Łukaszenka niby dziękuje Trumpowi, ale się odgraża. „Nie daj Boże”

– Tak, Donald chce zakończyć wojnę. Dziękuję mu za to, jeśli jest szczerze zaniepokojony tym, że ludzie umierają – powiedział Alaksandr Łukaszenka o Trumpie. Dodał jednak, że „nikt, nie daj Boże” nie powinien go oszukiwać.
„Głęboko sprzeczne”: Alaksandr Łukaszenka przemawiał w piątek w Radzie Federacji Rosji. – Amerykańskie propozycje rozwiązania kryzysu ukraińskiego są głęboko sprzeczne, a Rosja w tych warunkach postępuje mądrze – stwierdził. – Jestem pewien, że Amerykanie nie mają żadnego planu. To jest podobne do Donalda Trumpa i jego ludzi: jedno oświadczenie rano, drugie wieczorem, trzecie w porze lunchu. I jedno przeczy drugiemu Spróbujcie to zrozumieć – powiedział. – Musimy spokojnie przyjrzeć się wszystkim ich propozycjom, co właśnie robi Rosja – zaznaczył.
„Jak buldożer”: W trakcie wystąpienia oświadczył, że Białoruś – podobnie jak Rosja – popierała Donalda Trumpa w wyborach prezydenckich. Stwierdził, że z administracją Joe Bidena „niczego nie dało się zrobić”. – Mieliśmy nadzieję, że przyjdą nowi ludzie. Była nadzieja i stało się coś nie do pomyślenia: Donald Trump przejechał przez Stany Zjednoczone jak buldożer i zwyciężył – powiedział.
„Tego nie będzie”: Następnie Łukaszenka stwierdził, że po dojściu do władzy Trump „złożył wiele obietnic”, jednak „USA nie mają żadnych planów nawet w sprawie Ukrainy”. – Tak, Donald chce zakończyć wojnę. Dziękuję mu za to, jeśli jest szczerze zaniepokojony tym, że ludzie umierają – podkreślił. – Ale jednocześnie musimy obstawać przy swoim stanowisku. Nikt nie powinien spychać nas na bok i, nie daj Boże, oszukiwać lub nami kierować. Tego nie będzie – zaznaczył. – Wiemy, czego chcemy i musimy stać twardo przy swoim stanowisku. Jesteśmy za pokojem, przeciwni wszelkim wojnom, ale musimy widzieć własne interesy – dodał.
Źródła: Interfax, Radio Svaboda