Jaka tragedia musi się zdarzyć, by Tusk zrozumiał, że jego ataki mogą dać mu władzę, ale to będzie sukces „po trupach”?

autor: PAP/Sebastian Borowski

Niech nikt, proszę, nie mówi, że straszymy Tuskiem. Jego przyzwolenie na działalność bojówek ulicznych już słyszeliśmy. Widocznie inaczej zdobyć władzy nie umie. Musimy zadać poważne pytanie: czy ewentualny sukces w nadchodzących wyborach wart jest ofiar, które mogą paść?

Powtarzamy jak mantrę, mord polityczny w Polsce już się zdarzył. Nagonka na Jarosława Kaczyńskiego w 2010 roku była tak zjadliwa, że obudziło to demona w postaci Ryszarda Cyby. Nie mógł dotrzeć do prezesa PiS, zabił więc pracownika biura w Łodzi Marka Rosiaka. Oby to się nigdy nie powtórzyło. Piszę te słowa z nadzieją, ale, niestety, bez optymizmu.

Ktoś powie, że to historia. Tak, ale niech nas czegoś nauczy. Mamy bowiem przykład z wczoraj. Włamano się do biura poselskiego Małgorzaty Gosiewskiej i Jarosława Krajewskiego w Ursusie. Wnętrze zdemolowano, a wyniesione materiały partyjne spalono.

O takie działania panu chodziło, panie Tusk?

— pytała Gosiewska na Twitterze.

Dwa tygodnie temu na łamach tygodnika „Sieci” pisaliśmy o niepokojącym zjawisku ataków ulicznych przeprowadzanych przez zwolenników partii Tuska.

Kiedyś twierdził, że „każdy, kto podnosi rękę na polskiego policjanta, de facto podnosi rękę na państwo polskie”. Dziś pozwala swoim bojówkom bluzgać na funkcjonariuszy, byle tylko sprowokować służby mundurowe i obarczyć za to winą PiS. Czy zadyma w Inowrocławiu otrzeźwi Donalda Tuska? Tylko on może zatrzymać spiralę nienawiści, którą dyszą jego zwolennicy

— napisaliśmy w „Sieci”.

Dotarliśmy do człowieka, który przed budynkiem w Inowrocławiu, gdzie odbywało się spotkanie z Jarosławem Kaczyńskim, zaatakował policjantów, by na koniec dostać gazem.

Założyłeś maskę, bo co?! […] Masz wąsika, jakby ku…wa nie wiem. […] Prowadzisz czynności, psie je…any?! […] No, je…nij mi z tego gazu, je…nij mi! Je…nij, psie, z tego gazu! […] Jesteś cwaniak w mundurze? A tak, jesteś pi… da w świecie!

— tak zwracał się (widać to na nagranych filmach) do policjantów Krzysztof Konikowski ze Żnina. Zapytaliśmy go, jak po czasie oceniał tę sytuację, czy nie czuł, że prowokował policjantów.

(…) można na to patrzeć tak, że ja tam byłem po to, żeby ich sprowokować, a oni po to, żeby nie dać się sprowokować

— odpowiedział z rozbrajającą szczerością.

Jarosław Kaczyński stara się podczas spotkań analizować tę sytuację. Jego wnioski są raczej przygnębiające.

W nasze umysły i serca od 2005 roku jest nieustannie sączona nienawiść. To powoduje, że niemała cześć Polaków, tych, którzy oglądają tylko niektóre media, żyje w świecie, którego nie ma. (…) Żelazna miotła Tuska, wyprowadzanie ludzi to w istocie zapowiedź likwidacji demokracji, zapowiedź likwidacji praworządności. To mówi Tusk. Nie wiem czy on to rozumie?

— pytał prezes 9 czerwca w Sochaczewie.

Musi niepokoić zapowiedź „wyprowadzenia” z NBP prezesa Adama Glapińskiego. Ta retoryka, niestety, trafia do wielu. Tusk wie, że musi polaryzować i to robi. Co z tego może wyniknąć? Strach pomyśleć.

Nasi przeciwnicy się zbierają. (…) Ale ani słowa o przeszłości, niestety, bo plan wyprowadzenia rzekomo nielegalnie wybranego prezesa NBP to jest plan z jakiejś bajki. Według naszych przeciwników, to ma obniżyć inflację… (…) To wszystko są wielkie bajki, i wielkie oszustwo. Nasi przeciwnicy nieustannie posługują się oszustwem. Niebywale wręcz bezczelnym

— ostrzegał Kaczyński 2 lipca w Białymstoku.

Sytuacja się zaostrza. Trudno z tym walczyć. Można ostrzegać, należy uświadamiać, że słowa polityków mają moc. Często budzą się potwory.

Kaczyński w Sochaczewie 9 czerwca:

To też nadaje kolejny sens tym wyborom. Czy demokracja będzie czy jej nie będzie? Bo przecież nikt nie zaprzeczy, że opozycja działa dzisiaj bez żadnych ograniczeń. Także takich ograniczeń typu przyzwoitościowego. Bo przecież lżą, obrażają atakują w najróżniejszych miejscach.

Kaczyński w Grójcu 12 lipca:

To są takie rzeczy, które powodują, że oni sami z siebie zdzierają maskę. To jest też pożyteczne, bo lepiej wiemy między czym a czym wybieramy.

Oby szybko nadszedł moment, w którym Donald Tusk uzna, że powinien już jechać na wakacje z wnukami. To może dać chwilę wytchnienia. Zatrzyma nakręcanie spirali nenawiści. Może to ostatni moment, gdy rozmawiamy o tragedii, która jeszcze nie nadeszła? Może jest jeszcze czas, by z tej drogi zawrócić?

Marcin Wikło

Źródło

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *