Erdogan może spełnić swoje zapowiedzi i zaatakować Izrael? Ekspert: Byłoby to trzęsienie ziemi

Fot. REUTERS/Marko Djurica

– Nie można traktować do końca poważnie tego, co mówi prezydent Turcji. Już w przeszłości zdarzało się nieraz, że mówił rzeczy, które były tak radykalne, jak ostatnia wypowiedź – uznał ostatnie zapowiedzi prezydenta Turcji Adam Balcer. Wcześniej Recep Tayyip Erdogan stwierdził, że Turcja może zaatakować Izrael i w ten sposób zakończyć konflikt w Strefie Gazy.

W rozmowie z Gazeta.pl Adam Balcer, dyrektor programowy Kolegium Europy Wschodniej im. Jana Nowaka Jeziorańskiego, autor licznych artykułów i raportów na temat Bałkanów, Turcji oraz państw byłego ZSRR skomentował ostatnie zapowiedzi prezydenta Turcji Recepa Tayyipa Erdogana. Czy faktycznie Izrael powinien obawiać się ewentualnych działań tureckiego rządu?

Ekspert o zapowiedziach Erdogana ws. ataku na Izrael

Adam Balcer zapytany o to, czy prezydent Turcji może spełnić swoje obietnice, uznał, że „to niemal niemożliwe”. – Byłoby to trzęsienie ziemi. Nie można traktować do końca poważnie tego, co mówi prezydent Turcji. Już w przeszłości zdarzało się nieraz, że mówił rzeczy, które były tak radykalne, jak ostatnia wypowiedź. Takie, które mogły wywołać przerażenie. Natomiast już tyle razy mogliśmy słyszeć od niego takie wypowiedzi i nic się nie stało, że trzeba je traktować jednak z przymrużeniem oka – mówił Balcer.

Dodał jednak, że „nie jest to jednak dobra sytuacja, gdy polityk ważnego państwa wypowiada się w ten sposób”. – Oczywiście to ma kontekst zewnętrzny i wewnętrzny. Zewnętrzny jest taki, że Erdogan jest w pełni świadomy, że może liczyć na reakcję Izraela – powiedział ekspert. Balcer wyjaśnił również, że „w użytku zewnętrznym chodzi o to, żeby zaprezentować Turcję, jako dziedzica Imperium Osmańskiego, które występuje w imieniu wszystkich muzułmanów”.

– Tylko Ankarze nie jest łatwo, bo na Bliskim Wschodzie jest ostra rywalizacja o status lidera. Kilka krajów muzułmańskich ma aspiracje do mówienia w imieniu współwyznawców. Oprócz tego mamy kontekst wewnętrzny – potrzebny jest temat zastępczy, można bić w bębenek nacjonalistyczny. Turcja teraz boryka się z poważnymi problemami ekonomicznymi, inflacja trochę się zmniejszyła, ale jest to wciąż ponad 70 proc. Oprócz tego mamy bardzo osłabioną lirę. Pod koniec maja za jednego dolara płacono blisko 20 lir, teraz 33 liry, więc zwykły Turek boleśnie odczuwa te problemy – kontynuował.

Zdaniem eksperta „sympatia Turków do Palestyńczyków jest bardzo duża. Ale badania pokazują, że gotowość do tego, żeby Turcja zaangażowała się jednoznacznie, zbrojnie po stronie Palestyńczyków, jest niewielka”.

– Partia Erdogana przegrała wybory lokalne kilka miesięcy temu. Teraz próbuje odzyskać część wyborców. Szczególnie że na scenie politycznej działa partia skrajnie prawicowa, ale radykalna, ekstremistyczna – Nowa Partia Dobrobytu. Ta partia atakuje rząd, że jest za miękki wobec Izraela, że powinien bardziej wspierać Palestyńczyków. Więc to jest ugrupowanie, które Erdogan chce osłabić, czyli bicie w ten bębenek antysemicki, też jest skierowane na polityczny użytek wewnętrzny – dodał Balcer.

Prezydent Turcji zapowiedział możliwy atak na Izrael

Przypomnijmy, 28 lipca prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan powiedział: – Turcja musi być bardzo silna, aby Izrael nie mógł robić tych rzeczy Palestyńczykom. (…) Tak jak wkroczyliśmy do Górskiego Karabachu, tak jak wkroczyliśmy do Libii, możemy zrobić im to samo. Nie ma rzeczy, której nie możemy zrobić. Musimy być tylko silni – cytował tureckiego prezydenta „The Times of Israel”. 

– Erdogan jest antysemitą, który miał okresy, w których umiał współpracować z Izraelem, był pragmatyczny, ale miał też okresy, również, teraz kiedy najdelikatniej mówiąc, nie lubi tego państwa – powiedział nam ekspert.

Balcer wyjaśnił również, że „Izraelem rządzi skrajnie prawicowy Likud z partiami fundamentalistycznymi i ekstremistami”. – Jeśli chodzi o Turcję i spojrzymy na charakter tego państwa, jest znacznie bardziej autorytarne niż Izrael plus Zachodni Brzeg z osadnikami, natomiast w obu krajach mamy u władzy silną mieszankę nacjonalizmu z elementami religijnymi. Można więc było liczyć na to, że dojdzie do wymiany ciosów, w tym „szalonych” porównań do Hitlera i Husejna – uznał Balcer.

– Emocje sięgają zenitu. Jak spojrzymy na wysoką liczbę ofiar wśród palestyńskich cywilów, radykalnie większą niż podczas poprzednich ataków Izraela czy podczas oblężeń miast w Iraku przez Amerykanów to wywołuje ona wściekłość, oburzenie na Izrael i wzrost antysemityzmu, w wielu krajach, w szczególności w społecznościach muzułmańskich. Z drugiej strony mamy natomiast wysoki poziom islamofobii, nienawiści do muzułmanów wśród mieszkańców Izraela, co wynika z zbrodni popełnionych przez Hamas 7 października – dodał.

Czego powinien obawiać się Izrael?

Zdaniem Balcera „z perspektywy Izraela o wiele poważniejszą kwestią jest potencjalny konflikt z Hezbollahem wspartym przez Iran”. – To jest radykalnie ważniejsza sprawa niż Turcja – przekazał. Zapytany o to, czy Erdogan może walczyć o niepodległość Palestyny, uznał, że „jedyne co może robić to symboliczne rzeczy”.

– Mieliśmy np. głosowanie w Zgromadzeniu Ogólnym ONZ, Turcja, ale też Polska i wiele krajów Unii Europejskiej zagłosowały za uznaniem niepodległości Palestyny. Turcja może zerwać stosunki dyplomatyczne z Izraelem. Ale to są tylko gesty symboliczne, do momentu, kiedy mamy okupację Zachodniego Brzegu i wojnę w Strefie Gazy, nie ma mowy, żeby to miało jakieś większe praktyczne znaczenie dla niepodległości Palestyny – powiedział Balcer.

Źródło: gazeta.pl

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Wyświetlenia : 5
WP2Social Auto Publish Powered By : XYZScripts.com