Nad Gazą wisi klęska głodu. Umierają kilkuletnie dzieci, a wkrótce głód może przejść jak huragan

Fot. REUTERS/Mohammed Salem

Gdy międzynarodowe agencje ogłaszają klęskę głodu – co współcześnie zdarza się niezwykle rzadko – oznacza to, że ludzie już umierają i zgonów będzie więcej. Dlatego teraz biją na alarm, że Strefa Gazy jest u progu katastrofy. Bez natychmiastowej zmiany sytuacji na miejscu, zamiast zdjęć wychudzonych dzieci w szpitalach, zaczną spływać zdjęcia zwłok kilkulatków umarłych z głodu.

– Nie mogę karmić ich piersią, bo nie mam żadnego pokarmu. Nie mamy jedzenia, nawet wody – mówi mieszkanka Gazy w rozmowie z Al Dżazirą. W polowej przychodni lekarze starają się pomóc jej dzieciom, które cierpią na skrajne niedożywienie. 8-miesięczne niemowlę waży ok. 2 kg – 1/4 tego, ile wynosi prawidłowa waga dziecka w tym wieku. Z Gazy dociera coraz więcej zdjęć wychudzonych dzieci, a także coraz więcej doniesień o śmierci głodowej.

„Głód w Strefie Gazy jest nieuchronny” – ta ocena agencji międzynarodowych wybrzmiała w połowie marca jak alarm. Formalnie ogłoszona klęska głodu, która może nadejść, to najwyższy poziom w pięciostopniowej skali zagrożenia żywieniowego. W XXI wieku do tak skrajnych klęsk dochodziło zaledwie kilka razy. Alex de Waal, ekspert od zagrożenia głodem, uważa, że w Gazie może dojść do najbardziej intensywnej klęski głodu od II wojny światowej. 

Brak jedzenia szczególnie dotyka dzieci. Na północy Gazy już 1 na 3 dzieci w wieku do dwóch lat cierpi na ostre niedożywienie. Są doniesienia o co najmniej 23 dzieciach, które umarły z głodu. Według UNICEF tempo rozwoju głodu w Gazie jest „szokujące”, szczególnie biorąc pod uwagę, że żywność znajduje się czasem kilka lub kilkanaście kilometrów dalej, ale nie może dotrzeć do umierających.

Jedną z ofiar był 5-letni Mohammed al-Nadżar. Jak informuje Al Dżazira, został przyniesiony do szpitala z ostrym niedożywieniem. Na pomoc było za późno, chłopiec zmarł w szpitalu. Lekarze mówią, że codziennie widzą dzieci zagrożone śmiercią głodową. Brakuje im zasobów koniecznych do ratowania życia dzieci w takiej sytuacji. 

Lekarze decydują: leczyć rannych czy głodujących

– Ośrodek podstawowej opieki zdrowotnej w Al-Mawasi, który odwiedziłem na południu Strefy, miał pod opieką 70 pacjentów objętych programem żywienia ambulatoryjnego. Liczba ta rośnie z dnia na dzień – mówi Chris Lockyear, sekretarz generalny Lekarzy bez Granic, który był w Gazie. W innym szpitalu – relacjonuje – lekarze musieli zdecydować, czy udostępnić łóżka pacjentom po urazach, czy niedożywionym dzieciom. Podkreślił, że takie obrazy widział na południu, zaś na północy Strefy jest jeszcze gorzej. 

Organizacje międzynarodowe mierzą głód w pięciostopniowej skali, od 1. – kiedy nie występuje zagrożenie brakiem żywności, do 5., która oznacza katastrofalne zagrożenie i klęskę głodu. Ta ostatnia oznacza kompletny brak żywności, który bezpośrednio prowadzi do śmierci głodowej. 

Według specjalnego raportu z 18 marca „klęska głodu jest nieuchronna” dla 1,1 miliona ludzi – połowy mieszkańców Strefy Gazy. Na miejscu nie ma praktycznie nikogo, kto nie byłoby w jakimś stopniu narażony na brak żywności. Według stanu na połowę marca 670 tys. ludzi znajdowało się w stanie „katastrofalnego” braku żywności i ta liczba w najbliższym miesiącach wzrośnie do 1,1 miliona. Jeremy Konyndyk, szef organizacji Refugees International napisał, że ocena sytuacja w Gazie może być najbardziej ponurą, jaką widział przez 25 lat swojej pracy. 

Konyndyk zwraca uwagę na powszechną skalę głodu, gorszą nawet niż w czasie klęski w Somalii w 2011 roku, oraz – co wyjątkowe – kompletny brak naturalnych powodów tego stanu. Wspomniana przez niego klęska w Somalii była wynikiem najgorszej od pół wieku suszy oraz konfliktu. W Gazie głód jest całkowicie odpowiedzialnością człowieka. W jego ocenie jest już za późno, żeby zapobiec klęsce głodu, można tylko ją ograniczać i sprawić, by mniej ludzi umarło. To – jego zdaniem – wymaga natychmiastowego zawieszenia broni, by umożliwić dostarczenie pomocy.

