Krok w krok za Kołodziejczakiem po konferencji przed TVP. Komenda Stołeczna Policji tłumaczy, dlaczego

Fot. Dawid Żuchowicz / Agencja Wyborcza.pl

Kuriozalna sytuacja po poniedziałkowej konferencji Michała Kołodziejczaka i AgroUnii przed siedzibą Telewizji Polskiej w Warszawie doczekała się komentarza policji. Działacze twierdzą, że byli śledzeni przez funkcjonariuszy. „Chodzi o patrolowanie konkretnego rejonu, a nie śledzenie” – zapewnia Komenda Główna Policji w oświadczeniu przesłanym naszej redakcji.

W poniedziałek przed południem Michał Kołodziejczak i działacze AgroUnii odpowiadali przez kilkadziesiąt minut na pytania dziennikarzy podczas konferencji prasowej zorganizowanej przed siedzibą Telewizji Polskiej na placu Powstańców Warszawy. Po jej zakończeniu przedstawiciele AgroUnii informowali w mediach społecznościowych, że byli śledzeni przez policję. Rzeczniczka ugrupowania Natalia Żyto opublikowała wideo, na którym widać kilkukrotne „spotkania” z funkcjonariuszami. – Przeszliśmy około pół kilometra po Świętokrzyskiej, więc to nie jest tak, że przypadkiem napotkaliśmy patrol policji kilka metrów dalej. Szukaliśmy miejsca, gdzie moglibyśmy w spokoju porozmawiać, a oni dalej szli – powiedziała w rozmowie z naszą redakcją Żyto.

Policjanci szli za Kołodziejczakiem po konferencji przed TVP. Jest odpowiedź Komendy Stołecznej Policji

Komenda Stołeczna Policji w przesłanym nam oświadczeniu zapewniła, że „w miejsce wydarzeń medialnych, którym towarzyszą emocje, zawsze kierowane są dodatkowe siły”. „Policjanci z tzw. tras alarmowych otrzymują zgłoszenie od sztabów danych jednostek rejonowych o podjęcie stosownych działań. Chodzi o patrolowanie konkretnego rejonu, a nie śledzenie” – podkreślił podinsp. Sylwester Marczak, rzecznik Komendy Stołecznej Policji.

Przypomnijmy, że policjanci odpowiadali AgroUnii, że „mieli zgłoszenie”. Kolejny spotkany przez Kołodziejczaka i jego współpracowników patrol powiedział to samo. – Czy pani ma zgłoszenie z TVP, że ma pani za mną chodzić? – pyta Żyto. W rozmowie z Gazeta.pl rzecznika relacjonowała, że „po konferencji przed siedzibą TVP z grupą działaczy udała się do pobliskiej kawiarni”. – Wtedy już widzieliśmy, że idzie za nami troje policjantów. W kawiarni spędziliśmy jakieś 10-15 minut. Gdy wyszliśmy, znowu zobaczyliśmy funkcjonariuszy. Szli za nami. Przeszliśmy około pół kilometra po Świętokrzyskiej, więc to nie jest tak, że przypadkiem napotkaliśmy patrol policji kilka metrów dalej. Szukaliśmy miejsca, gdzie moglibyśmy w spokoju porozmawiać, a oni dalej szli. W końcu wyjęłam telefon i uznałam, że tę kuriozalną sytuację muszę nagrać – dodała. 

To sposób na izolowanie nas od społeczeństwa i próba pokazania, że my robimy coś niedobrego. Bo jak ludzie widzą policjantów w trakcie wydarzeń, które organizujemy, to mogą się czegoś bać. A 85 proc. konferencji mamy obstawione przez policję, która po później nas śledzi

– ocenił w rozmowie z Gazeta.pl prezes AgroUnii. Kołodziejczak podkreślił, że do takiej sytuacji nie doszło po raz pierwszy.

Źródło: gazeta.pl

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

WP2Social Auto Publish Powered By : XYZScripts.com