Rishi Sunak obiecuje stabilność i jedność. „Priorytetem zjednoczenie naszej partii i naszego kraju”
– Przyniosę stabilność i jedność w partii i w kraju – zapowiada Rishi Sunak, nowowybrany szef Partii Konserwatywnej, który wkrótce – prawdopodobnie już we wtorek – stanie się premierem Zjednoczonego Królestwa.
– Nie ma wątpliwości: przed nami fundamentalne gospodarcze wyzwanie – ostrzegał były minister finansów. – Potrzebujemy teraz stabilności i jedności. Absolutnym priorytetem będzie więc dla mnie zjednoczenie naszej partii i naszego kraju. Bo to jedyna droga, by podołać wyzwaniom, jakie przed nami stoją. I zbudować lepszą, bardziej dostatnią przyszłość dla naszych dzieci i wnuków – zapewnił Rishi Sunak podczas krótkiego przemówienia w siedzibie swego ugrupowania.
Rishi Sunak obejmuje Partię Konserwatywną w trudnym momencie
Rishi Sunak obejmuje Partię Konserwatywną w trudnym momencie. Po kontrowersyjnych czasach Borisa Johnsona i Liz Truss sondaże sugerują wyraźną przewagę opozycji.
Ugrupowanie jest wewnętrznie podzielone. Ponadto polityk nie ukrywa, że sytuacja gospodarcza jest trudna i trzeba będzie oszczędzać, co nie będzie raczej popularne wśród społeczeństwa.
– Konserwatyści zdają sobie sprawę, że ich sytuacja jest poważna – mówi Polskiemu Radiu dr Joe Greenwood-Hau, politolog z uniwersytetu w Strathclyde. – Mają przed sobą jakieś dwa lata. Muszą mieć nadzieję, że będą w stanie ustabilizować sytuację na tyle, by podczas następnych wyborów nie zostali zdziesiątkowani. Dziś sondaże pokazują bowiem, że Partia Konserwatywna osiągnęłaby najgorszy wynik od stu lat. Zarówno jeśli chodzi o liczbę zdobytych głosów, jak i mandatów – podkreśla ekspert.
Dodaje, że Rishi Sunak znajduje się między młotem a kowadłem. Z jednej strony musi uspokoić rynki, które źle zareagowały na politykę jego poprzedniczki Liz Truss. Ale z drugiej oznaczać to będzie często politykę oszczędności, która często nie będzie popularna wśród mieszkańców Królestwa.
Rishi Sunak zastąpi na stanowisku Liz Truss, która z kolei latem zajęła miejsce Borisa Johnsona.
Źródło: gazeta.pl