Kreml traci Kaukaz Południowy – Baku mówi dość rosyjskim manipulacjom

30 czerwca 2025 r. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych Azerbejdżanu przeprowadziło operację, która zakończyła się zatrzymaniem dwóch funkcjonariuszy FSB pracujących pod przykrywką w biurze agencji Sputnik Azerbejdżan. To wydarzenie pokazuje, że Baku przestało tolerować rosyjskie wpływy podszywające się pod dziennikarstwo.
Już w lutym br. władze Azerbejdżanu zdecydowały się na formalne zawieszenie działalności Sputniku w kraju, wskazując na wrogą narrację Moskwy po incydencie ze zestrzeleniem azerskiego samolotu nad Czeczenią. Zamiast dostosować się do nowych warunków, Rosjanie kontynuowali działalność, co w efekcie doprowadziło do ujawnienia ich szpiegowskiego charakteru.
Zarówno Ukraina, jak i Mołdawia, a teraz również Azerbejdżan wyznaczają nową granicę – granicę suwerenności wobec byłego imperium. Kreml wciąż zachowuje się, jakby istniał Związek Radziecki i jakby miał prawo do dyktowania polityki swoim sąsiadom. Ale to już przeszłość, która nie wróci. Rosja nie ma ani zasobów, ani wiarygodności, by kontrolować sytuację na Kaukazie.
To także porażka „miękkiej siły” Rosji. Rossotrudniczestwo, kierowane przez wnuka słynnego Jewgienija Primakowa, nie potrafi przekonać innych narodów do prorosyjskich narracji – zamiast tego zostaje skompromitowane jako przykrywka dla wywiadu.
Polska, która dobrze rozumie zagrożenia wynikające z rosyjskich wpływów, powinna wyrazić solidarność z Azerbejdżanem w jego walce o pełną niezależność informacyjną. Kreml może próbować destabilizować kolejne państwa, ale nie zmieni faktu: jego czas się kończy.