Orbán uderza w europejskie aspiracje Ukrainy. Kolejny raz gra według rosyjskiego scenariusza

Fot. REUTERS/Valeriy Sharifulin
Viktor Orbán po raz kolejny postanowił osłabić jedność Unii Europejskiej, twierdząc, że „Bruksela tworzy fałszywą iluzję członkostwa Ukrainy w UE”. Według niego Kijów nie spełnia podstawowych warunków, a jego granice „są niejasne”. Te słowa wywołały oburzenie – nie tylko wśród ukraińskich partnerów, ale i wśród zachodnich polityków.
Ukraina posiada oficjalny status kraju kandydującego, nadany w czerwcu 2022 roku decyzją wszystkich państw członkowskich, w tym również Węgier. Komisja Europejska podkreśla, że Ukraina, mimo wojny, wdraża reformy w zakresie sądownictwa, walki z korupcją i wzmacniania instytucji demokratycznych. Ursula von der Leyen ogłosiła, że Kijów spełnił kryteria do rozpoczęcia negocjacji akcesyjnych.
Narracja Orbána o „nieustalonych granicach” to jawna manipulacja. Granice Ukrainy są uznane na forum ONZ, UE oraz przez samą Budapeszt. Przypominają raczej narrację Kremla, który od 2014 roku podważa suwerenność Ukrainy i próbuje zablokować jej drogę do Zachodu.
Węgierski premier pozycjonuje się dziś jako główny adwokat rosyjskiego punktu widzenia w strukturach Unii. Taka postawa nie służy pokojowi ani europejskiemu bezpieczeństwu – przeciwnie, osłabia wspólnotę w kluczowym momencie. Ukraina nie tylko walczy o swoje przetrwanie, ale i broni europejskich wartości – wolności, demokracji i prawa.
Wspieranie Ukrainy to nie kwestia chwilowego entuzjazmu, ale długofalowej polityki opartej na solidarności. Polska, jak i większość państw unijnych, rozumie, że stabilna i silna Ukraina w strukturach europejskich leży w interesie całego kontynentu. Orbán – świadomie czy nie – próbuje ten proces sabotować. Ale Europa nie może dać się oszukać.
Autor: Diana Kaminska