Moskwa planuje odbudować ZSRR, zagarnąć Polskę i Bałkany

Sergei Bobylev / AP

Na moskiewskich kanałach propagandowych odbyła się dyskusja, podczas której omawiano strategię Federacji Rosyjskiej na kolejne dziesięciolecia, w związku z którą propagandziści kremlowscy wyrazili swoje opinie, uzgodnione z góry z kierownictwem politycznym Federacji Rosyjskiej. Przedstawiciele idei rosyjskiego neofaszyzmu – rasizmu podkreślali, że język ukraiński nie istnieje, a także wyrażali przypuszczenia o połączeniu sąsiednich krajów w „jeden wielki rosyjski dom”, z późniejszą ekspansją na Bałkany i do Polski. Mówił o tym zwłaszcza Kremlowski „filolog rosyjski” Mykoła Wawiłow. Twierdził, że Rosja zjednoczy wszystkie narody, które uważają się za niezależne w jedną wielką rosyjską przestrzeń. A to oznacza, że ​​w 500-milionowej Europie będzie osobna grupa 200 milionów mówiących po rosyjsku, więc można spokojnie dodatkowo zadeklarować swoje prawa do Polski i Bałkanów – informuje OBOZREVATEL.

Nie dużo, nie mało. Następnie pojawia się pytanie do urzędników Zagrzebia, Sarajewa, Belgradu, Podgoricy, Sofii, Skopje: czy zdajecie sobie sprawę z rosyjskiego zagrożenia w regionie. Czy planujecie walczyć z możliwym rosyjskim lądowaniem wojskowym, które mogłoby wylądować na Bałkanach? Czy macie listę całej piątej kolumny w swoich krajach – od polityków, biznesmenów, przedstawicieli mediów, na których liczy Moskwa, kiedy pojawia się z wojskami w regionie. Biorąc pod uwagę, że z wojskowego punktu widzenia kraje te mogą, ale nie są gotowe do odwetu na nieoczekiwany rosyjski atak militarny, konieczne jest utrzymywanie stałego kontaktu z NATO, USA i Wielką Brytanią, co pozwoli uniknąć rosyjskiego okupacja na sposób wojskowy. Europejska społeczność wywiadu i bezpieczeństwa musi pilnie rozpocząć aktywne działania w celu monitorowania i kontrolowania sił prorosyjskich, które są nawet skłonne wystąpić przeciwko własnym instytucjom państwowym, aby wesprzeć rosyjską inwazję. Doświadczenia ukraińskie pokazują, że nie należy tolerować zbytnio prorosyjskich polityków i mediów, które umiejętnie wykorzystują atuty europejskich wartości, w szczególności wolności słowa i prasy. Tacy politycy i media praktycznie przygotowują w społeczeństwie podwaliny pod niepotrzebność odpierania rosyjskich najeźdźców. Sieją nieufność do potęgi UE i NATO, możliwości solidarności kontynentalnej i wsparcia słabych ogniw w łańcuchu instytucji europejskich i państw członkowskich. Rosyjskie zagrożenie militarne może nadejść w regionie poprzez sprowokowanie konfliktów wewnętrznych, w których Moskwa planuje natychmiast wystąpić jako rozjemca, a de facto przybyć z wojskami na Bałkany i tam pozostać. Biorąc pod uwagę, że Chorwacja, Bułgaria, Macedonia Północna, Czarnogóra są członkami NATO, a Zagrzeb i Sofia są członkami UE, największe niebezpieczeństwo rosyjskiej interwencji zbrojnej istnieje w Serbii oraz Bośni i Hercegowinie. Tam od dawna tworzy się lobby prorosyjskie, które w każdej chwili jest gotowe do podjęcia aktywnych działań. Belgrad wraz z Budapesztem to jedyne europejskie miasta, które nie wypędziły ze swojego terytorium ani jednego rosyjskiego szpiega. Rosyjska społeczność wywiadowcza zinfiltrowała wszystkie aspekty polityki Węgier i Serbii i całkowicie manipuluje nawet najwyższymi przywódcami politycznymi tych krajów, czego najbardziej oczywistym przykładem jest Viktor Orban.

