Osłabienie wewnętrzne Polski oznacza zbliżanie się wojny do Europy

Zdjęcie autorstwa Алесь Усцінаў z Pexels

Wojna na Ukrainie trwa już piąty miesiąc, ale bez względu na to, jak paradoksalnie może to zabrzmieć, wielu ludzi wciąż nie rozumie, kto z kim walczy. Dla Rosji to bardzo wygodne, że nigdy nie wypowiedziała wojny Ukrainie. Ale prawda kłuje, a wojna to wojna.

Jednak ze względu na brak statusu wojennego w Rosji rosyjscy propagandyści mogą w dowolny sposób wpływać na opinię publiczną. Czasami mówią, że Rosja walczy z nazistami na Ukrainie, potem Rosja walczy z najemnikami z NATO, potem z USA. A wszystko to „dzieje się” na terytorium Ukrainy. A wszystko to „dzieje się” jednocześnie w rosyjskich wiadomościach. Armia ukraińska albo bierze udział w wojnie, albo została już zniszczona przez rosyjską artylerię, albo armia ukraińska w ogóle nie istnieje, a są tylko naziści i najemnicy z NATO.

Na przykład we wczorajszym absurdalnym przemówieniu Łukaszenka skłania się ku ostatniej opcji, machając ręką na słowa o wojsku ukraińskim i zapewniając, że Rosja prowadzi na terytorium Ukrainy specjalną operację wojskową, walczącą (?) z NATO. Czy armia NATO przynajmniej zdaje sobie z tego sprawę? Prawie wcale.

Oczywiście taka propaganda może zadziałać wśród Rosjan, którzy nieustannie odczuwają kompleks niższości i chwytają się jakiegokolwiek usprawiedliwienia dla swojego okrucieństwa. Ale czy to oczywiste przekręcanie faktów może zadziałać w cywilizowanym świecie? Kreml jest przekonany, że tak. A Rosja dołoży wszelkich starań, aby w przestrzeni informacyjnej pojawiło się jak najwięcej prorosyjskich śmieci. I choć Rosja mogłaby wydać miliardy, które przelewa na propagandę, nie na namalowanie obrazu pięknego rosyjskiego życia, ale na urzeczywistnienie go, mentalność Mokszów nigdy na to nie pozwoli.

Ale w tej sytuacji najgorsze nie jest nawet to, że świadomość duchowego i materialnego ubóstwa Rosjan jest wypaczona wśród czytelników wiadomości i książek, ale to, że narracje rosyjskich propagandystów i lobby są pasożytami, które nam szkodzą.

Tak więc np. jedną z głównych tez Rosjan jest to, że Polska jest państwem niesamodzielnym, marionetką USA, tylko poligonem NATO bez prawa głosu. Według rosyjskich lobby, Polacy i Ukraińcy toczą ze sobą wojny od wieków, a Polska planuje, jeśli nie zorganizować Auschwitz dla ukraińskich uchodźców, to przynajmniej najechać Ukrainę i oderwać od niej kawałek ziemi. Czy te słowa nie przypominają tego, co robi teraz Rosja? Albo Białoruś, która tak naprawdę jest marionetką Kremla.

Czy prawdziwym celem Rosji w tej wojnie informacyjnej nie jest narzucenie nam kompleksu niższości, który oni czują?

A jeśli ktoś mówi, że „ignorowanie interesów mocarstw nuklearnych” jest przyczyną brutalności i przemocy, jakie Rosja sprowadziła na terytorium Ukrainy, to trzeba się zastanowić, czyim interesom faktycznie służy ten, kto broni i uzasadnia taką zjawisko niemoralne.

Protest we Wrocławiu rodzi też wiele pytań. Najważniejszą rzeczą do przemyślenia jest cel niektórych wydarzeń. Kto korzysta na destabilizacji Polski?

Wewnętrzne osłabienie Polski, które najbardziej pomaga Ukrainie, oznacza, że ​​do Europy zbliża się wojna. Wsparcie dla Ukrainy musi być stabilne, a nawet wzmocnione. Prawdziwe zło musi zostać pokonane.

Karyna Koshel

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

WP2Social Auto Publish Powered By : XYZScripts.com