Polacy boją się wprowadzenia euro: „nie starczy już na nic”. Powód? Brak wiedzy

Fot. Bartosz Bobkowski / Agencja Wyborcza.pl

Polska należy do Unii Europejskiej od 2004 roku, jednak wciąż nie zmieniliśmy naszego złotego na euro. Wielu Polaków obawia się takiej zmiany, choć jak przekonują autorzy badania „Polacy wobec perspektywy wprowadzenia euro”, ich niepokoje i lęki biorą się z braku podstawowej wiedzy na temat europejskiej waluty.

Podczas badania „Polacy wobec perspektywy wprowadzenia euro”, przeprowadzonego na zlecenie Fundacji Wolności Gospodarczej, początkowo zapytano Polki i Polaków o największe zmartwienia, z którymi mierzą się na co dzień. Raczej nikogo nie zdziwi fakt, że najczęściej pojawiającymi się odpowiedziami była inflacja i związana z nią drożyzna. Ceny, które zmieniają się w zastraszającym tempie, zmuszają wiele osób do kontroli wydatków i ograniczają ich możliwości.

Jednocześnie poza rozpoznaniem największych obaw, zbadano także źródła poczucia stabilności i bezpieczeństwa. Wśród odpowiedzi, najczęściej padało stwierdzenie, że jest to Unia Europejska. Uczestnicy podkreślali, że Polska ma wiele korzyści z bycia członkiem wspólnoty. Ponadto jako kraj należący do UE, nasze państwo rozwinęło się znacznie szybciej, niż miałoby to miejsce bez unijnej pomocy. W dalszej części badania ujawniono odmienne interpretacje korzyści i kosztów obecności Polski w UE w zależności od wieku badanych.

Starsze osoby nie tylko dostrzegają przewagę korzyści nad kosztami, ale także oceniają zalety integracji w wieloletniej perspektywie. Z kolei młodsi badani postrzegają Unię jako obszar rywalizacji dużych państw i ewentualną dominację Niemiec. Natomiast wprowadzenie euro oceniali w perspektywie krótkookresowej, czyli bezpośrednich efektów. 

Boimy się euro, ponieważ za mało o nim wiemy

Pomimo że Polska już 20 lat temu, podpisując traktat akcesyjny do Unii Europejskiej, zobowiązała się do przyjęcia euro, wiedza obywateli na temat wspólnego pieniądza jest niemal żadna. Wiele osób posługuje się w rozmowach o euro licznymi fałszywymi poglądami czy wręcz mitami, związanymi z rzekomym „katastrofalnym” wpływem wprowadzenia euro na życie codzienne w innych krajach. Zmaganie się z codzienną drożyzną w Polsce dodatkowo powoduje, że perspektywa kolejnego wzrostu cen, który miałby być spowodowany przyjęciem euro, jest dla ludzi porażająca.

Jak twierdzili badani, ich obawy wobec euro wiążą się przede wszystkim z tym, że jego wprowadzenie miałoby doprowadzić do gwałtownej zmiany podstaw ich egzystencji: płace miałyby pozostać niezmienione, a ceny, czynsze i raty kredytów miałyby pójść do góry. Osoby mające te obawy nie chcą więc dodatkowych problemów.

W badaniu ujawniła się także bariera psychologiczna w zobrazowaniu sobie rzeczywistości z euro: zarabianie 3000 złotych brzmi znacznie lepiej niż przeliczenie tego na kwotę o tej samej, realnej wartości, na poziomie 600-700 euro. Wyobrażenie sobie mniejszej kwoty powoduje natychmiastowe powstanie przeświadczenia, że po przyjęciu euro „nie starczy już na nic”. – Niestety, pomimo że mit o wzroście cen i tzw. euro-drożyźnie w żadnym kraju nie znalazł potwierdzenia, to i tak stanowi on największe źródło lęków Polaków związanych z prowadzeniem euro – komentuje Marek Tatała, CEO Fundacji Wolności Gospodarczej. 

Jak wynika z badania, Polacy wyrabiają zdanie na temat euro na podstawie niedostatecznej lub nieadekwatnej do rzeczywistości wiedzy. Przez to opierają swoje poglądy o euro na (często nieuzasadnionych) obawach i mitach. Polacy nie mieli również pełnej wiedzy o euro w tak podstawowej kwestii, jak wygląd monet, które mają zawsze stronę wspólną i stronę narodową. Wspólna strona monety przedstawia mapę Unii Europejskiej lub – na nowszych znakach pieniężnych – Europy i symbolizuje jedność. Dużo ciekawsza jest jednak strona narodowa, o której zdecyduje również Polska, gdy przyjmie euro, ponieważ każde z państw decyduje o narodowym wizerunku monet.

Dodatkowo kwestią newralgiczną w odniesieniu do przyjęcia euro jest dla Polaków brak zaufania do państwa polskiego. Polacy bardzo się obawiają, że działania osób sprawujących władzę związane z przyjęciem euro będą nietransparentne i nieprzejrzyste.

Pozytywne aspekty przyjęcia euro

Do dobrych stron przyjęcia euro, jakie Polacy wymieniają, należy poprawa pozycji międzynarodowej Polski, łatwiejsze przepływy ludzi, dóbr, usług (biznes i turystyka), w tym także zwiększenie wygody wyjazdów do państw strefy euro. Dodatkową zachętą jest także obecna słaba pozycja złotego na świecie i możliwość zastąpienie go pieniądzem silniejszym o znaczeniu międzynarodowym.

– Euro to dla Polski duże korzyści geopolityczne, ponieważ oznacza silniejsze związanie z Unią Europejską i wejście do samego środka jej centrum decyzyjnego. Bez euro spychamy się na margines Wspólnoty. Uważam, że o euro należy mówić jak o „gospodarczym NATO” – mówi Tatała

Polska nie spełnia warunków, aby wejść do strefy euro

Ekspert przypomina jednak, że obecnie Polska nie spełnia większości kryteriów konwergencji, czyli warunków przyjęcia do strefy euro. – Obawy Polaków wobec możliwości obecnie rządzących w doprowadzeniu polskiej gospodarki do spełnienia kryteriów są zasadne. W końcu politycy PiS często podkreślają, jak bardzo są przeciwni przyjęciu euro. Jednocześnie osoby te skrzętnie milczą, że to na skutek ich własnych działań i zaniechań Polska się nawet nie kwalifikuje do przyjęcia wspólnego pieniądza – tłumaczy Tatała.

W podobnym tonie wypowiada się prof. Artur Nowak-Far, doradca programowy ds. euro w Fundacji Wolności Gospodarczej. – Władze mydlą obywatelom oczy, mówiąc, że „blokują przyjęcie europejskiej waluty”, a nawet – co jest wyjątkowo bałamutne – że „chronią Polskę przed euro”. Prawda jest taka, że po prostu nie są w stanie spełnić kryteriów gospodarczych, od których w ogóle zależy otwarcie Polsce drzwi do strefy euro – mówi ekspert. Nie bez znaczenia jest też rola Europejskiego Banku Centralnego i prawnie określonych reguł funkcjonowania w strefie euro. – Politycy mogą bać się stosowania tych reguł i większej kontroli ich działań, bo wiedzą, że to oznacza ograniczenia w wykorzystaniu polityki gospodarczej do realizacji bieżących celów politycznych – dodaje Marek Tatała.

Źródło: gazeta.pl

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

WP2Social Auto Publish Powered By : XYZScripts.com