Rosjanie „polują” na cywilów. Putin chce osłabić ducha walki Ukraińców i zniechęcić Zachód do pomocy

polskieradio24.pl

Ostatnie dni przyniosły zmasowane ataki na Ukrainę, co powinno stanowić ostrzeżenie dla wszystkich tych, którzy dążą do wymuszenia na Kijowie negocjacji z Moskwą. Kolejny raz okazało się, że wbrew nadziejom dużego grona decydentów na Zachodzie, Putin nie jest wcale zmęczony wojną i nie ma zamiaru jej kończyć. Wprost przeciwnie, w dalszym ciągu jego celem numer jeden jest sprawowanie kontroli nad Ukrainą. To jasny sygnał, że obrońcom należy przekazywać większe, a nie mniejsze wsparcie niż dotychczas.

W najnowszej analizie amerykański Instytut Studiów nad Wojną (ISW), odnosząc się do słów rosyjskiego dyktatora w szpitalu wojskowym w Moskwie, podkreślono, że Putin sugeruje gotowość do negocjacji o przyszłości Ukrainy z Zachodem, a nie z Kijowem i chce przekonać zachodnie stolice do porzucenia obrońców. 

W swojej ostatniej wypowiedzi rosyjski dyktator oceniał, że to zachodni sojusznicy Ukrainy są największą przeszkodą w zakończeniu konfliktu, ale, jak zaznaczał, ich retoryka się zmienia, gdyż zaczynają zdawać sobie sprawę, że nie mogą „zniszczyć” Rosji.

Negocjacje ponad głowami Ukraińców

„Określenie przez Putina wojny na Ukrainie jako walki Rosji z Zachodem, a nie z Ukrainą wskazuje, że nie zamierza on negocjować w dobrej wierze z Ukrainą, a tylko stwarza warunki informacyjne zmierzające do przekonania Zachodu, by zdradził Ukrainę w trakcie negocjacji” – twierdzą analitycy waszyngtońskiego think tanku.

Gdyby Zachód zgodził się na taką formę komunikacji i „załatwiania spraw” to wszedłby na drogę, którą Putin już dawno uznał za najbardziej efektywną – czyli rozmowy mocarstw ponad głowami mniejszych państw, którym pozostaje jedynie akceptacja i wdrożenie ustaleń.

Jeśli by teraz miało dojść do negocjacji o przyszłości Ukrainy z pominięciem Kijowa, to oznaczałoby, że Moskwa uzyskała zgodę Zachodu na narzucanie woli krajom, które uważa, że znajdują się w jej strefie wpływów.

Groźna taktyka

Takie założenie jest niezwykle groźne i dla Polski i państw bałtyckich, ale także dla m.in. Finlandii i Mołdawii, które w ostatnim czasie stały się celem intensywnych operacji rosyjskiej dezinformacji.

Taktyka Putina – uderzenia w cele cywilne, chęć zadania jak największych strat infrastrukturze, wywołanie kryzys humanitarnego, zabicie jak największej liczby ludzi – ma za zadanie zniechęcić Ukraińców do dalszego poparcia dla wojny obronnej, a Zachód do kontynuowania pomocy.

Co prawda sankcje nakładane na Rosję utrudniają jej prowadzenie wojny, ale nie są w stanie sprawić, by nie mogła jej ona kontynuować. Okazuje się, że Kreml radzi sobie na tyle dobrze w ich omijaniu, że był w stanie nie tylko odeprzeć ukraińską kontrofensywę, ale odnosić pewne sukcesy na froncie, który zmienił się w wojnę pozycyjną.

Zmasowane ataki

Moskwa ma też możliwości, by kumulować pociski i drony, by następnie przeprowadzić mocne uderzenie. Od 29 grudnia Rosja użyła do ataku na Ukrainę prawie 300 rakiet i ponad 200 dronów szturmowych Shahed. Jak ocenił prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski, ”wróg specjalnie obliczył trajektorie, aby spowodować jak największe szkody. To jest absolutnie świadomy terror”.

