„Żdun”, czyli nowa kategoria wroga wewnętrznego. Przedstawiciele rosyjskich władz wzywają do rozprawy z piątą kolumną

autor: Fratria

W Rosji nie potrzeba wehikułu czasu, by przenieść się w przeszłość. Wystarczy nie zamykać oczu na rzeczywistość. Kult wodza, łagry dla wrogów politycznych, tajemnicze zgony w koloniach karnych, kary więzienia za opowiadanie dowcipów, wszechobecna propaganda płynąca z mediów – jakbyśmy przenieśli się w czasy sowieckie. System podlega oczywiście rozwojowi, więc pojawiają się nowe rodzaje przestępstw, np. księża modlący się w świątyniach o pokój są skazywani na grzywny pieniężne przez sądy państwowe i suspendowani przez sądy cerkiewne.

Niedawno do grona wrogów ludu dołączyła nowa kategoria podejrzanych. Ujawnił ich były prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew, który oświadczył, że do obozów pracy na Syberii należy zsyłać „żdunów”. Wspomniana wypowiedź wywołała u niektórych zdziwienie, ponieważ w ostatnich latach w powszechnej świadomości Rosjan postać „żduna” stała się symbolem ich narodu, budzącym raczej pozytywne uczucia niż negatywne emocje. Żeby to zrozumieć, musimy wiedzieć, kim jest właściwie „żdun”.

„Żdun” jako sympatyczna maskotka

W maju 2016 roku holenderska artystka Margriet van Breevoort na zamówienie Uniwersytetu Medycznego w Lejdzie stworzyła rzeźbę o nazwie Homunculus loxodontus. Jeszcze w tym samym roku figura stała się najczęściej fotografowanym obiektem w niderlandzkim mieście. Prawdziwą furorę zrobiła jednak w Rosji, na Białorusi i na Ukrainie, gdzie stała się przedmiotem niezliczonych memów w internecie oraz częstym motywem wykorzystywanym na rozmaitych gadżetach i reklamówkach. W różnych miejscach publicznych pojawiły się kopie rzeźby, zaś półki w sklepach z artykułami dziecięcymi zapełniły się zabawkami w kształcie Homunculusa loxodontusa. W lipcu 2017 roku rosyjska firma CD Land wykupiła od Margriet van Breevoort prawo do marki „żduna”, czyli do używania wizerunku wyrzeźbionej przez nią figury.

Kim jest właściwie Homunculus loxodonutus? Otóż rzeźba przedstawia szarą, pozbawioną nóg, hybrydową istotę z ciałem olbrzymiej larwy, głową słonia morskiego oraz ramionami mężczyzny, która siedzi na krześle. Wyobraża ona – zgodnie z zamysłem holenderskiej artystki – pacjenta czekającego w poczekalni na przyjęcie przez lekarza. Swym wyglądem przypomina budzącą współczucie ofiarę nieudanego eksperymentu, która oczekuje na poprawę swego losu.

Figura stała się niezwykle popularna w Rosji, gdzie okrzyknięto ją mianem „żduna” (od czasownika „żdat’”, czyli czekać), a także na Białorusi, gdzie nazwano ją „paczakanem”, oraz na Ukrainie, gdzie stała się „poczekunem”. W języku polskim sens tej nazwy oddać można za pomocą neologizmu „czekacz”.

„Żdun” jako wyraziciel oczekiwań społecznych

W lutym 2017 roku ukraiński deputowany Borysław Bereza wniósł figurę Homunculusa loxodontusa do siedziby parlamentu w Kijowie, umieścił ją na trybunie i zwracając się do członków rządu powiedział, że postać „żduna” symbolizuje oczekiwania narodu ukraińskiego wobec swoich władz. Podobne znaczenie nadano owej dziwnej istocie w Rosji. Według socjologa Aleksieja Roszczina odzwierciedla ona ukryte niezadowolenie mieszkańców z sytuacji w kraju. Z kolei zdaniem politologa Dmitrija Trawina, który nazwał „żduna” narodowym symbolem Rosji – z jednej strony smutnym, leniwym i ospałym, z drugiej zaś uroczym i optymistycznym – to przykład biernej postawy w oczekiwaniu zmian na lepsze w panujących dziś czasach politycznej, obywatelskiej i inwestycyjnej stagnacji.

