Polityczny i militarny impas Rosji

Sergei Savostyanov / AP

To już dziesiąty miesiąc wojny rozpętanej przez putinowską Rosję z Ukrainą, którą wciąż wbrew logice i zdrowemu rozsądkowi nazywa się na Kremlu „specjalną operacją wojskową”. Nie tak dawno temu w jednej z audycji telewizyjnych Putin powiedział, że „specjalna operacja wojskowa może trwać dość długo”. Wojny trwające dziesiątki, a nawet setki lat są znane z historii, ale nie ma ani jednego przykładu „operacji wojskowej” trwającej lata.

Fakt, że Rosja prowadzi wojnę na pełną skalę na Ukrainie, nie pozostawia wątpliwości nikomu na świecie, ale rosyjski prezydent, w swoim zwykłym stylu, nie chce publicznie przyznać się do oczywistości. W ten sam sposób Putin i najwyższe kierownictwo Rosji nie chcą przyznać, że strategicznie przegrali dawno temu. A odwrót z Kijowa, Czernihowa i Sumy, panika z okupowanych terytoriów obwodu charkowskiego, haniebne wycofanie się z prawobrzeżnej części obwodu chersońskiego, to nie są „gesty dobrej woli”, ale dowody na to, że „specjalne siły zbrojne zakończyła się z militarnego punktu widzenia niepowodzeniem i przekształciła w „operację terroryzmu państwowego”, której jedynym celem nie jest „denazyfikacja” i „demilitaryzacja”, o której mówili rosyjscy politycy i propagandyści na początku wojny, ale cyniczne niszczenie ludności cywilnej i kluczowej infrastruktury cywilnej.

Należy jednak zauważyć, że Putin wykazuje nieludzkość nie tylko wobec narodu ukraińskiego, którego z jakiegoś powodu nadal nazywa „braterskim”, ale także wobec Rosjan. Wychowany w „bramach Leningradu” – chuligańskim środowisku, w którym przejaw słabości utożsamiany jest z porażką, Putin nie może i nie chce przyznać się do oczywistości – militarna przygoda ostatecznie się nie powiodła, zamieniając się w polityczną, wojskową i osobistą śmierć koniec. Jest więc dość przewidywalne, że zamiast szukać wyjścia z obecnej sytuacji, co jest prawdziwym zugzwangiem, gdy każdy kolejny ruch tylko pogarsza sytuację, Putin uparcie rzuca do ofensywy dziesiątki tysięcy rosyjskich żołnierzy pod Bachmutem, którzy , zgodnie ze starą rosyjską tradycją, nie mają praktycznie żadnej wartości.

Według naocznych świadków pola w pobliżu Bachmutu są zaśmiecone tysiącami trupów rosyjskich żołnierzy, którzy nawet nie próbują ich podnieść. Zdarzają się przypadki, że nie zabiera się nawet rannych. Niesławne zdanie marszałka G. Żukowa podczas II wojny światowej: „kobiety wciąż rodzą” pozostaje aktualne w Rosji prawie 80 lat po jej zakończeniu. Stosunek do człowieka nie zmienił się od 80 lat – ludzkie życie jest praktycznie nic nie warte.

Eksperci wojskowi uważają, że przejęcie Bachmuta przez wojska rosyjskie pod ich kontrolę nie byłoby sukcesem strategicznym ani nawet taktycznym, dlatego nawet z punktu widzenia „wojskowej celowości” śmierć ogromnej liczby rosyjskich żołnierzy nie jest uzasadniona i bez sensu.

W kontekście dokonujących się zbrodni wojennych, nie tylko przed narodem ukraińskim, ale i własnym, „spotkanie prezydenta Rosji z matkami żołnierzy” wygląda szczególnie cynicznie. I nie wydaje się szczególnie istotne, czy na tym spotkaniu był obecny sam Putin, czy też był to nieprofesjonalny montaż, ponieważ ważniejsze jest to, co się na tym spotkaniu wydarzyło, co i jak powiedzieli jego uczestnicy.