Jak zwracał uwagę Wadym Skibicki z ukraińskiego wywiadu wojskowego (HUR), siły rosyjskie wcześniej stosowały więcej dronów niż rakiet, by ustalić, jakie trasy lotu wymijają ukraińską obronę i zwiększają możliwość trafienia w zamierzone cele.

W niedawnym raporcie ISW zaznacza, że: „Rosja prawdopodobnie umyślnie zmagazynowała jesienią i wczesną zimą 2023 r. rakiety rozmaitych rozmiarów, by móc zestawiać bardziej zróżnicowane pakiety uderzeniowe i zastosować w praktyce wnioski wysnute podczas różnych niedawnych misji rozpoznawczych i próbnych – a konkretnie używać dronów Shahed, by wyminąć ukraińską obronę przeciwlotniczą, a rakiety stosować w celu jak najpoważniejszego zniszczenia zamierzonych celów”.

To zaś spowodowało, że podczas ataku w zeszły piątek ukraińskim obrońcom nie udało się przechwycić żadnych wystrzelonych przez Rosjan rakiet Ch-22/Ch-32, rakiet balistycznych S-300 oraz Iskanderów, balistycznych pocisków hipersonicznych Kindżał (Ch-47), pocisków przeciwradarowych Ch-31P ani rakiet manewrujących Ch-59.

Zachód zapewnia o wsparciu dla Ukrainy

Rosyjskie ataki spotkały się z potępieniem Zachodu. Po piątkowym ataku, prezydent USA Joe Biden ocenił, że Putin się nie zmienił się i nadal chce unicestwić Ukrainę. Ostrzegł on przy tym Kongres, że bez uchwalenia nowych środków USA nie będą mogły pomagać Ukrainie bronić się przed kolejnymi atakami.  

– To mocne przypomnienie dla świata, że po prawie dwóch latach tej niszczycielskiej wojny, cel Putina pozostaje niezmieniony. Dąży do unicestwienia Ukrainy i ujarzmienia jej narodu. Musi zostać powstrzymany – powiedział Joe Biden.  

Z kolei po ostatnich zmasowanych nalotach, na platformie X szef dyplomacji Unii Europejskiej Josep Borrell zapewnił, że Rosja zostanie pociągnięta do odpowiedzialności za swoje zbrodnie wojenne.

„Rosja rozpoczęła nowy rok wystrzeleniem ponad stu rakiet i dronów na Kijów, Charków i inne miasta, celując w ludność cywilną, niszcząc obszary mieszkalne i kluczową infrastrukturę” – napisał Borrell.

Ciężki rok 2024

Jak zwracali w swojej analizie dla OSW eksperci Andrzej Wilk i Jakub Ber  w prognozach na 2024 r. dominuje przekaz dowództwa armii ukraińskiej, które „zapowiada kolejny, ciężki rok wojny, a jako główny możliwy do osiągnięcia cel wskazuje utrzymanie zajmowanych pozycji”.

„Zmiana narracji wynika przede wszystkim z niepowodzenia ukraińskiej kontrofensywy latem br., poniesionych przez obrońców strat i odczuwalnego zmniejszenia wsparcia wojskowego z Zachodu. Należy ją postrzegać jako próbę dostosowania przekazu do rzeczywistej sytuacji, o której informacje docierają do większości społeczeństwa ukraińskiego i w rezultacie podważają zaufanie do bardziej optymistycznego przekazu ekipy prezydenta Zełenskiego” – zaznaczają.

To zaś pokazuje, jak ważne jest dalsze wsparcie Ukrainy, która bez niego może przejść do coraz głębszej defensywy, czy po prostu przegrać wojnę – ze wszystkimi jej konsekwencjami.  

Polska w gotowości

Od początku rosyjskiej inwazji na Ukrainę, Polska znajdowała się w awangardzie krajów, które domagały się jak największego wsparcia dla obrońców i jak najsurowszych sankcji na agresora.    

Piątkowy incydent z rosyjską rakietą, która wleciała w polską przestrzeń z Ukrainy w okolicy Zamościa dowodzi, jak ważne jest wzmacnianie przez Polskę sił zbrojnych, a także odzyskanie przez Ukrainę swoich ziem i zakończenie wojny.

Petar Petrović

Źródło

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

WP2Social Auto Publish Powered By : XYZScripts.com