Iga Świątek wpadła na szalony pomysł. Chciała pójść w ślady Federera. Wszystko dla Wimbledonu

Fot. Michael Probst / AP

Jak się uczyć, to od najlepszych. Iga Świątek w ubiegłym roku myślała o tym, by część przedsezonowych przygotowań spędzić na korcie trawiastym, który jest dla niej największym wyzwaniem. – To dość szalony pomysł – przyznaje. I dodaje, że inspiracją był Roger Federer. Presja i nerwy z ubiegłorocznego Wimbledonu poszły w odstawkę, teraz polska tenisistka skupia się na spokojnej nauce i chce dać szansę intuicji.

Głównym skojarzeniem z ubiegłorocznym występem Igi Świątek w Wimbledonie, który zakończył się na trzeciej rundzie, była nerwowość. Tym razem ma być inaczej, bo pierwsza rakieta świata jest wyraźnie spokojniejsza i najczęściej powtarza słowo „nauka”. A uczy się nie tylko na własnych doświadczeniach. Podpatruje też największe legendy tenisa, choć nie wszystkie ich pomysły ostatecznie wciela w życie.

Szalony pomysł i plan na bycie tenisistką uniwersalną

Rywalizacja na trawie w perspektywie całego sezonu to tylko krótki przerywnik między zmaganiami na ziemi i kortach twardych. Przerywnik, podczas którego brylował m.in. Roger Federer. Szwajcar osiem ze swoich 20 tytułów wielkoszlemowych wywalczył właśnie w Londynie. Dla przeciwwagi tylko jeden zapewnił sobie, wygrywając Roland Garros. W przypadku Świątek jest odwrotnie – na ziemnej nawierzchni czuje się jak ryba w wodzie, a trawa jest dla niej największym wyzwaniem.

– W ubiegłym roku myślałam, że może dobrą opcją byłoby zrobić część okresu przygotowawczego na trawie. To dość szalony pomysł, bo obecnie mamy cztery czy pięć tygodni całych przygotowań, gdy grasz w WTA Finals. To mogłoby więc być trudne, ale słyszałam, że Roger raz zrobił przygotowania na kortach Roland Garros, bo chciał wtedy wygrać ten turniej – wspomniała Polka podczas rozmowy z dziennikarzami.

Nie kryła też, że jako przedstawicielka światowego topu chciałaby być tenisistką kompletną, która odnajduje się na wszystkich nawierzchniach.

– Mam głębokie przekonanie, że najlepsi zawodnicy radzą sobie na każdym rodzaju kortu. Chcę stać się taką tenisistką, która potrafi też grać dobrze na trawie i dobrze się na niej czuje. Daję z siebie wszystko, by szlifować moje umiejętności. W ubiegłym roku wykonaliśmy kawał dobrej roboty z moim trenerem pod kątem czucia piłki oraz reakcji na slajsa i korzystaniu z niego samej czasami. Tym razem mieliśmy więcej czasu, by skupić się na podstawach i rozegrać mecze. Korzystam z tego czasu ile tylko mogę – zaznaczyła.

Świątek przypomniała też, że bardzo krótki czas na przygotowania do gry na trawie to również konsekwencja udanych występów w Paryżu. – Jak grasz dobrze w Roland Garros, to masz tylko tydzień treningu i tydzień na turniej, a potem jedziesz na Wimbledon – wskazała.

„Nie możesz myśleć o takich rzeczach w czasie meczu”

W zachowaniu 22-latki na trawie w tym sezonie w porównaniu z poprzednim zaszła wyraźna zmiana. Wtedy była zestresowana, co głównie związane było z nawierzchnią, do której nie miała czasu się zaadaptować, ale i – jak sama wspomniała – z jej własnym nastawieniem do kolejnego startu w trakcie imponującej serii zwycięstw.

– Nie grałam wtedy w ogóle na tej nawierzchni przed Wimbledonem i trudno było korzystać z intuicji, bo była presja. Czułam, że rywalizuję w Wielkim Szlemie i grałam dobrze w Roland Garros, więc powinnam też zagrać dobrze tutaj. Ale jest inaczej. Twój mózg musi przywyknąć do tego, że piłka odbija się niżej. Nie możesz myśleć o takich rzeczach w czasie meczu. Sądzę, że w tym roku będzie mi nieco łatwiej korzystać częściej z intuicji – zapewniła.

Przyznała też, że wówczas ciążyła jej również dość nowa rola liderki światowego rankingu. Teraz wciąż czasem wspomina o ogromnych oczekiwaniach, z którymi się mierzy, ale zapewnia, że pod kątem rywalizacji na trawie zmieniła podejście.

– Do Wimbledonu podchodzę inaczej. Mam bardziej otwartą głowę, żeby nauczyć się czegoś nowego. Mam wrażenie, że to pierwszy rok, kiedy mogłam skupić się tylko na trenowaniu i sporej dawce nauki. Mam nadzieję, że będę w stanie wykorzystać to podczas meczów – zapowiedziała.

Co Świątek zapisywała w notatniku podczas meczu?

W ramach przetarcia wystąpiła w tym tygodniu turnieju WTA w Bad Homburg, gdzie doszła do półfinału (wycofała się w piątek, wskazując jako powód problemy zdrowotne). W trakcie ćwierćfinału dość często w przerwach sięgała po notatnik i zapisywała w nim coś.

– To były takie własne obserwacje co do tego, co przychodzi mi już naturalnie, automatycznie, a czego jeszcze muszę się nauczyć. Dobrze wykorzystałam czas w Bad Homburg na trening i przyzwyczajanie się do trawy. Mam wrażenie, że w tym roku udało mi się zrobić nieco więcej niż ubiegłych latach. Wydaje mi się, że każdego roku nieco szybciej łapię rytm. Czuję się gotowa i jestem podekscytowana – zapewniła.

Przenosząc się z ukochanej mączki na wciąż jeszcze nieoswojoną w pełni trawę, bazuje na swoich największych atutach i pracuje nad najbardziej problematycznym zagraniem. 

– Głównie skupiam się na pracy nóg, bo to jest moją siłą na innych nawierzchniach. Z pewnością trudnością jest tu slajs – trzeba zwolnić i zatrzymać się przed uderzeniem w inny sposób – wskazała.

Pierwszą okazję do zaprezentowania w Londynie efektów nauki będzie miała w poniedziałek. Wówczas na otwarcie zmierzy się z Chinką Zhu Lin (33. WTA).

Źródło: sport.pl

1 thought on “Iga Świątek wpadła na szalony pomysł. Chciała pójść w ślady Federera. Wszystko dla Wimbledonu

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

WP2Social Auto Publish Powered By : XYZScripts.com