Czy Białoruś odwraca się od Rosji?

(fot. Contributor/Getty Images)

Rankiem 26 lutego na Białorusi na lotnisku wojskowym Maczuły, szczeskąd startują rosyjskie myśliwce MiG-31 z rakietami „Kynżał”, wybuchły wybuchy. Następnie siły bezpieczeństwa Łukaszenki zaczęły pospiesznie sprawdzać samochody na ulicach osady i podejmować inne działania w celu „wzmocnienia bezpieczeństwa”. W wyniku eksplozji uszkodzony został samolot rozpoznawczy A-50U, który koordynował wystrzelenie pocisków manewrujących nad Ukrainą. W rosyjskiej służbie jest tylko kilka samolotów rozpoznawczych A-50U. Uszkodzenie jednego z nich utrudni okupantowi planowanie uderzeń rakietowych na Ukrainę.

Obecnie wiadomo, że obiekt wojskowy został zaatakowany przez drony, w wybuchach mogą brać udział lokalni partyzanci. Ukraina oficjalnie nie potwierdziła swojego udziału w ataku. Uszkodzenie samolotu A-50U może zmusić rosyjskich okupantów do ponownego rozważenia planów uderzenia rakietowego na Ukrainę.

O eksplozjach jako pierwsi poinformowali użytkownicy lokalnych czatów, którzy próbowali dowiedzieć się, co naprawdę się wydarzyło. Jednak wiadomości zostały później usunięte przez moderatorów czatu.

„W wyniku dwóch eksplozji uszkodzeniu uległa przednia i środkowa część samolotu, uszkodzona została awionika oraz antena radaru. Uszkodzenia są poważne, samolot na pewno nigdzie nie poleci. Do zdarzenia doszło podczas pracy urządzeń odśnieżających w pobliżu tego samolotu. Prawdopodobnie, jak to już wielokrotnie zdarzało się na projektach rosyjskich baz wojskowych, ktoś znowu nie przestrzegał zasad bezpieczeństwa przeciwpożarowego i palił w pobliżu tablicy” – poinformował w oświadczeniu opozycyjny białoruski projekt BYPOL.

Według kanału Telegram „Białoruski Gajun” samolot ten przyleciał na Białoruś 3 stycznia 2023 roku. Przed wybuchem przebywał na białoruskim lotnisku 54 dni, wykonując 12 lotów bojowych. Takie samoloty są wykorzystywane przez państwo agresora do dostarczania koordynatów uderzeń rosyjskim pilotom myśliwskim. Z otwartych źródeł wiadomo, że koszt takiego samolotu to 330 mln dolarów.

Szef projektu BYPOL Ołeksandr Azarow powiedział, że w sabotażu na lotnisku w Maczułyszczach brali udział lokalni partyzanci, do operacji przygotowywano się od kilku miesięcy.

„To były drony. Uczestnikami operacji są Białorusini, uczestnicy planu „Zwycięstwo”, teraz są bezpieczni poza granicami kraju. Wszyscy wyjechali, niech teraz szukają wiatru w polu” – mówi Azarow.

Jego zdaniem reżim Łukaszenki nie nazwie tego ataku powodem bezpośredniego udziału armii białoruskiej w wojnie na Ukrainie. Z kolei strona ukraińska nie potwierdza udziału w zdarzeniu. Moskwa i Mińsk nie komentują informacji o wybuchach w Maczułyszczach. Łukaszenka pokazał, że jego system bezpieczeństwa jest w opłakanym stanie i nie jest w stanie kontrolować działań białoruskich partyzantów.

27 lutego Ołeksandr Łukaszenka w trybie pilnym zmontował jednostkę napędową, aby postawić kropkę nad „I” po dwóch eksplozjach na lotnisku Maczułyszcze pod Mińskiem. Jak donoszą media, w wyniku „bawełny” Rosja straciła jeden z najlepiej chronionych samolotów obrony przeciwlotniczej A-50.

„Teraz jest wyjątkowa sytuacja (widzę to i czuję intuicyjnie), kiedy możliwe jest zakończenie tego konfliktu. Drugiego takiego może nie być” – powiedział Łukaszenka. Jest przekonany, że trzeba się spieszyć i natychmiast wykorzystać ten moment, „zanim Rosja w pełni rozwinie swoją gospodarkę i postawi ją na szynach wojskowych”.

