworzenia wspólnego zgrupowania wojsk. Przygotowując się do odparcia ewentualnego ataku, Siły Zbrojne Ukrainy prowadzą ćwiczenia na granicy z Białorusią i budują eszelowane linie obronne. Granica jest teraz wyjątkowo ufortyfikowana, drogi zaminowane, więc dość trudno jest stamtąd posuwać się naprzód.

Głównym celem, dla którego Rosjanie będą dążyć do ponownego otwarcia frontu północnego, jest poprawa swojej pozycji w innych częściach linii konfrontacji, w szczególności w obwodzie chersońskim. Wycofanie się Białorusi jest teraz najwyraźniej tylko kwestią czasu. Łukaszenka znalazł się w rozwidleniu: Zachód jest starym wrogiem i tylko Putin daje legitymizację swojemu reżimowi, więc Mińsk od dawna jest maksymalnie uzależniony od Moskwy. Tak więc od 24 lutego cała oficjalna propaganda w Mińsku szerzy rosyjskie narracje, a terytorium kraju i infrastruktura wojskowa są do pełnej dyspozycji Rosjan. „Ojciec” absolutnie nie przejmuje się tym, jakie konsekwencje przyniesie to w końcu dla samej Białorusi.

Przez całe lato dyskutowano o możliwości nowych operacji ofensywnych z terytorium Białorusi. W meldunkach Sztabu Generalnego Sił Zbrojnych Ukrainy stale wymieniane są kierunki wołyńskie i poleskie, gdzie sytuacja utrzymywała się na ogół „bez istotnych zmian” przez te wszystkie miesiące. Kwestia została zaktualizowana wraz z początkiem mobilizacji w Rosji i donosi, że „Białoruś przygotowuje się do przyjęcia 20 000 zmobilizowanych z Federacji Rosyjskiej”.

10 października, w dniu zmasowanego ataku rakietowego na Ukrainę (w tym z terytorium Białorusi), Aleksander Łukaszenko ogłosił, że uzgodnił z Putinem rozmieszczenie wspólnych sił rosyjsko-białoruskich „w związku z eskalacją na naszych zachodnich granicach”. Najwyraźniej miał na myśli ukraińskie ataki w obwodzie charkowskim, graniczącym z zachodnimi granicami Rosji. Białoruski przywódca nie określił jasno parametrów rozmieszczenia i nie określił, kto będzie kierował tym ugrupowaniem.

Rozmieszczenie ugrupowania regionalnego jest tylko formalnym powodem sprowadzenia wojsk rosyjskich z powrotem na Białoruś, jak miało to miejsce podczas ćwiczeń w przededniu inwazji na Ukrainę. Grupa może zaatakować Ukrainę, aby tak jak na początku wojny ponownie spróbować przebić się do Kijowa przez Czarnobyl. Putin może potencjalnie potrzebować tego drugiego frontu, aby skierować siły zbrojne Ukrainy z południa i wschodu, gdzie ukraińscy obrońcy będą musieli przejść z operacji ofensywnych do defensywnych.

Na samej Białorusi, według nieoficjalnych sondaży wśród wojska, około 7-8 osób na 10 nie chce walczyć z Ukrainą.

Armia białoruska jest nadal w dużej mierze sowiecka. Istotną częścią jej działalności są parady i udział w uroczystościach poświęconych różnym rocznicom. Białoruś nie dysponuje własnymi siłami do inwazji na Ukrainę, komponent naziemny to 20 tysięcy ludzi, stały kontyngent rosyjski składał się z około tysiąca personelu wojskowego – głównie specjalistów obsługujących sześć samolotów uderzeniowych, cztery instalacje systemu rakiet operacyjno-taktycznych Iskander , 12 przeciwlotniczych zestawów rakietowych S-400 oraz sygnalistów ze stacji Gantsevichi i Wilejka pod Mińskiem.

Nie wiadomo, o ile ta liczba faktycznie wzrośnie w ramach „grupowania ogólnego” teraz. Łukaszenka przy tej okazji powiedział tylko, że do zgrupowania generalnego zostanie włączonych 70 tys. białoruskich wojskowych, a w stosunku do Rosjan niejasno zaznaczył, że „10-15 tys. z Rosji nie trzeba teraz żądać”. Jednak już 17 października Białoruś ogłosiła, że ​​w ramach regionalnego zgrupowania wojskowego na Białorusi przyjedzie z Rosji około 170 czołgów, do 100 dział i moździerzy kalibru ponad 100 milimetrów oraz kolejne 200 innych wozów bojowych. Co znacznie zwiększy siłę grupy.

Według doniesień pociągi z Rosjanami przyjeżdżają do centralnych i północnych regionów Białorusi, a nie do regionów graniczących z Ukrainą. Intensyfikacja działań przygotowawczych na Białorusi może być zarówno przygotowaniem do ofensywy, jak i imitacją odwrócenia uwagi Sił Zbrojnych Ukrainy z innych obszarów.

Kolejnym ważnym czynnikiem jest pogoda. Na Ukrainie robi się coraz zimniej i wilgotniej. Ziemie zamienione na początku zimy w bagna w ogóle nie przyczyniają się do ofensywnych działań wojennych. Podobno działania wojenne ustaną w listopadzie-grudniu i wznowią dopiero w styczniu, kiedy ziemia zamarznie. Jeśli Białoruś wyśle ​​teraz wojska na Ukrainę, siły te mogą jeszcze skorzystać z kilku tygodni dobrej pogody, zanim ugrzęzną.

Siły rosyjskie ledwo trzymają się długiego frontu, który już ustalili. Otwarcie kolejnego nieuchronnie przeciąży istniejące jednostki i przyspieszy ich porażkę. W oczekiwaniu na przekroczenie granicy wojska ukraińskie pozostają na miejscu, gotowe do spotkania – co samo w sobie tworzy pewien efekt odstraszający.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

WP2Social Auto Publish Powered By : XYZScripts.com