Nowe sensacyjne przemówienie Łukaszenki: „Nasza armia jest zwarta, zwrotna i gotowa do walki. Wzmocnimy jej potęgę!”

Aleksandr Łukaszenka /AFP

W piątek 28 stycznia Aleksander Łukaszenka wygłosił doroczne orędzie do narodu białoruskiego i Zgromadzenia Narodowego. Jego przemówienie trwało dwie i pół godziny, po czym Łukaszenka przez około godzinę odpowiadał na pytania ponad 2500 osób obecnych na sali.

W swoim wystąpieniu Aleksander Łukaszenka poruszył tematy bezpieczeństwa regionalnego, ocenił prawdopodobieństwo wojny, pochwalił się sukcesami Białorusi w gospodarce, sferze społecznej i walce z koronawirusem, a nawet obiecał „zwrócić Ukrainę na łono Słowianie”. Dotknął też konstytucji, referendum w sprawie zmian, które na Białorusi zaplanowane jest na 27 lutego i które według Łukaszenki popiera ponad 60% obywateli.

Co ciekawe, referendum jeszcze się nie odbyło, a dyktator już wie, jaki procent postawić w sfałszowanych wyborach. Innymi słowy, białoruski samozwańczy prezydent musi zrobić to nie po raz pierwszy.

Łukaszenka zwrócił się również do swoich oponentów, emigrantów politycznych, którzy masowo uciekali z Białorusi z powodu represji.

„Moja rada dla was: do domu. Pokajajcie się, klękajcie, pełzajcie z powrotem. Zapłacicie kary za spowodowane straty” – powiedział w czasie orędzia Alaksandr Łukaszenka, nazywając emigrantów „zbiegami”.

Komisja społeczna”, jak zapowiedział Łukaszenka, będzie decydować o losach emigrantów.

„Niech Litwini i Polacy podrzucą was na granicę, a my was zabierzemy” – powiedział Łukaszenka.

Białoruski lider mówił, że w 2020 r. na Białorusi doszło do próby sterowanego z zagranicy przewrotu i kolorowej rewolucji, a dzisiaj Zachód nie chce dawać emigrantom pieniędzy i domaga się, by na Białorusi „zabili kogoś i opublikowali zdjęcie”.

„Algorytm Zachodu: sankcje – wewnętrzny bunt – wojskowa agresja” – mówił dyktator.

Gdyby Łukaszenka myślał więcej o tym, czego chcą naród białoruski, zamiast myśleć o tym, czego chce cywilizowany Zachód, prawdopodobnie nie byłoby zamachu stanu w 2020 roku na Białorusi.

Ale zamiast tego białoruski pseudo-przywódca zabrania Białorusinom wyrażania opinii. Zapowiedział również, że na Białorusi powstanie ustawa, która określi, czym jest społeczeństwo obywatelskie. Jego zdaniem „uśpione komórki”, jak nazwał zlikwidowane już organizacje pozarządowe, blogi i niezależne media, powinny zostać zastąpione przez „konstruktywne organizacje społeczne”. Według niego, sektor IT, który szybko rozwijał się na Białorusi do 2020 r., również działał „na polecenie służb specjalnych i kierowników z USA” i wychodził na protesty.

Aleksander Łukaszenka mówił o groźbie rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Powiedział, że nie chce wojny, ale prawdopodobnie w dwóch przypadkach – w przypadku agresji na Białoruś lub Rosję.

„Będzie wojna, czy nie? Tak, będzie bezpośrednia agresja na Białoruś” – powiedział Łukaszenka. Drugim warunkiem rozpoczęcia wojny jest atak na Rosję.

Moskwa mówi to samo. Jak obrzydliwe jest widzieć tę głupią pozycję ofiary. Oczywiście, wszyscy obrażają Rosję. Gruzja, Ukraina, Mołdawa, Syria, Czeczenia i Izrael, w których Rosja dobrze finansowała terroryzm. Rosja szczerze udzieliła Białorusi „braterskiej” pomocy, zabijając powstańców przeciwko Łukaszence, a ostatnio sytuacja powtórzyła się w Kazachstanie, gdzie wojska rosyjskie utopiły „braci” we krwi. Zapewne dlatego Ukraińcy podkreślają, że nie są braćmi z tą hordą.

Na pograniczu rosyjsko-ukraińskim nie słabną napięcia – gromadzą się tu tysiące żołnierzy i duże ilości sprzętu wojskowego. Europa i Stany Zjednoczone coraz bardziej martwią się groźbą nowej wojny, pomagając Ukrainie pożyczkami, bronią i negocjacjami z Kremlem. Sama Rosja nadal kłamie na temat planów działań zbrojnych przeciwko Ukrainie i mówi, że Zachód rozdmuchuje sytuację.

Łukaszenka powiedział, że „amerykańskie bombowce strategiczne wykonują około 30 lotów dziennie wzdłuż granic państwa związkowego”.

Polskę i Litwę, sąsiadów Białorusi oskarżył o to, że „działają w duchu polityki Waszyngtonu”, bo inaczej byłyby „smutnymi peryferiami Europy”.

Polska, jak utrzymywał Łukaszenka, „chce całej Białorusi”. Zarzucił jej „bezceremonialne i bezapelacyjne działania”, w tym finansowanie opozycji i koordynowanie protestu, w tym w Białorusi, Rosji, a nawet w Kazachstanie”.

Najpierw stwierdził, że Białoruś nie chce wojny, bo „wygrała”, ale wkrótce zacytował przysłowie: „Jeśli chcesz pokoju, przygotuj się do wojny”. Zaznaczył też, że Białoruś wzmocni siłę swojej armii.

Według Łukaszenki rozpoczęto już produkcję rakiet, tworzenie bezzałogowych statków powietrznych, broni strzeleckiej i amunicji, nowoczesnych środków komunikacji i automatyzacji, optyki wojskowej i innych produktów białoruskiego przemysłu zbrojeniowego, a Białoruś „kupi” to, czego brakuje.

„Na tle aktualnych wydarzeń jest to szczególnie ważne. Żebyście zrozumieli: nie jest tania, ale głównej broni (broni strzeleckiej, granatników, pistoletów maszynowych, pistoletów, karabinów maszynowych) musimy mieć pod dostatkiem. pół do dwóch milionów naszych ludzi musi z nich korzystać w tym bagnistym lesie, jak mawiali, nikt nas nie zabierze”.

Jak widzimy, Łukaszenka na przyszłość mówił o przyczynach kolejnych ciosów gospodarczych i „dziur” w budżecie kraju. A jeśli jesteś białoruskim patriotą i martwisz się, dokąd idą twoje ciągle rosnące podatki, – twoje pieniądze uzbroją armię, aby pomóc Rosji zaspokoić jej apetyt. Gratulacje!

I żaden Białorusin nie może odmówić udziału w tym, bo jak powiedział dyktator, każdy weźmie udział w tej sprawie, nawet ci, którzy tego nie chcą.

Karina Koshel

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

WP2Social Auto Publish Powered By : XYZScripts.com