Blokada na granicy z Ukrainą, polscy przewoźnicy zrobią kolejny ruch. „Traktują nas jak bankomaty”

Fot. Patryk Ogorzałek / Agencja Wyborcza.pl

Polscy kierowcy od środy zamierzają rozszerzyć protest na polsko-ukraińskiej i zablokować także przejście graniczne w Medyce. Emocje są coraz większe – przewoźnicy pytają m.in., jak mają konkurować z ukraińskimi, skoro polskie firmy muszą płacić pracownikowi 2,5 tys. euro, a ukraińskie płacą kierowcom stawkę 700 euro.

Ukraińskie firmy weszły szturmem na polski rynek po tym, gdy zostały dopuszczone do wykonywania przewozów dwustronnych i tranzytowych umową transportową z UE – podaje „Rzeczpospolita”. – Mają wszystkie przywileje unijne, a zarazem żadnych obowiązków – stwierdza jeden z polskich przedsiębiorców, którzy domagają się przywrócenia zezwoleń na przewozy komercyjne dla przedsiębiorstw z Ukrainy.

Polski kierowca: Traktują nas jak bankomaty

Protest polskich przewoźników na przejściach granicznych z Ukrainą trwa już od dwóch tygodni i póki co nic nie wskazuje na to, by miał się w najbliższym czasie zakończyć. Jeden ze strajkujących żali się, że służby zza wschodniej granicy traktują polskich kierowców „jak bankomaty” i pyta, jak mają konkurować z ukraińskimi firmami, gdy polskie muszą płacić kierowcy 2,5 tys. euro, a ukraińskie płacą 700 euro. Jan Buczek, prezes Zrzeszenia Międzynarodowych Przewoźników Drogowych, uważa że „powinien być przeprowadzony międzynarodowy audyt przejść granicznych”, aby uzyskać obiektywny obraz. 

Przed wojną blisko 90 proc. ukraińskiego eksportu realizowano drogą morską. Od 2022 r. zdecydowaną większość tego przejął transport drogowy. A jeszcze przed wojną mieliśmy poważny konflikt o pozwolenia przewozowe, które Polska bardzo ograniczała ukraińskim przewoźnikom

– dodaje Jacek Piechota, prezes Polsko-Ukraińskiej Izby Gospodarczej.

Spotkanie bez rezultatów

Przed weekendem na przejściach granicznych z Ukrainą doszło do spotkania kierowców ciężarówek z przedstawicielami polskiego i ukraińskiego resortu infrastruktury. Stronę polską reprezentowali m.in. minister Andrzej Adamczyk i wojewoda lubelski Lech Sprawka. – Są pewne pomysły, w jaki sposób skrócić czas oczekiwania polskich, unijnych przewoźników na terenie Ukrainy – podkreślił wojewoda. Dodał, że strona protestujących krytycznie oceniła te propozycje i zapowiedziała kontynuację protestu. – Nie udało wypracować się nawet tymczasowego rozwiązania – podkreślił przewoźnik Tomasz Borkowski.

Komisja Europejska wchodzi do gry

Tymczasem w ubiegłym tygodniu Komisja Europejska ostrzegła, że jeśli polskie władze nie rozwiążą kwestii blokad na przejściach granicznych z Ukrainą, to może rozpocząć się wobec naszego kraju karna procedura. Jak się nieoficjalnie dowiedziała stacja RMF24, rozważana jest procedura o naruszenie unijnego prawa w związku z łamaniem przez polskie władze postanowień rozporządzenia o liberalizacji handlu z Ukrainą, które zostało ostatnio przedłużone do czerwca 2024 roku. 

Protestujący po stronie polskiej przewoźnicy domagają się m.in. wprowadzenia zezwoleń komercyjnych dla firm ukraińskich na przewóz rzeczy, z wyjątkiem pomocy humanitarnej i zaopatrzenia dla wojska ukraińskiego, zawieszenia licencji dla firm, które powstały po wybuchu wojny na Ukrainie i przeprowadzenia ich kontroli. Pojawił się też postulat likwidacji tzw. elektronicznej kolejki po stronie ukraińskiej. Polscy przewoźnicy mają problem z rejestracją w tym systemie. Protest polskich przewoźników trwa na trzech przejściach granicznych z Ukrainą – w Dorohusku i Hrebennem w Lubelskiem oraz w Korczowej na Podkarpaciu. Od środy kierowcy będą chcieli zablokować także przejście graniczne w Medyce. 

– dodaje Jacek Piechota, prezes Polsko-Ukraińskiej Izby Gospodarczej.

Spotkanie bez rezultatów

Przed weekendem na przejściach granicznych z Ukrainą doszło do spotkania kierowców ciężarówek z przedstawicielami polskiego i ukraińskiego resortu infrastruktury. Stronę polską reprezentowali m.in. minister Andrzej Adamczyk i wojewoda lubelski Lech Sprawka. – Są pewne pomysły, w jaki sposób skrócić czas oczekiwania polskich, unijnych przewoźników na terenie Ukrainy – podkreślił wojewoda. Dodał, że strona protestujących krytycznie oceniła te propozycje i zapowiedziała kontynuację protestu. – Nie udało wypracować się nawet tymczasowego rozwiązania – podkreślił przewoźnik Tomasz Borkowski.

Komisja Europejska wchodzi do gry

Tymczasem w ubiegłym tygodniu Komisja Europejska ostrzegła, że jeśli polskie władze nie rozwiążą kwestii blokad na przejściach granicznych z Ukrainą, to może rozpocząć się wobec naszego kraju karna procedura. Jak się nieoficjalnie dowiedziała stacja RMF24, rozważana jest procedura o naruszenie unijnego prawa w związku z łamaniem przez polskie władze postanowień rozporządzenia o liberalizacji handlu z Ukrainą, które zostało ostatnio przedłużone do czerwca 2024 roku. 

Protestujący po stronie polskiej przewoźnicy domagają się m.in. wprowadzenia zezwoleń komercyjnych dla firm ukraińskich na przewóz rzeczy, z wyjątkiem pomocy humanitarnej i zaopatrzenia dla wojska ukraińskiego, zawieszenia licencji dla firm, które powstały po wybuchu wojny na Ukrainie i przeprowadzenia ich kontroli. Pojawił się też postulat likwidacji tzw. elektronicznej kolejki po stronie ukraińskiej. Polscy przewoźnicy mają problem z rejestracją w tym systemie. Protest polskich przewoźników trwa na trzech przejściach granicznych z Ukrainą – w Dorohusku i Hrebennem w Lubelskiem oraz w Korczowej na Podkarpaciu. Od środy kierowcy będą chcieli zablokować także przejście graniczne w Medyce. 

Źródło: gazeta.pl

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

WP2Social Auto Publish Powered By : XYZScripts.com