Popularność „żduna” brała się również stąd, że był on figurą spoza rosyjskich kontekstów politycznych, a więc odwoływanie się do niego nie groziło narażeniem się putinowskiej władzy. Zmieniło się to jednak po 24 lutego 2022 roku. Najpierw na Ukrainie mianem „żdunów” zaczęto określać tych mieszkańców wschodniej i południowej części kraju, którzy z utęsknieniem oczekiwali na nadejście wojsk rosyjskich. Potem z kolei Rosjanie „żdunami” nazwali tych, którzy na okupowanych ziemiach trwali (i nadal trwają) w oczekiwaniu na powrót państwa ukraińskiego.

„Żdun” jako zdrajca ojczyzny

W ten sposób „żdun” zamienił się w synonim piątej kolumny. Przestępstwem w oczach Kremla stał się już nie tylko czynny opór wobec rosyjskiej władzy na okupowanych terenach, lecz także brak entuzjazmu wobec kolaboracji z narzuconą administracją. To właśnie ludzi, którzy „niechętnie współpracują” z rosyjskimi okupantami, Miedwiediew radzi wysyłać dziś na reedukację do obozów koncentracyjnych na Syberii.

Pojęcie „żduna” jako zdrajcy narodu jest jednak obecnie rozciągane poza okupowane ziemie ukraińskie i stosowane do współczesnej Rosji. Przewodniczący Dumy Państwowej Wiaczesław Wołodin wezwał np. do pozbawienia obywatelstwa rosyjskiego wszystkich „żdunów”. Tym mianem określił tych, którzy „jedzą państwowe ciastka”, lecz sami nie kiwną nawet palcem, by wesprzeć „specjalną operację wojskową”. Z kolei deputowany Andriej Gurulow zaproponował wręcz fizyczną eliminację „w jakiś sposób” około 20 proc. Rosjan, którzy (według sondaży) nie ufają Putinowi. Według jego definicji „żduny” to obywatele niezadowoleni z obecnych władz, nastawieni konsumpcyjnie do życia i wychowani przez kulturę zachodnią w nienawiści do wszystkiego, co prawdziwie rosyjskie. 

Kategoria wroga wewnętrznego znacznie się więc poszerzyła. W każdym społeczeństwie można wyróżnić ludzi, którzy albo są zwolennikami rządu, albo jego przeciwnikami, albo pozostają bierni (i to oni w niemal wszystkich krajach stanowią większość mieszkańców). We współczesnej Rosji ci ostatni zaczynają być traktowani jednak jako zdrajcy ojczyzny. Piątą kolumną staje się zatem „żdun”, a więc ktoś, kto oczekuje zmian. Już sama taka postawa jawi się jako zbrodnia. W dzisiejszym systemie putinowskim nie można bowiem pragnąć żadnych zmian, ponieważ każda zmiana oznacza zamach na państwo, próbę obalenia władzy i współpracę z wrogami narodu.

Przedstawiciele reżimu jako zagrożenie dla siebie traktują więc nawet bierność i oczekiwanie zmian. Dążenie do zmian jest jednak wpisane w ludzką naturę i zawsze stanowiło czynnik stymulujący procesy społeczne, polityczne, gospodarcze, kulturowe i cywilizacyjne. Nie jest zatem łatwo zagłuszyć te naturalne ludzkie pragnienia i wymusić powszechny entuzjazm. Do tej pory najbliżsi tego są władcy Korei Północnej.

Źródło

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

WP2Social Auto Publish Powered By : XYZScripts.com