To się nie powinno dziać, ale się dzieje. Ukraińskie drony w piątym dniu walk bombardują Rosjan

Fot. MO Ukrainy

Ukraińskie ministerstwo obrony zaczęło publikować nagrania z uderzeń w wykonaniu swoich nowych dronów TB2 Bayraktar. Widać na nich, że dokonują udanych ataków na rosyjskie systemy przeciwlotnicze i konwoje z zaopatrzeniem. Czyli coś, co teoretycznie nie powinno się dziać.

Ukraińcy zaczęli publikować nagrania ataków dronów w niedzielę. Wcześniej albo trzymali je w rezerwie, albo nie chcieli się nimi chwalić, żeby nie zdradzać informacji na temat ich skuteczności Rosjanom. Być może poczuli się pewniej, albo uznali, że takie odsłonięcie kart będzie korzystne z uwagi na zyski propagandowe.

Zaczęło się od nagrania uderzenia na rosyjskie ciężarówki z zaopatrzeniem, które miało miejsce najprawdopodobniej na płycie lotniska pod Chersoniem na południu Ukrainy. Rosjanie na pewien czas otoczyli miasto, w którym bronili się Ukraińcy. Najwyraźniej na lotnisku cywilnym pod miastem rosyjskie wojsko chciało zorganizować jakieś zaplecze logistyczne. Utrudnił to wspomniany atak drona, który zniszczył trudną do oszacowania liczbę ciężarówek.

Później opublikowano nagranie uderzenia w systemy przeciwlotnicze Buk, rzekomo też gdzieś na południowym froncie w pobliżu wybrzeża Morza Czarnego. W ataku zostały zniszczone dwie samobieżne wyrzutnie z dziesiątką rakiet. Obie były w tak zwanym położeniu marszowym, czyli niegotowe do walki. Stanowiły element jakiegoś konwoju.

Następne przyszło nagranie ataku na inną rosyjską kolumnę, w składzie której był system przeciwlotniczy Tor. Ten również został zniszczony lekką rakietą odpaloną z drona. Siła eksplozji prawdopodobnie uszkodziła albo zniszczyła inne pobliskie pojazdy. W poniedziałek Ukraińcy opublikowali kolejne nagranie ataku na ciasno zaparkowane rosyjskie ciężarówki z zaopatrzeniem w niesprecyzowanym miejscu.

Później kolejne nagranie uderzenia na parę wyrzutni systemów Buk. Ten atak zlokalizowano jako mający mieć miejsce w pobliżu miasta Iwankowo na północ od Kijowa, w rejonie głównego natarcia rosyjskiego wojska na ukraińską stolicę. Obie wyrzutnie też wyglądały na niegotowe do walki i zaparkowane w lesie.

Nie jest jasne, kiedy konkretnie wszystkie ataki miały miejsce. Nie jest też wykluczone, że to nie wszystkie jakie miały miejsce. Jednak sam fakt, że się zdarzają, jest czymś, czego wielu ekspertów nie jest w stanie pojąć.

To się nie powinno dziać

Drony TB2 Bayraktar to produkt turecki. Przetestowany już w walce w Syrii, Libii i Górskim Karabachu. Wszędzie okazywał się dobrą bronią, choć zdecydowanie nie niezniszczalną. Ukraina zaczęła je kupować w 2019 roku. Do momentu wybuchu wojny miała na pewno 12 sztuk w gotowości, do tego 24 kolejne zamówione w końcu 2021 roku. Nie wiadomo czy zostały dostarczone. Być może w obliczu konfliktu przyśpieszono ich dostawy za sprawą pozytywnego nastawienia Turcji do Ukrainy w obliczu rosyjskiej inwazji.

Co jednak najdziwniejsze w całej tej sytuacji, to fakt, że drony Bayraktar teoretycznie powinny być bardzo prostym celem dla rosyjskiego wojska. Przed wojną nikt z ekspertów by nie postawił na to, że będą w stanie w 4-5 dobie konfliktu operować nad rosyjskimi oddziałami. TB2 to niewielkie samoloty, poruszające się bardzo powoli na pułapie kilku tysięcy metrów, gdzie powinny zostać łatwo przechwycone. Ze względu na budowę na pewno nie są trudnowykrywalne przez radary. Powinny być łatwo wykrywane przez Rosjan i wręcz dziecinnie łatwo zestrzeliwane, czy to przez naziemną obronę przeciwlotniczą, czy to przez myśliwce. Przynajmniej tak zakładano.

Pomimo tego ukraińskie drony atakują swoimi lekkimi rakietami nawet w rejonie Kijowa. Czyli tam, gdzie ma miejsce kluczowe rosyjskie natarcie, a do baz myśliwców na Białorusi jest bardzo blisko, tak samo jak do rozwiniętych stacji radarowych na terytorium tego państwa. I to jeszcze bombardowane są rosyjskie systemy przeciwlotnicze, które z jakiegoś powodu nie są gotowe do walki, choć Ukraińcy raz po razie rzucają swoje lotnictwo do ryzykownych ataków w rejonie stolicy.

To wszystko teoretycznie nie powinno mieć miejsca, ale jednak się dzieje. Nie sposób tego wytłumaczyć inaczej niż szokującym bałaganem panującym w rosyjskim wojsku i trudną do wyobrażenia jeszcze kilka dni temu niekompetencją. Oraz być może znacznie gorszymi możliwościami rosyjskiego uzbrojenia, które jednak w Libii czy Syrii było w stanie systematycznie strącać drony TB2. Raczej wygląda na to, że rosyjskie wojsko jest wydmuszką jeśli chodzi o zdolność do prowadzenia nowoczesnych działań połączonych.

Polska również zamówiła drony TB2. Kontrakt podpisano w 2021 roku i opiewa na miliard złotych za 24 maszyny. Szeroko pisaliśmy o tym zakupie, jako o niezwykle kontrowersyjnym. Po pierwsze ze względu na fakt, że wówczas wśród ekspertów panowało przekonanie, iż nie ma on szans działać w walce konwencjonalnej z Rosją (co jak widać teraz, nie do końca jest prawdą, choć może Rosja bardziej by się przygotowała do wojny z NATO), ale również ze względu na fakt, że gdyby MON konsekwentnie wspierał polskie firmy, to moglibyśmy mieć podobne maszyny polskiej produkcji.

Źródło: https://wiadomosci.gazeta.pl

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

WP2Social Auto Publish Powered By : XYZScripts.com