Niemcy nie przekazują pomocy na ukraińskich uchodźców bo wolałyby muzułmańskich imigrantów, prawda?

Uchodźcy z Irpienia / autor: Fratria

Na widok bliskowschodnich czy afrykańskich nielegalnych imigrantów Angela Merkel rozkładała ramiona z serdecznym „zapraszam”. Na widok milionów Ukraińców, którzy wydostali się z bombardowanych miast, Unia Europejska deliberuje i pozwala przesunąć jedne środki na inne, uchodźcze właśnie cele. Skąd ta różnica?

Gdy Łukaszenka sprowadził sobie z Iraku tysiące nielegalnych imigrantów, by pchnąć ich na granicę z Polską, Komisja Europejska przeznaczyła 700 tysięcy euro dla tych, którzy jeszcze przebywali na Białorusi. W ten sposób dyktator z Mińska nie tylko otrzymał od bliskowschodnich turystów pieniądze za nielegalny proceder, ale też nie musiał ich potem utrzymywać, bo z pomocą pospieszyła Ursula von der Leyen.

Gdy w Polsce pojawiają się prawdziwi uchodźcy, Unia Europejska łaskawie pozwala zrezygnować z jednych wydatków, by zaoszczędzone pieniądze przeznaczyć dla Ukraińców, ale nowych środków dla nich się nie znajduje. Pomoc to tak wielka, jak powiedzenie: nie budujcie dróg, pomóżcie uchodźcom, nie zapominajcie o wdzięczności dla nas. Doprawdy, łaskawa jest Bruksela i jej elity.

A pomoc dla uchodźców Ukrainy jest tysiąckroć bardziej uzasadniona. Turyści Łukaszenki przyjeżdżali zazwyczaj z krajów, gdzie byli bezpieczni, wyasygnowali tysiące dolarów na podróż do Mińska, wiedząc że łamią unijne prawo, chcieli (i nadal chcą) dostać się do Niemiec.

Ukraińcy uciekają przed ostrzałem rosyjskich rakiet i przed armią ludobójców, która gwałci, morduje, strzela w tył głowy, uciekają do pierwszego spokojnego miejsca, czyli do Polski. Co więcej, Ukraińcy uciekają przed armią współfinansowaną przez Unię Europejską, a zwłaszcza przez politykę energetyczną Niemiec.

I na tych ostatnich Berlin płacić nie chce, gdy szczególnie na nich płacić powinien.

Bruksela dywaguje, Macron zapuszcza zarost, Scholz nabrał wody w usta. Jakże odmienna to sytuacja w porównaniu do tej gdy do Europy pukają goście z Afryki albo Bliskiego Wschodu – nawet gdy łamią prawo i wkraczają do państw starego kontynentu nielegalnie, z przemytnikami, na pontonach, przez las. Europejczycy bali się odmówić przybyszom z innego kręgu cywilizacyjnego, bo nie chcieli być oskarżani o rasizm, bo pokazywali politpoprawne podejście do ludzkości. A Ukraińcy czy Polacy, którzy sami się borykają z utrzymaniem milionów uchodźców? Toż to przecież Słowianie, ale nie ci z rosyjskiego imperium, tylko ci ze środkowej Europy, ci gorsi, wuj Adolf przecież to tłumaczył. Polska i Ukraina to dla nich przecież „ta gorsza Europa”, ci co ciągle tracą okazję „żeby siedzieć cicho”, niesforni, niepokorni oraz – jak stwierdził ostatnio niemiecki polityk – zapominają o słowach „proszę” i „dziękuję”. Święci badacze Holokaustu tropią w polskiej wiosce 1941 roku ślady antysemityzmu, a między jednym a drugim przelewem zapominają o przemysłowym mordowaniu niegermańskich ras.

Tak, Drodzy Państwo, zwykły rasizm. Rasizm wobec mniejszych narodów Europy Środkowowschodniej, wobec których od lat stosuje się inne standardy. Rasizm łatwiej ukrywany, bo pogardy wobec ludzi tego samego koloru skóry a jedynie z konkretnych krajów, nie widać tak ostentacyjnie. Rasizm i pogarda, które ośmielając rosyjski totalitaryzm przynoszą zbrodnie ludobójstwa, trwają sobie swobodnie w roku 2022 tak samo jak w 1933 roku. Historia nie wraca, po prostu trwa sobie swobodnie. Jak zawsze.

Jakub Maciejewski

Źródło

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

WP2Social Auto Publish Powered By : XYZScripts.com