Eksperci podkreślają, że kiedy dochodzi do klęski głodu, jest ona jak żywioł podobny go huraganu: trudno ją zatrzymać i dopiero po czasie widzimy rozmiar spustoszenia. Nawet jeśli w pewnym momencie diametralnie zmieni się skala dostarczanej pomocy, dla bardzo wielu ludzi będzie już za późno. 

Dlaczego do Gazy nie trafia dość jedzenia?

Na początku nowej wojny w Strefie Gazy, po ataku terrorystycznym Hamasu z 7 października, władze izraelskie ogłosiły odcięcie dostaw wody, prądu i jedzenia do Strefy Gazy. W ciągu miesięcy walk i ostrej blokady Strefy ostrzegano, że nie dociera tam wystarczająca pomoc humanitarna, leki czy podstawowe produkty. 

Izrael twierdzi, że to nie on utrudnia dostarczanie pomocy. Jednak ocena organizacji humanitarnych jest jasna: to decyzje władz Izraela oraz sam aktywny konflikt uniemożliwiają dostarczenie jedzenia do głodujących. Jeszcze w styczniu władze Izraela twierdziły, że w Gazie „nie ma braku żywności”, a za zbyt wolne dostarczanie pomocy obwiniały organizacje pomocowe i to, że nie są w stanie rozdysponowywać żywności dość szybko. Jednak przedstawiciele międzynarodowych organizacji, w tym OZN, wskazują na przykłady odmawiania wpuszczenia konwojów przez Izrael. Kenneth Roth, były szef Human Rights Watch, napisał, że premier Izraela Binjamin Netanjahu ma „strategię zagłodzenia Gazy”.

„New York Times” opisuje szereg czynników związanych z konfliktem, które sprawiają, że niewiele pomocy dociera go Gazy, szczególnie na północ. Po pierwsze: sama logistyka. Gaza ma krótką granicę z Egiptem oraz o wiele dłuższą z Izraelem, jednak międzynarodowa pomoc trafia przez Egipt. Musi zostać dostarczona do magazynów w pobliżu Strefy, przejść izraelską kontrolę (gdzie wiele ciężarówek jest blokowanych) i dopiero później, przed dwa przejścia graniczne, ciężarówki wjeżdżają do Gazy od południa. Dostarczenie jej na północ Strefy, gdzie przed wojną mieszkała większość ludzi, oznacza drogę przez izraelskie posterunki i miasta zniszczone w walkach. Organizacje mówią, że złe warunki oraz ograniczenia ze strony Izraela w dużej mierze uniemożliwiają transport na północ. Sytuację tylko pogarszają same walki w Strefie Gazy. Znane są też przypadki, gdy to izraelscy cywile blokowali przejazdy ciężarówek.

Przy braku zgody Izraela na wpuszczenie szerokim strumieniem pomocy drogą lądową, kolejne kraje decydują się na zrzucanie żywności z powietrza. Jednak taki proces nie tylko nie odpowiada na wszystkie potrzeby, ale wręcz niesie nowe zagrożenia. W mediach pojawiły się informacje o ludziach przygniecionych przez spadające paczki oraz zniszczeniu paneli fotowoltaicznych – jednego z niewielu źródeł elektryczności – na dachu szpitala. 12 osób utonęło, próbując wyłowić żywność, która wpadła do morza, a kolejne sześć osób zginęło w chaosie wokół paczek na lądzie. 

21 marca – już po tym, jak organizacje międzynarodowe ogłosiły zagrożenie klęską głodu – Izrael przestał zezwalać na dostarczanie żywności na północ Gazy ONZ-owskiej agencji UNRWA. W styczniu Międzynarodowy Trybunał Sprawiedliwości w Hadze nakazał Izraelowi podjęcie „wszystkich możliwych środków”, by zapobiec zbrodniom wypełniającym znamiona ludobójstwa w Strefie Gazy. Domagał się m.in. większej pomocy humanitarnej. 

W piątek sędziowie Trybunału nakazali Izraelowi podjęcie „wszelkich działań w celu zapewnienia pomocy humanitarnej” ludności w Strefie Gazy i zatrzymanie działań armii, które mogłyby naruszać Konwencję o ludobójstwie. W ciągu miesiąca izraelski rząd ma przedstawić raport z wykonywania nakazu. Sprawę wniosła do sądu Republika Południowej Afryki. Domagała się ona nałożenia na Izrael – na podstawie Konwencji w sprawie zapobiegania i karania zbrodni ludobójstwa – tzw. środków tymczasowych oraz zbadania tego, co Izrael robi w Gazie.

Od początku wojny w Gazie zginęło co najmniej 31 tys. ludzi, 73 tys. zostały ranne, a 1,9 miliona – niemal cała populacja – musiała w którymś momencie opuścić domy.

Źródło: gazeta.pl

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

WP2Social Auto Publish Powered By : XYZScripts.com