„Matkami” żołnierzy na spotkaniu z Putinami byli przedstawiciele kremlowskiej organizacji Ogólnorosyjski Front Ludowy, deputowani partii Putina Jedna Rosja i zawodowi propagandyści.

W swoim pierwszym przemówieniu Putin cynicznie stwierdził, że podziela ból matek, które straciły synów w wojnie, którą rozpętał przeciwko Ukrainie: „Mamy 30 000 ludzi, którzy giną w wypadkach drogowych, mniej więcej tyle samo z powodu alkoholu. Życie jest złożone i różnorodne. Wszyscy jesteśmy pod Panem, pod Allahem, pod Chrystusem. Wszyscy jesteśmy śmiertelni. I pewnego dnia wszyscy opuścimy ten świat, a to jest nieuniknione. Pytanie brzmi, jak żyliśmy. Ale twój syn przeżył. I jego cel został osiągnięty”. Tymi słowami Putin „pocieszył” bibliotekarkę z Donbasu, która straciła syna na wojnie, jednak nie jest jasne, jaki miał cel, aby zginąć na stepie donieckim?

Generalnie nie wiadomo, dla kogo i w jakim celu przygotowano to wydarzenie, przy którym „matki”, które straciły synów, uśmiechały się i zadawały Putinowi głównie pytania związane z otrzymaniem zadośćuczynienia materialnego. Jeśli takie produkcje są pozytywnie odbierane przez społeczeństwo, to powstaje pytanie, kto jest bardziej przerażający? Putina, który wysyłał na śmierć synów „rosyjskich matek”, czy uśmiechniętych matek, którym przede wszystkim zależy na zadośćuczynieniu pieniężnym?

Kiedyś w jednym z wywiadów kanclerz RFN O. Scholz, broniąc możliwości utrzymania stosunków z Rosją, powiedział, że to nie Rosja jest odpowiedzialna za to, co dzieje się na Ukrainie, ale osobiście Putin, że czy to on był winny wywołania wojny. Jednak takie spotkania pokazują, że teza „Rosjanie są dobrzy, tylko Putin jest winien wszystkiego” jest głęboko błędna. Bez milczącej zgody społeczeństwa rosyjskiego wojna byłaby po prostu niemożliwa. Pojedyncze pikiety protestujące przeciwko wojnie, brutalnie tłumione przez policję, a nie setki tysięcy demonstrantów – takie są realia współczesnej Rosji.

Co prawda większość rosyjskich obywateli odczuła negatywne skutki wojny i jak na ironię najbardziej ucierpieli rosyjscy oligarchowie, którzy zostali objęci zachodnimi sankcjami i stracili dziesiątki miliardów dolarów, ale nie na tyle, by otwarcie wyrażać niezadowolenie i protestować przeciwko samemu Putinowi. Sankcje nałożone na Rosję nie są na tyle radykalne, by od razu załamać rosyjską gospodarkę, aw efekcie reżim Putina. Niedawny limit 60 dolarów na rosyjską ropę pokazuje bezbronność zachodnich demokracji, tak naprawdę zależnych od woli obywateli, którzy zaczynają cierpieć finansowo z powodu rosyjskiej destabilizacji rynków energetycznych i których niezadowolenie jest sztucznie podsycane przez rosyjską propagandę.

Cywilizowany świat powinien zrozumieć, że Putin nie zatrzyma wojny, bez względu na to, jak bardzo Rosja będzie cierpieć, poparcie dla wojny w rosyjskim społeczeństwie w najbliższej przyszłości raczej nie spadnie znacząco z powodu szalonej, szalonej propagandy, więc jedynym sposobem na ochronę ich państw przed horrorem wojny jest czynna pomoc Ukrainie, przede wszystkim poprzez dostarczanie broni, pomoc w wypełnieniu powierzonej jej misji – pokonaniu i zniszczeniu ostatniego imperium, jak trafnie określił to prezydent USA R. Reagan – imperium zła.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

WP2Social Auto Publish Powered By : XYZScripts.com