Ile jeszcze rosyjskich rakiet „zgubiło się” w Polsce?

Strategiczny pocisk manewrujący Kh-55, stworzony dla głowicy jądrowej MISSILERY.INFO

16 grudnia 2022 r. Polska otrzymała wiadomość z Ukrainy o wykryciu w przestrzeni powietrznej obiektu, prawdopodobnie pocisku rakietowego, zbliżającego się do terytorium Polski. W tym okresie Rosjanie po raz kolejny masowo ostrzeliwali Ukrainę. Następnie użyli bombowców Su-34, które były na Białorusi. Polskie służby namierzyły obiekt, ale straciły go z oczu w okolicach Bydgoszczy. Poinformował o tym Minister Obrony Narodowej RP Mariusz Błaszczak.

Rakieta przeleciała kilkaset kilometrów i spadła w zachodniej części Polski na teren leśny. Została przypadkowo znaleziona przez mieszkańca pod koniec kwietnia tego roku.

Jak poinformował Błaszczak, otrzymał wyniki oględzin „obiektu wojskowego” odkrytego pod koniec kwietnia w lesie pod Bydgoszczą.

„Ustalono, że 16 grudnia podległe dowódcy operacyjnemu Centrum Operacji Powietrznych otrzymało informację od strony ukraińskiej o zbliżeniu się obiektu, którym może być pocisk rakietowy, do polskiej przestrzeni kosmicznej. Nawiązano współpracę ze stroną ukraińską i amerykańską” — powiedział przedstawiciel polskiego rządu.

Wyjaśnijmy, że chociaż rakietę znaleziono 25 kwietnia, obiekt spadł wcześniej, być może kilka dni lub tygodni przed odkryciem. Prokuratura Okręgowa w Gdańsku, której wydział wojskowy prowadzi sprawę, nie chciała wówczas udzielać żadnych informacji w tej sprawie. Miejsce zdarzenia zostało opieczętowane i otoczone. Wejścia do lasu pilnuje żandarmeria wojskowa.

Następnie, według niego, uruchomiono odpowiednie procedury NATO, w szczególności zwiększono gotowość bojową pełniących służbę sił, wzniesiono w powietrze samoloty polskie i amerykańskie. Podkreślił, że obiekt zarejestrowały także polskie naziemne stacje radarowe. Błaszczak zaznaczył, że wyniki kontroli potwierdzają prawidłowość działań Centrum Operacji Powietrznych. Jednocześnie informacja o niezidentyfikowanym obiekcie wojskowym została przekazana z Centralnego Okręgu Wojskowego do dowódcy Dowództwa Operacyjnego Rodzajów Sił Zbrojnych, który nie poinformował o tym Ministra Obrony Narodowej.

„Zgodnie z wnioskami kontroli dowódca Dowództwa Operacyjnego zlekceważył swoje obowiązki służbowe nie powiadamiając mnie, Rządowego Centrum Bezpieczeństwa i innych służb o obiekcie, który pojawił się w przestrzeni powietrznej Polski, co przewidują procedury, „ – podkreślił. minister. Według niego najwięcej uchybień stwierdzono w sprawach informowania i organizowania działań poszukiwawczych obiektu.

Jednocześnie minister zaprzeczył, jakoby wiedział o zdarzeniu i odmówił wydania polecenia przeszukania obiektu. „Zdecydowanie dementuję pojawiające się w mediach informacje, jakoby odmówiłem wydania rozkazu poszukiwania obiektu i wysłania na miejsce dodatkowych jednostek wojsk obrony terytorialnej. Nigdy nie otrzymałem takiego żądania” – podkreślił Błaszczak.

Generał Tomasz Piotrowski, dowódca Dowództwa Operacyjnego Rodzajów Sił Zbrojnych powiedział pod koniec kwietnia, że ​​odkryty obiekt może mieć związek z „tym, co wydarzyło się w przestrzeni powietrznej 16 grudnia”, kiedy to Rosja przeprowadziła kolejny zmasowany atak na Ukrainę, wystrzelenie 76 pocisków. Według Onetu jedną z głównych wersji śledztwa jest upadek pocisku X-55, wystrzelonego z rosyjskiego samolotu, który znajdował się w przestrzeni powietrznej Białorusi. Były powody, by sądzić, że może to być rosyjski pocisk Kh-55. Wskazuje na to specyficzny zapach paliwa lotniczego – zarówno na samym wraku, jak iw miejscu upadku.

