Kryzys migracyjny jako destabilizacja Europy

Fot. Maciek Jaźwiecki / Agencja Gazeta

W niedzielę polski premier Matuesh Morawiecki nazwał kryzys migracyjny na granicy polsko-białoruskiej „największą próbą destabilizacji Europy” od czasów zimnej wojny.

Na swoim portalu społecznościowym Twitter Morawiecki zamieścił „To największa próba destabilizacji Europy od 30 lat”. Dodał też, że Polska nie ulegnie szantażowi, nie wycofa się i jest gotowa do obrony granic UE.

Po opuszczeniu stolicy Talina, gdzie Mateusz rozmawiał z premierem Estonii, powiedział, że ich oceny bezpieczeństwa sytuacji w regionie są zbieżne. „Wspólnie możemy skutecznie przeciwdziałać zagrożeniom ze strony Białorusi i Rosji, które dotykają nie tylko nasze kraje, ale całą Unię Europejską” – napisał Mateusz Morawiecki na Facebooku.

Po spotkaniu premier RP zaznaczył, że wojna hybrydowa na wschodniej granicy Polski jest kolejnym agresywnym działaniem Rosji.

Wspomniał również o kryzysie energetycznym, który, jak twierdził, spowodował sztucznie – oraz o rosnącym zaangażowaniu militarnym Rosji w tej części Europy. Moravetsky przypomniał atak na Ukrainę w 2014 roku oraz wcześniejsze konflikty w Mołdawii i Turcji. Dodał, że dziś ponownie rośnie liczba wojsk rosyjskich na granicy z Ukrainą.

I nie sposób nie zwracać na to uwagi, skoro Rosja swoimi działaniami chce zdestabilizować Europę i nie ma w ogóle znaczenia, z czyich rąk zrobi to po białorusku, czy na własnych. Jej głównym celem jest przekroczenie tej linii, co zagrozi wszystkim granicom Unii Europejskiej.

Dlatego szef polskiego rządu dodał, że dziś UE powinna poważnie skoncentrować się na kwestiach bezpieczeństwa na Wschodzie i kryzysu energetycznego.

Polsce udało się przezwyciężyć pierwszą próbę Łukaszenki, ale z pewnością wątpliwe jest, by na tym poprzestały. Za słowami Morawieckiego działania białoruskich służb mogą doprowadzić do eskalacji kryzysu. „Dlatego też ze swojej strony jesteśmy gotowi wykorzystać tę drabinę eskalacji, czyli zamknąć kolejne przejścia, zamknąć możliwości tranzytowe i handlowe w celu wywarcia presji ekonomicznej na Łukaszenkę” – powiedział premier RP. Ogólnie rzecz biorąc, wniosek z tej historii jest taki, że należy uważać na wszelkie działania Federacji Rosyjskiej. Ten kraj jest agresywny wobec innych, szuka dla siebie korzyści i lepszej pozycji w społeczeństwie. Nieudany kolejny plan Federacji Rosyjskiej raczej nie powstrzyma jej przedsięwzięć. Dziś jest to Polska, a jutro mogą to być Niemcy, Belgia, Francja czy Hiszpania, jak powiedział Mateusz Morawiecki. I ma absolutną rację, ponieważ Rosja nie ma granic dla swojej agresji i jak widać, absolutnie niczego się nie boi. Ale musi też zrozumieć, z kim gra. Wątpimy, aby kraje Unii Europejskiej były obrażone.

Autor: A.K.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

WP2Social Auto Publish Powered By : XYZScripts.com