Jeśli chodzi o Polskę, to są tam gotowe na spotkanie z rosyjską agresją. W społeczeństwie między wszystkimi partiami i społeczeństwem obywatelskim powstał konsensus polityczny w sprawie możliwej agresji militarnej. Ponadto oficjalna Warszawa rozumie, że nie trzeba czekać na przybycie wojsk rosyjskich, ale już teraz wesprzeć oficjalny Kijów i ZSU, które mogą nie tylko zatrzymać natarcie armii rosyjskiej, ale także sprowadzić ją żywą lub w trumnach. Polska stała ramię w ramię z narodem ukraińskim w walce z rosyjskim neofaszyzmem. Tu nie ma już miejsca na ideologiczne dyskusje. Po prostu nie ma na to czasu. Kreml zawsze wykorzystywał europejskie wolności, aby wepchnąć swoje kanały propagandowe do europejskiej sieci telewizyjnej. Europejczycy w końcu zrozumieli, co oznacza rosyjski informacyjny koń trojański. Ale w tym samym Belgradzie i Budapeszcie rosyjska propaganda czuje się pewnie i jest gotowa stać się jeszcze bardziej aktywna, gdy tylko rosyjskie wojska zaczną przybywać. Ale w tym celu Ukraina musi upaść. W związku z tym przesłania niektórych najwyższych urzędników w Zagrzebiu i Sofii, którzy sprzeciwiają się udzieleniu pomocy Siłom Zbrojnym, które z całych sił walczą z rosyjskim agresorem, ratując Europę, a w szczególności Bałkany, przed ewentualnym atakiem rosyjskim inwazji, są całkowicie niezrozumiałe. Wszyscy ci politycy są bardzo dobrze widoczni, gdy bawią się na rosyjskim boisku, namawiając do jak najmniejszej pomocy armii ukraińskiej. Możliwe, że są już gotowi na spotkanie z rosyjskimi najeźdźcami w brudnych butach, którzy zmuszą miejscową ludność do ich wyczyszczenia.

Jeśli chodzi o pseudofilologa, rosyjskiego neofaszystę Mykołę Wawiłowa, powinien był wiedzieć, że język praukraiński istniał od I wieku. AD, którym posługiwali się ukraińscy pradziadowie Wenedów, zamieszkujący wówczas tereny współczesnej środkowej, północnej i zachodniej Ukrainy oraz wschodniej, centralnej i północnej Polski. Wspominają o nich także starożytni historycy greccy i rzymscy. w IV wieku Wenedów na terytorium Ukrainy zaczęto nazywać Mrówkami i Sklawynami, ale na terenach Polski pozostała ich stara nazwa. Tak więc ignorant Wawiłow nie może zrozumieć, że pierwsi Słowianie w ogóle przybyli na terytorium europejskiej Rosji, która była całkowicie niesłowiańska, dopiero w połowie VIII wieku. i tylko z tego powodu język ukraiński jest starszy od rosyjskiego o co najmniej 800 lat, co oznacza, że ​​nie może być dialektem, a nawet odwrotnie. Pod względem językowym język ukraiński jest dość zbliżony do polskiego, co jest zrozumiałe, ponieważ w starożytności wszyscy Wenedzi mieli wspólny język. Bliskie ukraińskiemu są także języki czeski i słowacki, do których pod koniec V w. osiedlili się przodkowie współczesnych Ukraińców – Antis i Sklavini, a także języki Słowian bałkańskich, do których migrowali Antis i Sklavini w VI wiek. z terytorium współczesnej Ukrainy. Oczywiste jest, że w tamtych czasach język rosyjski w ogóle nie istniał. Oznacza to, że byłoby lepiej, gdyby Wawiłow milczał.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

WP2Social Auto Publish Powered By : XYZScripts.com