Jaka frakcja obecnie liczy się najbardziej na Kremlu?

kremlin.ru - Wikimedia Commons

W rozmowie z naszym portalem profesor Roman Bäcker z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu powiedział, że w obecnym roku rosyjskie nakłady na armię mają wzrosnąć mniej więcej o połowę. Podczas gdy w 2023 roku – dodał ekspert – było to już 8-10 proc. PKB. – Wśród tak zwanych „Baszni Kremlowskich” (to metafora oznaczająca elity na Kremlu, które walczą ze sobą o dominację i o większy dostęp do „ucha Putina”) zaszły również zmiany. Została bowiem całkowicie wyeliminowana grupa interesów związana z gospodarką energetyczną: wydobycia, transportu i sprzedaży surowców energetycznych – dodaje.

Minęły już dwa lata od napaści Rosji na Ukrainę nazywanej przez Moskwę „specjalną operacją wojskową”. Jak przez te dwa lata Rosja się zmieniła?

Rosja zarazem zmieniła się i nie zmieniła. Inaczej mówiąc: Putin wie, że poparcie dla tak zwanej specjalnej operacji wojennej wymaga tego, aby wszyscy udawali, iż nic się nie zmieniło. Chodzi więc o tworzenie wrażenia, że wszystko jest dokładnie takie samo, jak było: towary w sklepach w dalszym ciągu są (choć – oczywiście – o wiele gorszej jakości i brakuje zachodnich towarów, bo nie ma wielu zagranicznych firm); praca w dalszym ciągu jest; inflacja została zdławiona, a dolar i euro kosztują poniżej stu rubli (choć nie zawsze są możliwe do kupienia); nadal też jeździ się na wycieczki zagraniczne (co prawda, tylko do Turcji). I tak dalej…

Tymczasem w rzeczywistości zmieniło się wszystko. Włącznie z rosyjskim społeczeństwem. Rosja stała się twardym, militarnym, autorytarnym państwem. Kompleks militarno-przemysłowy jest hegemonem. To potrzeby armii są realizowane w pierwszej kolejności. Dokładniej mówiąc: najważniejsze są wojska lądowe. W obecnej wojnie flota poniosła nie tylko ogromną porażkę na Morzu Czarnym, lecz też została zablokowana na Bałtyku i spokojnie przebywa tylko na Pacyfiku. Najważniejsze jednak jest to, że przestała liczyć się w wewnętrznych rozgrywkach na szczytach władzy.

Kolejna sprawa: w Rosji nie ma – jak się szacuje – około 700 tys. młodych ludzi, którzy po prostu uciekli w obawie przed poborem do wojska. Oznacza to, że tych 700 tys. ludzi nie jest już bazą społeczną dla społeczeństwa obywatelskiego i tym samym dla narodu politycznego. W konsekwencji ogromnie zmniejszyła się możliwość protestu czy buntu przeciwko obecnemu systemowi politycznemu.

W Rosji piętnuje się wszystkich tych, którzy inaczej myślą i mówią, a najbardziej tych, którzy ośmielają się protestować. Posiadają oni status „inoagientow” – agentów zagranicznych. Powstała zatem specjalna grupa ludzi wykluczanych ze społeczeństwa i pozbawianych wszelkich praw. Jest to dokładnie tak samo jak z sytuacją Żydów w Niemczech w czasach nazistowskich. Wspomniani przeze mnie „inoagienci” muszą nosić swoiste „opaski”: na początku każdego swojego postu czy artykułu w Internecie muszą oświadczać, że są zagranicznymi agentami. Są oni też w coraz większym stopniu pozbawiani elementarnych praw obywatelskich. Dotyczy to również członków ich rodzin.

Poza tym: w ciągu ostatnich dwóch lat w Rosji skazano z powodów politycznych na karę więzienia lub obozu karnego  więcej ludzi, niż w czasach Breżniewa. A Breżniew rządził przez osiemnaście lat! Państwem – dodajmy to – totalitarnym!

Obecna Rosja jest więc represywnym państwem policyjnym, w którym wszelkie protesty, objawy niezadowolenia czy głosy sprzeciwu są traktowane bardzo surowo i represyjnie. Symbolem tej Rosji stało się zamordowanie (mówię to z pełną świadomością) Aleksieja Nawalnego w kolonii karnej na dalekiej Północy! Wszystkie poszlaki wskazują bowiem na to, że Nawalny został zamordowany przez funkcjonariuszy Federalnej Służby Bezpieczeństwa na polecenie Putina. A przedtem robiono wszystko, żeby go złamać. Zresztą – jak widać – nieskutecznie!

I jeżeli dodamy do tego fakt, że zaczyna się gwałtowny proces nacjonalizacji własności prywatnej (chodzi zwłaszcza o fabryki zbrojeniowe) i trwa obciążanie ludności nibydobrowolnym podatkiem na rzecz specjalnej operacji wojennej (zazwyczaj dziesięć procent pensji albo zmuszanie do darmowego przekazywania towarów na rzecz wojska), to widzimy, że mamy do czynienia ze społeczeństwem zmilitaryzowanym, represywnym i całkowicie podporządkowanym państwu.

