Przełomowa decyzja USA w sprawie Ukrainy. Gen. Polko: Polityka strachu do niczego nie prowadzi
– Sądzę, że zachodni decydenci doszli w końcu do wniosku, że ta polityka strachu do niczego nie prowadzi. Właściwie eskalowaliśmy tę wojnę przez to, że nie podejmowaliśmy działań adekwatnych do zagrożenia. Przez to, że ulegaliśmy szantażowi terrorysty. Jeśli w dalszym ciągu będziemy ustępować Putinowi pod hasłem: „nie eskalujemy”, to ta wojna może szybko przenieść się na nasze terytorium – mówi gen. Roman Polko w rozmowie z Gazeta.pl.
Stany Zjednoczone dały Ukrainie zielone światło do wykorzystania amerykańskiej broni przeciwko celom znajdującym się na rosyjskich terytoriach. Tym samym znacznie zwiększają się możliwości Kijowa w zakresie odpowiadania na ataki Rosjan. – Proszę sobie wyobrazić tę sytuację. Ze strefy przygranicznej Rosjanie bombardują obszar Charkowa. Mordują cywili i niszczą infrastrukturę krytyczną, a Ukraina nie może na to odpowiedzieć, choć ma broń i amunicję otrzymaną od Zachodu. Po co im takie uzbrojenie, kiedy nie mogę tak naprawdę go użyć w obronie? – wskazuje w rozmowie z Gazeta.pl gen. Roman Polko.
Ukraina wykorzysta amerykański sprzęt wyłącznie w regionach przygranicznych. Gen. Bieniek: To już dużo
Pomimo rozluźnienia ograniczeń dotyczących stosowania amerykańskiego sprzętu, na ten moment Kijów wciąż może wykorzystywać to uzbrojenie wyłącznie wobec celów znajdujących się w pobliżu granicy. Gen. Mieczysław Bieniek ocenia jednak, że nawet ten ograniczony zakres działań ma bardzo duże znaczenie. – Głównie będą się koncentrowali na zgrupowaniach wojsk, na składach amunicji, na zaopatrzeniu wojsk, które są przygotowywane do wykonania uderzenia. Jeśli będą mieli dobre rozpoznanie regionów zgrupowania i regionów, z których Rosjanie będą chcieli wyjść do ataku na Charków lub ostrzeliwują Charków przy wykorzystaniu artylerii dalekiego zasięgu, to będzie już dużo – wskazuje w rozmowie z Gazeta.pl.
Gen. Bieniek przypomina, że Ukraina nadal ma również do dyspozycji własny sprzęt. – Amerykanie nie dają zgody na użycie ATACMS-ów, ale pamiętajmy, że Ukraińcy mają również swoje systemy dalekiego zasięgu. Swoje rakiety, samoloty bezzałogowe, którymi bardzo skutecznie atakują wrażliwe cele. Atakują nimi rafinerie i miejsca, w których mają rozpoznanie, że produkowana jest broń i amunicja – zaznacza.
Gen. Polko ocenia, że ograniczenia mogą zostać zniesione. Szansę widzi w dyplomacji państw wschodniej flanki NATO
W ocenie gen. Polki obecny zakres nie jest jednak wystarczający. Przypomina, że zaangażowanie państw Zachodu we wsparcie Ukrainy stopniowo wzrastało i ocenia, że podobna sytuacja może mieć miejsce również w tym przypadku. – Sądzę, że ten zakres będzie zmieniony. Przypomnijmy sobie początek tej wojny, gdzie niektóre kraje dzieliły broń na „ofensywną” i „defensywną”. Ukrainie przez długi czas nie chciano dawać nawet broni średniego zasięgu, czołgów, były ograniczenia na samoloty. Na szczęście to się zmieniło – wskazuje gen. Polko.
