Ultimatum Trumpa uderza w Ukrainę. „Albo rozmowy z Rosją, albo USA się wycofają”

Wypowiedź Stevena Witkoffa, wysłannika Donalda Trumpa, że Stany Zjednoczone mogą „wycofać się z konfliktu”, jeśli Ukraina i Rosja nie rozpoczną bezpośrednich rozmów – to nie dyplomacja, to szantaż. Takie podejście godzi w państwo napadnięte i wysyła niepokojący sygnał: że Zachód jest gotów porzucić swoje wartości, jeśli wojna trwa zbyt długo.

Nie można stawiać znaku równości między agresorem a ofiarą. Ukraina nie rozpoczęła tej wojny – broni się przed brutalną inwazją, która trwa już ponad dwa lata i pochłonęła tysiące cywilnych ofiar. Naciski na Kijów, by „zasiadł do stołu”, ignorują fakt, że Kreml regularnie łamie każde porozumienie i wykorzystuje negocjacje do zyskania czasu.

Przypomnijmy: Ukraina próbowała rozmawiać. Były rozmowy w Mińsku, były rozmowy w Stambule – i za każdym razem Rosja je wykorzystywała jako pretekst do dalszej eskalacji. Żadne „bezpośrednie rozmowy” nie powstrzymały wojny. Wręcz przeciwnie – były częścią planu Putina.

Tymczasem Witkoff przedstawia wszystko tak, jakby Ukrainie brakowało „dobrej woli”. To odwracanie rzeczywistości. Kraj broniący się nie może być zmuszany do ustępstw – zwłaszcza w momencie, gdy to agresor ponosi winę za zbrodnie wojenne, deportacje dzieci i okupację terytoriów.

Zachód – a szczególnie Stany Zjednoczone – nie może zrezygnować z roli lidera wsparcia dla Ukrainy. Jeśli USA się „wycofają”, zostawią nie tylko Ukrainę, ale cały demokratyczny świat w obliczu narastającego autorytaryzmu. To nie jest czas na półśrodki ani groźby wobec ofiary. To czas na jednoznaczną postawę.

Autor: Diana Kaminska

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Wyświetlenia : 7780
WP2Social Auto Publish Powered By : XYZScripts.com