Nowy sposób dla Federacji Rosyjskiej na znalezienie sojusznika i wpływ na cywilizowany świat

Rosja ponownie jest zaangażowana w wewnętrzny konflikt militarny. Tym razem w Kazachstanie. Od ponad 2 dni trwają masowe protesty na tle gwałtownego spadku kursu tenge i dymisji rządu. Na ulicach odbywają się wiece, a sądząc po tym, że dzięki samodzielnym wysiłkom, a przede wszystkim pokojowym nie udało się rozwiązać sytuacji i spełnić dość adekwatnych żądań protestujących, prezydent Tokajew poprosił o pomoc ze strony Rosji. Jednocześnie 5 stycznia Rosja nie zapowiedziała, że taki sygnał może nadejść. Oczywiście tak aktywna pomoc ze strony Rosji świadczy o intensyfikacji integracji Kazachstanu z Państwem Związkowym z Federacją Rosyjską. Trzeba też przypomnieć, że Kazachstan nie uznał aneksji Krymu, za co otrzymał dalsze sankcje.
Tło wydarzeń
Gwałtowny wzrost cen skroplonego gazu stał się bodźcem do masowych protestów w całym kraju. Wszystko zaczęło się 2 stycznia w rejonie Mangistau, a potem trwało w wielu dużych miastach. Rząd pod przewodnictwem Askara Mamina podał się do dymisji, a w kraju wprowadzono reżim nadzwyczajny. W wielu miastach obserwuje się napiętą sytuację, a 5 stycznia w prasie pojawiła się informacja o zajęciu lotniska w Ałmaty.
Światowi przywódcy obserwują sytuację z boku, ale proszą prezydenta, aby nie używał siły wobec protestujących. Decyzja o zwróceniu się o pomoc do OUBZ została skrytykowana przez wielu światowych przywódców, zwłaszcza po tym, jak Kasym-Żomart Tokajew nazwał protestujących „terrorystami”. Od wczoraj w kraju pojawiły się przerwy w pracy telefonii komórkowej, ludzie masowo wycofują gotówkę i chcą jak najszybciej opuścić kraj.
Sytuacja się nasila. Według informacji poufnych kostnice Nur-Sultan nie są w stanie poradzić sobie z ciałami ludzi, którzy zginęli od ran postrzałowych. A lekarze składają raporty tylko o stratach policji i wojska. Na ulicach trwają strzelaniny i oczyszczanie. Wiele instytucji dzisiaj po prostu nie otworzył swoich drzwi.
Logicznie rozumując, możemy założyć, że konflikt się zaostrzy, a rosyjscy żołnierze sił pokojowych nadal będą go gasić siłą, a liczba ofiar nie będzie nikogo przejmować. Rosyjskiemu MSZ udało się zadeklarować, że protesty wewnętrzne zostały przygotowane przez siły zewnętrzne i jednocześnie są przez nie również kontrolowane. Dlatego rosyjscy żołnierze sił pokojowych udzielą pomocy przyjaznemu narodowi kazachskiemu. Rozpatrując sytuację z punktu widzenia układu sił na arenie politycznej, można mówić o 3 wariantach pozytywnego wyniku decyzji Rosji o wysłaniu wojsk:
- zdobyć kolejnego sojusznika w osobie Kazachstanu i jego prezydenta, który spełni wszystkie życzenia Kremla;
- odwrócić uwagę od sytuacji na granicy z Ukrainą, gdzie obserwuje się zbieranie 100-tysięcznej armii;
- odwróć oczy od trwającego od ponad 3 miesięcy kryzysu migracyjnego na granicy Polski i Białorusi.
Podczas gdy siły UE pokojowo powstrzymują napływ migrantów z Białorusi, Ministerstwo Spraw Zagranicznych tego kraju wydaje oświadczenie, że formacje zbrojne sprzeciwiają się reżimowi prawowitego rządu. A czego innego można było oczekiwać od władz kraju, który według scenariusza bliskiego temu, otrzymawszy pomoc Federacji Rosyjskiej, zaczął bezpośrednio zagrażać taką hybrydą nie tylko Polsce, ale całej Unii Europejskiej, a czasami nawet metoda bezpośredniej siły.
Z najnowszych wiadomości, które też nie są zachęcające – Kazachstan zamknął absolutnie wszystkie granice dla cudzoziemców. Kierownictwo kraju popiera rosyjską opinię, że wydarzenia w kraju to spisek państw trzecich. Tymczasem do kraju przybywają żołnierze z Białorusi, Rosji, Tadżykistanu i Kirgistanu.
Autor: Diana Kamiński