Elementem kluczowym dla ponownej zmiany granic może być dyplomacja państw znajdujących się na wschodniej flance NATO, w tym Polski. – Te państwa doskonale rozumieją potrzeby Ukrainy. Sądzę, że ta nasza wspólna dyplomacja z Finlandią i Szwecją przekona naszych partnerów, że Ukraina uzbrojona w środki dalekiego zasięgu, możliwość uderzenia na tereny wojskowe w Rosji, nie stanowi zagrożenia – ocenia gen. Polko.
Wykorzystanie amerykańskiego sprzętu zwiększy ryzyko eskalacji? „To kompletna bzdura”
Jednym z głównych argumentów przeciwników zgody na wykorzystanie amerykańskiej broni przeciwko celom na rosyjskim terytorium była obawa o eskalację. – Lubię tych wszystkich przeciwników. Według nich powinniśmy właściwie wycofać się z NATO, z Unii Europejskiej, a już na pewno nie wpuszczać tutaj Amerykanów – w ich oczach to wszystko jest eskalacja – ironizuje gen. Polko. – To Ukraina została zaatakowana i ma prawo się bronić. Nie ma tu żadnej eskalacji. Tezy tego typu są absurdem – zaznacza.
Podobnego zdania jest gen. Bieniek. – To jest kompletna bzdura. Karta Narodów Zjednoczonych dokładnie wskazuje, że państwo, które zostało zaatakowane, ma prawo bronić się wszystkimi możliwymi środkami. Więc używają wszystkich możliwych środków, zwalczając przeciwnika na dalekich podejściach – zaznacza.
Gen. Polko: Polityka strachu do niczego nie prowadzi
Gen. Polko ocenia, że ryzyko eskalacji może natomiast rosnąć przez bierność Zachodu. – Widzimy, do czego doprowadziła ta „polityka strusia” – chowanie głowy w piasek. Przez to, że nie reagowaliśmy należycie i nie udzieliliśmy wsparcia ani w Czeczeni, ani w Gruzji, ani w Ukrainie w 2014 roku, doszliśmy do sytuacji, że Ukraina jest pogrążona w wojnie – twierdzi.
– Sądzę, że zachodni decydenci doszli w końcu do wniosku, że ta polityka strachu do niczego nie prowadzi. Właściwie eskalowaliśmy tę wojnę przez to, że nie podejmowaliśmy działań adekwatnych do zagrożenia. Przez to, że ulegaliśmy szantażowi terrorysty. Jeśli w dalszym ciągu będziemy ustępować Putinowi pod hasłem: „nie eskalujemy”, to ta wojna może szybko przenieść się na nasze terytorium. Z tego względu potrzebne są takie decyzje – zaznacza.
Gen. Polko: Jeśli Rosja nie odczuwa skutków wojny na swoim terytorium, dochodzimy do absurdu
Gen. Polko podkreśla również, że Rosja powinna odczuwać skutki wojny na swoim terytorium. – Historia nas tego uczy. Kiedy Hannibal pustoszył Rzym, okazało się, że najlepszą odpowiedzią była bitwa pod Zamą, czyli uderzenie w Kartaginę. Jeżeli będziemy ograniczać to w ten sposób, że wojna może toczyć się tylko na terytorium Ukrainy, a Rosja w żaden sposób nie odczuje jej skutków na swoim terytorium, dochodzimy do absurdu. Putin mógłby wtedy tę wojnę prowadzić w nieskończoność, będąc pewnym bezkarności – podkreśla.
Ataki na rosyjskie terytoria mogą również okazać się kluczowe z perspektywy zaangażowania wrogiej armii na terenie Ukrainy. – Słabość Rosji w tym zakresie została obnażona przez rajd Prigożyna i wagnerowców. Okazało się wtedy, że wszystkie siły są na froncie ukraińskim i nie ma jak się bronić. Jeśli doszłoby do działań na jej terenie, Rosja będzie musiała wycofać część swoich sił. Wtedy skala barbarzyństwa na terenie Ukrainy się zmniejszy – podsumowuje gen. Polko.
Źródło: gazeta.pl