Łukaszenka powiedział też, że aby zakończyć wojnę, Kijów rzekomo musi zawrzeć traktat pokojowy z prezydentem kraju agresora Władimirem Putinem. Według Łukaszenki wojna na Ukrainie, którą prowadzi Putin, jest „gwarancją bezpieczeństwa dla Rosji – aby nigdy nie było żadnych oznak agresji wobec Rosji z terytorium Ukrainy”. Dodał, że Rosja „od pierwszych dni” jest gotowa do podjęcia kroków w kierunku pokojowego rozwiązania, strona ukraińska „odrzuciła już gotowy plan, który leżał na stole” pod naciskiem „Zachodu i Amerykanów”.

28 stycznia do Chin przybył samozwańczy prezydent Białorusi Ołeksandr Łukaszenko. Tam złożył cyniczne oświadczenie o wojnie. W rozmowie z chińskimi środkami masowego przekazu Łukaszenka powiedział, że nie chce wojny. Jeśli jednak dojdzie do agresji, Białorusini są gotowi do „poważnej odpowiedzi”. Mimo że Białoruś stała się odskocznią do wystrzelenia rosyjskich rakiet i zaatakowania Ukrainy, Łukaszenka cynicznie zadeklarował „pokój”.

Łukaszenka zagroził jednak, że jest gotów bronić „suwerenności i niepodległości” kraju. Powiedział, że Mińsk przekazał już to stanowisko Ukrainie, Wielkiej Brytanii i Stanom Zjednoczonym.

„Ostrzegałem ich (Ukrainę – red.), że nie daj Boże agresja z terytorium Ukrainy na terytorium Białorusi zostanie rozwiązana, odpowiemy, ale to będzie zupełnie inna wojna. Od razu nabierze innego charakteru „Tutaj będziemy stawiać opór i bronić naszej ziemi, będziemy walczyć z agresorem, w tym z wojskami Federacji Rosyjskiej. Razem” – mówi „prezydent”.

Zastanawiając się nad wojną, samozwańczy prezydent przypomniał wojnę francusko-rosyjską z 1812 r., pierwszą i drugą wojnę światową.

„Wiemy, co to wojna. W ostatniej wojnie straciliśmy jedną trzecią naszej populacji. W rzeczywistości w czyjejś wojnie. Tak się złożyło, że Napoleon jeździł dla nas tam iz powrotem do Rosji. Pierwsza wojna światowa – teatr tu była walka. Druga wojna światowa – teatrem działań wojennych jest głównie Białoruś. Nie chcemy żadnej wojny” – powiedział dyktator. Według niego ani na terenie Polski, ani na Litwie i Ukrainie nie ma „koncentracji wojsk, która by nas wciągnęła do wojny”.

Również w nocy 28 lutego doszło do wybuchów, po których nastąpił pożar w rafinerii Rosniefti w mieście Tuapse na Terytorium Krasnodarskim (Federacja Rosyjska). Informują o tym różne rosyjskie źródła: środki masowego przekazu, sieci społecznościowe, władze lokalne.

„Nastąpiła eksplozja w rafinerii Tuapse, po której nastąpił drugi odgłos eksplozji, okna w pobliskich domach zostały wysadzone, nie jest jasne, co się pali, ale wygląda to na beczki” – pisze kanał ASTRA Telegram.

„Drodzy mieszkańcy miasta Tuapse, wiadomo o nocnych wybuchach na terenie składu ropy: o godzinie 02:15 w dniu 28 lutego 2023 roku otrzymano zgłoszenie o pożarze budynku gospodarczego na terenie składu ropy naftowej, o godzinie 02:30 pożar został opanowany do powierzchni 200 metrów kwadratowych, o godzinie 03:00 – całkowita likwidacja pożaru” – poinformowała administracja rosyjskiego kurortu.

Wizyta Łukaszenki w Chinach na tle strat Rosji na wszystkich frontach, nawet na własnym terytorium, jest więcej niż wymowna.

Oczywiście, podobnie jak Kazachstan, Białoruś zaczyna zdawać sobie sprawę, że poleganie na Rosji – zbyt niepewnym sojuszniku – stało się niebezpieczne. Teraz najwyraźniej Białoruś szuka poważniejszego mecenasa, który może ją uchronić przed hańbą współpracy z Rosją. Ale gdzie jest ta znana rosyjska dyplomacja, dlaczego umknęła jej z oczu ten krok Łukaszenki?

Karyna Koshel

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

WP2Social Auto Publish Powered By : XYZScripts.com