Wrocławskie Marszowice zagrożone. Mieszkańcy wytykają błędy służbom. „Nas zaleje, oni trawy będą bronić”
We wrocławskich Marszowicach służby prężnie działają, by zabezpieczyć wały przeciwpowodziowe. Zdaniem wieloletnich mieszkańców miasta robią to jednak nie tam, gdzie powinni. – Nas zaleje, a oni trawy będą bronić – tłumaczył wrocławianin.
Co się dzieje: Strażacy przy ulicy Głównej na wrocławskich Marszowicach układają worki z piaskiem na wał kilkaset metrów od koryta Bystrzycy. Mieszkańcy tych okolic miasta przekonują jednak, że umocnienia należy budować kilkaset metrów dalej. – Dla picu to robią, bo rzeka w 1997 roku wylała w innym miejscu – tłumaczyła kobieta, która we Wrocławiu mieszka od 70 lat.
Oburzeni mieszkańcy: – Sutryk jest młody, mam dzieci starsze od niego, więc nie pamięta. Tymczasem myśmy to przeżyli i wiemy, że rzeka wyleje nie tam, gdzie wzmacniają wały – tłumaczyła w rozmowie z „Gazetą Wyborczą” mieszkanka Wrocławia. Inny mieszkaniec Marszowic wskazywał, że błędem jest umacniać wał, przed którym znajduje się zielona łąka. – Nas zaleje, a oni trawy będą bronić – mówił.
Jakie jest tło: Już o północy (z 16 na 17 września) rozpoczął się zwiększony zrzut wody do Bystrzycy z zapory w Miętkowie. W związku z tym, by chronić osiedle Marszowice, żołnierze i strażacy przez całą noc podnosili wały przeciwpowodziowe. Władze zaleciły ponadto mieszkańcom przeniesienie się na wyższe piętra. Wzmacnianie wałów kontynuowano następnego dnia z pomocą służb i okolicznych mieszkańców.
Stan rzek: Wrocław przygotowuje się na kulminacyjną falę powodziową. Nastąpić ma ona najprawdopodobniej dopiero w drugiej połowie tygodnia – w czwartek lub piątek (19-20 września). Prognozy wskazują, że w czwartek rano spodziewać można się stanu Odry sięgającego 625 cm. Stan alarmowy przekroczyła już Bystrzyca, która 17 września o godzinie 9 osiągnęła 317 cm (stan alarmowy to 270 cm). O tej samej porze podobna sytuacja miała miejsce w przypadku Oławy (310 cm do 250 cm) oraz Ślęzy (342 cm do 300 cm).
Źródło: gazeta.pl