Ajchler zarzuca Tomczykowi kłamstwo i kieruje sprawę do komisji. Siemoniak: Uczestniczyłem w tej rozmowie
Zbigniew Ajchler wydał oświadczenie ws. doniesień Cezarego Tomczyka. Poseł PO stwierdził, że Łukasz Mejza obiecywał Ajchlerowi leczenie choroby Parkinsona w zamian za dołączenie do klubu Prawa i Sprawiedliwości lub głosowanie po myśli PiS. „(…) Opisane przez pana posła Cezarego Tomczyka okoliczności mojego dołączenia do koalicji rządowej są kłamstwem” – przekonuje poseł. Wersję Tomczyka potwierdza z kolei Tomasz Siemoniak.
„W związku z wypowiedziami Posła Cezarego Tomczyka w programie Onet Rano z dnia 30 listopada 2021 r., opublikowanymi następnie w artykule na portalu Onet.pl pragnę stanowczo podkreślić, że opisane przez pana posła Cezarego Tomczyka okoliczności mojego dołączenia do koalicji rządowej są kłamstwem. Sytuacja opisana przez posła Tomczyka nie miała nigdy miejsca, a ja nigdy nie byłem w żaden sposób szantażowany” – napisał w oświadczeniu Zbigniew Ajchler. „Jestem głęboko oburzony tym, że moje problemy zdrowotne i wynikające z nich leczenie, którego musiałem się podjąć wykorzystywane są do bieżących rozgrywek partyjnych i do ataków politycznych na mnie i na posła Mejzę. Nie życzę sobie, aby mój stan zdrowia był cynicznie wykorzystywany przez polityków i media do ataków na większość sejmową” – dodaje poseł.
Tomczyk: Mejza gwarantował Ajchlerowi leczenie na parkinsona
O domniemanym układzie Mejzy z Ajchlerem powiedział we wtorek w Onecie Cezary Tomczyk. – Dziś mówię o tym pierwszy. Przy wielu świadkach rozmawiałem o tym z posłem Ajchlerem. On widział się z Mejzą, który gwarantował mu leczenie na parkinsona, jeśli dołączy do PiS lub zostanie posłem niezrzeszonym wspierającym PiS – stwierdził polityk. – To jest układ, który Ajchlerowi zaproponował osobiście Mejza. Zbigniew Ajchler był szantażowany, że jeśli nie dołączy do PiS, to nie będzie leczony na parkinsona. Wprowadzającym Ajchlera w ten świat był właśnie ówczesny poseł Mejza – dodał.
Polityk Koalicji Obywatelskiej twierdził, że leczeniu zaproponowanemu Zbigniewowi Ajchlerowi miało zostać poddanych jedynie 10 osób. Jego zdaniem, były poseł KO powinien móc skorzystać z eksperymentalnego badania bez względu na to, czy był posłem, czy nie. – Wszystko odbyło się przez szantaż – zauważył Tomczyk.
Zbigniew Ajchler odpowiada. „Sprawę kieruje do komisji etyki”
Ajchler w swoim oświadczeniu zwraca uwagę, że po „nieuzyskaniu mandatu poselskiego wyborach w 2019 roku” jego problemy zdrowotne „nie były przedmiotem zainteresowania byłych kolegów partyjnych z Platformy Obywatelskie”. (…) Pomimo tego, że takie wsparcie wówczas było mi dużo bardziej potrzebne. Podziękuję więc teraz za udawaną troskę o mój stan zdrowia i sytuację życiową” – stwierdza. „Natychmiast tę sprawę kieruję do Komisji Etyki Poselskiej, gdyż nie pozwolę na wykorzystywanie mojego nazwiska do brudnych gier politycznych, mających naruszyć sejmową większość” – dodaje na koniec.
Do oświadczenia Ajchlera odniósł się pytany przez reportera TVN24 Cezary Tomczyk. Poseł podtrzymuje swoją relację. – Poprosiłem posła Ajchlera o rozmowę, gdy zdecydował, że nie wejdzie do klubu Koalicji Obywatelskiej i poseł Ajchler wszystkim nam – ta rozmowa miała wielu świadków – powiedział wprost, o co chodzi. Złożono mu propozycję nie do odrzucenia, że za to, iż nie wstąpi do klubu KO, dostanie leczenie na parkinsona. Ja czegoś bardziej obrzydliwego, jak żyję, nie słyszałem – powiedział Tomczyk. Odnosząc się do stwierdzenia Ajchlera, Tomczyk oświadczył, że jest „kilku świadków tej rozmowy”. – Zresztą w tej sprawie odbyła się druga rozmowa, też z kolejnym świadkami. Zbyszek powinien po prostu powiedzieć prawdę – powiedział Tomczyk.
Tomasz Siemoniak: Potwierdzam to, co mówi Tomczyk
Wersję Tomczyka potwierdził w rozmowie z TVN24 Tomasz Siemoniak. – Na prośbę Cezarego Tomczyka, który wtedy szefował klubem, uczestniczyłem w tej rozmowie. Potwierdzam to, co mówi Cezary Tomczyk. Poseł Ajchler, przedstawiając swoją sytuację zdrowotną, powiedział, że za pośrednictwem posła Mejzy udało mu się dotrzeć do premiera Morawieckiego, który podjął korzystne decyzje dotyczące finansowania tych terapii. Nazwisko pana Mejzy jako tego, który był głównym łącznikiem, pośrednikiem czy partnerem pojawiało się wielokrotnie – powiedział Siemoniak.We wtorek Ajchler udzielił też wywiadu Interii. Podkreślał w nim, że w rozmowach z Prawem i Sprawiedliwością i z Partią Republikańską „nikt niczego nie żądał”. Ajchler wspomniał o swojej chorobie i powiedział, że zrobi wszystko, żeby pomóc chorym. – Pojawiła się teraz nowa generacja leczenia, która polega na terapii genowej. Przekonałem premiera, żeby w to zainwestować – mówił. – Nie chcę jednak, żeby ktoś oskarżał mnie o jakiś lobbing albo polityczną korupcję. Sam poddałem się eksperymentalnemu zabiegowi, na który czekałem siedem lat – podkreślił poseł.
Źródło: https://wiadomosci.gazeta.pl