„Si vis pacem, para bellum” – Kaczyński proponuje wzmocnienie armii w celu przeciwdziałania „cesarskim ambicjom Rosji”.

Mariusz Błaszczak i Jarosław Kaczyński / Źródło: Twitter / Ministerstwo Obrony Narodowej

– Mogę powiedzieć, że lepiej być bezpiecznym i nieco bardziej zadłużonym niż żyć w stanie nieustannego zagrożenia – powiedział wicepremier ds bezpieczeństwa Jarosław Kaczyński. Wraz z szefem MON Mariuszem Błaszczakiem przedstawili założenia do ustawy o obronie ojczyzny. – Kiedy te ustawy będą w procesie uchwalania lub zostaną uchwalone, zastanowię się, czy nie wrócić do mojego właściwego zajęcia, czyli kierowania partią – stwierdził.

„Jeśli chcemy uniknąć najgorszego, czyli wojny, musimy działać według starej zasady: 'Jeśli chcesz pokoju, przygotuj się na wojnę’” – powiedział Kaczyński na konferencji prasowej w Warszawie.

Obecnie rozstrzyga się los ustawy, która wzmocni siły zbrojne. Kaczyński uważa, że ​​Polska powinna mieć poważny środek odstraszający i „zdolność do skutecznej obrony przez długi czas”. Według wicepremiera projekt przewiduje zwiększenie budżetu obronnego, a także – prawie dwukrotny wzrost liczebności armii – do co najmniej 250 tys. żołnierzy i 50 tys. rezerwistów. Zmiany nie przewidują wznowienia obowiązkowej służby wojskowej w Polsce. Polska, Litwa i Łotwa odnotowały w ostatnich miesiącach wzrost napływu nielegalnych imigrantów próbujących przedostać się do UE przez Białoruś. Państwa bałtyckie oskarżają władze białoruskie o organizowanie napływu migrantów i nazywają to hybrydową agresją.

Zdaniem Kaczyńskiego, sytuacja na świecie się “zaostrzyła”. – „Mamy na granicy wojnę hybrydową, mamy prowokacje, potężna armię rosyjską wspieraną przez dużo słabszą armię białoruską, mamy imperialne ambicje Rosji, nieustanne ćwiczenia Federacji Rosyjskiej” – mówił Kaczyński. 

Od 2014 roku Ukraina jest w stanie wojny z Rosją o swoje terytoria. To tylko jeden przykład na to, że imperialistyczne metody Rosji są zagrożeniem dla Europy i poza nią. Widzimy też, jak władze białoruskie pomagają Kremlowi – Mińsk aktywnie prowadzi z Polską wojnę hybrydową, motywuje swoich ludzi do przygotowania się do wojny z Polakami.

Jak stwierdził wicepremier, jeśli chcemy uchronić się przed wojną, musimy inwestować w krajowe siły zbrojne.

– Odrzucamy koncepcję, że armia powinna być niewielka, ale dobrze uzbrojona. Powinna być zarówno możliwie duża, jak i dobrze uzbrojona (…). Jeżeli chcemy uniknąć tego najgorszego, czyli wojny, to musimy działać zgodnie ze starą zasadą – chcesz pokoju, szykuj wojnę. Albo, żeby nie padała tu wojna: chcesz pokoju, to buduj silne siły zbrojne – powiedział.

Jak podsumował Błaszczak, głównymi celami ustawy są: uelastycznienie zasad awansów w Siłach Zbrojnych; likwidacja “szklanego sufitu” dla szeregowych i podoficerów; wprowadzenie dodatkowych regulacji dyscyplinujących, antykorupcyjnych i antynepotycznych oraz uporządkowanie przepisów regulujących zasady pełnienia służby wojskowej.

Do wojska będzie można iść po maturze – prostsze mają być zasady rekrutacji do armii, uproszczony zostanie system badań lekarskich i psychologicznych. Zamiast obecnych 1200 zł w czasie pierwszego szkolenia żołnierz dostanie 4,4 tys. zł (na razie, bo mają być kolejne podwyżki). Prostsze będą zasady awansu, będą dodatki dla tych, co zostaną w wojsku mimo uzyskania praw emerytalnych (po 25 i 28 i pół latach służby).

Studenci – którzy o ile wybiorą kierunki uznawane przez MON za ważne – dostaną porządne stypendia, których nie trzeba będzie zwracać – wystarczy odpracować je w wojsku przez 5 lat (nie wiemy, jak będą powstawały “kierunki obronne”, ale jasne jest, że uczelnie będą robić wszystko, by taki kierunek mieć).

A ci, co wybiorą kierunki “niewojskowe”? Roczna służba zasadnicza, porządnie płatna (wspomniane 4,4 tys. zł), da nie tylko możliwość pracy w wojsku, ale także pierwszeństwo zatrudnienia w administracji (nie wiemy, czy także samorządowej, ale pewnie tak). Nawet jeśli nie wszyscy zostaną żołnierzami na pełen etat, wielu znajdzie się w orbicie armii. Zwłaszcza że na wskazanych przez MON kierunkach cywilnych będą też zajęcia Legii Akademickiej. Będą dwa rodzaje rezerwy wojskowej: „aktywna”, dla tych, którzy złożyli przysięgę i chcą pozostawać w kontakcie z armią, i „pasywna” – dla tych, którzy się przeszkolili, ale przysięgi nie złożyli.

„Nie będę przedstawiał szczegółów, ale chodzi o to, by siła naszej armii była zwiększona – ale nie o 50 czy 100 proc., ale wielokrotnie. To jest potężny wysiłek, ale jest nam potrzebny. Stwarza też podstawy do rozbudowy personalnej sił zbrojnych”. – powiedział wicepremier.

„Państwo, które leży na granicy NATO, UE musi mieć poważną siłę odstraszającą. W razie potrzeby musi mieć możliwość naprawdę skutecznej obrony i to przez dłuższy czas samodzielnie” – stwierdził Jarosław Kaczyński. Nie raz w czasie wystąpienia przyganiał NATO: że uruchamianie natowskich sił trwa długo, a inne kraje nie płacą na armię tyle, co Polska. A przede wszystkim Polska ma pomóc NATO: „Jednym z celów jest umacnianie NATO, przekonywanie NATO, że warto i trzeba”.

Europa musi też być świadoma zagrożenia ze strony Rosji. I musimy być gotowi.

Karyna Koshel

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

WP2Social Auto Publish Powered By : XYZScripts.com