W takim razie, czy można powiedzieć, że Putin i jego współpracownicy na Kremlu wykorzystują wojnę na Ukrainie do poszerzenia swojej władzy?

Wśród tak zwanych „Baszni Kremlowskich” (to metafora oznaczająca elity na Kremlu, które walczą ze sobą o dominację i o większy dostęp do „ucha Putina”) zaszły również zmiany. Została bowiem całkowicie wyeliminowana grupa interesów związana z gospodarką energetyczną: wydobycia, transportu i sprzedaży surowców energetycznych. Na Kremlu inne gospodarcze grupy interesu też przestały się liczyć. Wyjątkiem jest kompleks militarno-przemysłowy. Natomiast administracja pod kierunkiem premiera Miszustina otrzymała tylko jedno zadanie: wydobyć jak najwięcej pieniędzy na rzecz armii. Tak więc po zaniechanym puczu przez Prigożyna  jedynymi aktorami, którzy liczą się na Kremlu, są armia i Federalna Służba Bezpieczeństwa. Te dwie struktury mają – z jednej strony – prowadzić wojnę z Ukrainą, a tym samym, z całym NATO, z drugiej zaś strony: podporządkowywać sobie i całkowicie zniewalać rosyjskie społeczeństwo.

Niedawno Władimir Putin wygłosił tradycyjną, coroczną mowę przed Zgromadzeniem Federalnym (połączonymi Dumą Państwową i Zgromadzeniem Federalnym). W mowie tej Putin przedstawiał Rosję jako przyszłościowy, świetnie rozwijający się kraj. Kraj, w którym tworzy się sztuczną inteligencję. Czy treści wspomnianej mowy są – zdaniem Pana Profesora – fikcją?

Pod względem statystycznym być może wszystko się zgadza. Chociaż podejrzewam, że specjaliści znaleźliby jakieś „ciekawe” liczby. Natomiast w rzeczywistości mamy do czynienia z interesującą sytuacją: statystycznie Produkt Krajowy Brutto (PKB) Rosji rośnie. I to wyraźnie: o kilka procent. Ten wzrost wynika jedynie z ogromnego przyrostu produkcji zbrojeniowej. W porównaniu z rokiem 2023, w obecnym roku nakłady na armię mają wzrosnąć mniej więcej o połowę. A w 2023 roku – według rozmaitych szacunków – było to 8-10 proc. PKB. I tu przypomnę, że państwa NATO mają przeznaczać na armię tylko 2 proc. PKB. I nie zawsze im wszystkim to się udaje.

Rosja przeznacza ogromne pieniądze na produkcję zbrojeniową. I te czołgi oraz armaty dają statystyczną iluzję wzrostu PKB. W rzeczywistości jednak rosyjski PKB jest niesamowicie marnowany na frontach wojny z Ukrainą. Tym samym mamy do czynienia z gwałtownym, realnym spadkiem poziomu życia ludności. Jest to połączone z pozbawianiem rosyjskiego społeczeństwa wszelkich możliwych narzędzi oporu społecznego. Rosjanie są w ogromnym stopniu zniewoleni i żyją na coraz niższym poziomie życia.

A jak wygląda sprawa przyszłości wojny na Ukrainie? Ona może się ciągnąć jeszcze kilka lat, aż do czasu, gdy Ukraina upadnie lub Rosja wycofa się? Inaczej mówiąc: czy może to być po prostu wojna – w pewnym sensie – bezterminowa? Taka, która musi zakończyć się sukcesem bądź Ukrainy bądź Rosji?

W historii świata żadna długo trwająca wojna nie zakończyła się całkowitym zwycięstwem jednej ze stron. Oczywiście, były nieliczne przypadki takiego zakończenia wojny. Przykładem jest wojna o piękną Helenę zakończona skutecznym zastosowaniem konia trojańskiego.

Wojna na Ukrainie charakteryzuje się nie tylko tym, że zasoby jednej i drugiej strony są znacznie wzmacniane przez siły zewnętrzne i dlatego są dalekie od wyczerpania, ale również tym, że w coraz większym stopniu stosuje się najnowocześniejsze technologie. Chodzi o to, by broń używana na polach bitew była jak najskuteczniejsza, a więc jak najbardziej precyzyjna i niszczycielska.

Możliwe jest zatem przesądzenie tej wojny nie przez jakiegoś „konia trojańskiego”, lecz poprzez takie technologie związane ze sztuczną inteligencją, których druga strona nie będzie w stanie opanować. Tym samym, paradoksalnie, Ukraina może mieć większe szanse na zwycięstwo niż Rosja. Nie ze względu na przewagę liczebną żołnierzy czy liczbę nabojów artyleryjskich. W jednym i w drugim przypadku Ukraina tej przewagi nie ma. Najważniejsze jest to, że względu na zewnętrzne wsparcie najbardziej rozwiniętych państw na świecie może używać najnowocześniejszych technologii. I to nie tylko na linii frontu.

Źródło

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

WP2Social Auto Publish Powered By : XYZScripts.com