Prezydent RP Andrzej Duda powiedział w czwartek, 11 maja, że ​​obiekt odkryty w lesie w pobliżu Bydgoszczy to prawdopodobnie pocisk rakietowy, ale nie stanowi poważnego zagrożenia dla bezpieczeństwa Polski.

Z ustaleń Instytutu Technicznego Wojsk Lotniczych wynika, że ​​pocisk manewrujący Kh-55 prawdopodobnie przekroczył przestrzeń powietrzną przez wschodnią granicę. Pocisk ten może pokonać odległość do celu wynoszącą ponad 2 tysiące kilometrów. Wojsko polskie takiej broni nie posiada. To obala wersję, jakoby pocisk mógł zostać wystrzelony przez polskie siły podczas ćwiczeń.

W związku z tym minister dodał, że poszukiwania rosyjskiej rakiety również nie były odpowiednio zorganizowane. Na miejsce katastrofy wysłano jedynie patrol policji, a dopiero 19 grudnia na poszukiwania wysłano śmigłowiec i jeszcze tego samego dnia odwołano tę skromną akcję poszukiwawczą.

Wersja, że ​​znalezisko w lesie pod Bydgoszczą to rosyjska rakieta, a także taka, która potencjalnie może przenosić ładunek jądrowy, wywołała wiele pytań do władz. Co więcej, stało się to miesiąc po tym, jak rakieta zabiła dwie osoby we wsi Przewodów we wschodniej Polsce w pobliżu granicy z Ukrainą 15 listopada ubiegłego roku. W tym czasie było kilka wersji, w szczególności, że na terytorium Polski wleciał rosyjski pocisk. Później strona polska stwierdziła, że ​​był to ukraiński pocisk przeciwlotniczy, choć oficjalne Kijów temu zaprzeczał.

Eksperci wojskowi i blogerzy twierdzili, że ustalenie, z jakim obiektem wojskowym ma się do czynienia, zajmuje specjalistom zaledwie kilka godzin.

Jeśli to naprawdę rosyjska rakieta, pojawia się pytanie – jak udało jej się przelecieć taką odległość niezauważenie. Miejsce odkrycia znajduje się w odległości około ponad 500 km od granicy z Ukrainą, ponad 400 km od granicy z Białorusią i 300 km od obwodu kaliningradzkiego w Rosji.

„Rząd dowiedział się, że rosyjska rakieta przeleciała nad dwiema trzecimi Polski. Kluczowe pytania brzmią: dlaczego ta rakieta mogła przelecieć setki kilometrów, dlaczego po prostu nie została zestrzelona? I dlaczego nie została dokładnie wyśledzona uderzenia?” – powiedział wówczas w rozmowie z „Gazetą Wyborczą” były minister obrony RP Radosław Sikorski.

„Jeżeli rosyjska rakieta przeleciała 400 km nad terytorium Polski, a służby nie mogły jej znaleźć przez pięć miesięcy, to mamy do czynienia z gigantyczną aferą, która stawia pod znakiem zapytania bezpieczeństwo Polski” – ocenił publicysta Bartos Wieliński.

A polski rząd, jego zdaniem, powinien odpowiedzieć na szereg pytań. W szczególności, jak obiekt dostał się w polską przestrzeń powietrzną, dlaczego nie został wykryty na czas, jak Polska chroni tak ważne z punktu widzenia infrastruktury wojskowej miasta jak Bydgoszcz i ile jeszcze takich „zabłąkanych łusek” może leżeć w polskich lasach.

I co najważniejsze, ile jeszcze rosyjskich rakiet musi uderzyć w terytorium Polski, zanim NATO zbierze się na odwagę do odwetu na Rosji, która nie wstydzi się pluć w twarz Sojuszowi, aw szczególności Polsce?

Karyna Koshel

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

WP2Social Auto Publish Powered By : XYZScripts.com