Cła Trumpa. „Im ważniejszy partner, tym bardziej dostał kijem”

Mark Schiefelbein/Associated Press/East News

– Biały Dom po prostu popatrzył na swój deficyt w handlu z poszczególnymi krajami, następnie podzielił przez wartość importu i w ten sposób uzyskał absurdalny poziom jakiegoś oprocentowania – tak prof. Łukasz Goczek komentuje w TOK FM nowe cła wprowadzone przez prezydenta USA Donalda Trumpa.

Donald Trump ogłosił nowe „cła wzajemne” na towary importowane zza granicy;

Wysokość stawek jest różna dla poszczególnych krajów, przy czym minimalna będzie wynosić co najmniej 10 proc.;

„Bardzo wiele z tych rzeczy, na które zostały nałożone cła, to zwyczajnie tańsze towary, których nawet w Stanach Zjednoczonych nie ma, a potrzebują ich amerykańskie fabryki” – podkreślał w TOK FM prof. Łukasz Goczek.

Prezydent USA Donald Trump podpisał w środę rozporządzenie nakładające „cła wzajemne” o stawce co najmniej 10 procent na towary importowane z zagranicy. Trump określił je mianem „deklaracji niepodległości gospodarczej” Ameryki i „dniem wyzwolenia”. Wyliczone przez zespół Trumpa stawki mają stanowić połowę zsumowanych ceł i pozacelnych barier handlowych stosowanych przez inne kraje. Oznacza to, że wysokimi cłami objęte zostaną produkty z niemal wszystkich największych partnerów handlowych Ameryki. W przypadku Unii Europejskiej będzie to 20 proc., Chin – 34 proc., Japonii – 24 proc., Indii – 26 proc., Korei Płd. – 25 proc. 

– Wszystko wskazuje na to, że to nie ma nic wspólnego z rzeczywistymi obciążeniami. (…) Biały Dom po prostu popatrzył na swój deficyt w handlu z poszczególnymi krajami, następnie podzielił przez wartość importu i w ten sposób uzyskał absurdalny poziom jakiegoś oprocentowania – komentował w „Pierwszym Programie” prof. Łukasz Goczek. – Wygląda na to, że im więcej ktoś eksportuje do Stanów Zjednoczonych, relatywnie jest to ważniejszy partner, tym bardziej dostał kijem – dodał. 

Jak zwracał uwagę ekspert, „bardzo wiele z tych rzeczy, na które zostały nałożone cła, to zwyczajnie tańsze towary, których nawet w Stanach Zjednoczonych nie ma, a potrzebują ich amerykańskie fabryki”. -Części do amerykańskich samochodów powstają również w Europie, Meksyku, Kanadzie. Ostatecznie wszędzie tam będzie drożej dla amerykańskiego konsumenta – podkreślał profesor z Katedry Makroekonomii i Teorii Handlu Zagranicznego Uniwersytetu Warszawskiego.Jak stwierdził, cła mogą spowodować „jakiś niewielki efekt” tego, że produkcja w Stanach Zjednoczonych się zwiększy, „ale nie jest to takie oczywiste, biorąc pod uwagę, że Amerykanie naprawdę mają co robić i ich przemysł jest w bardzo dobrej formie”.

Na cłach „najbardziej stracą Stany Zjednoczone”

Prof. Goczek ocenił, że „Donald Trump bardzo się myli”. – On się powołuje na przykłady ceł, które miały miejsce bardzo dawno temu, kiedy Stany Zjednoczone były znacznie bardziej dominujące w gospodarce światowej niż dzisiaj – mówił. Obecnie jednak – zwracał uwagę – „USA odpowiadają za kilkanaście procent światowego handlu, podczas gdy pół wieku temu było to jeszcze prawie 50 proc.”.

– Ta sytuacja na pewno spowoduje, że inne kraje odpowiedzą tym samym. Nie można takich olbrzymich ceł nałożyć nie licząc na jakąkolwiek odpowiedź z drugiej strony – powiedział Goczek. Jego zdaniem „wszyscy stracą, aczkolwiek, mimo wszystko, najbardziej Stany Zjednoczone”. „Komiczne wydarzenie”

Trump, ogłaszając nowe cła podczas przemówienia w Ogrodzie Różanym Białego Domu, trzymał w ręce tabelę, na której były wypisane stawki dla poszczególnych krajów. Określił wprowadzone zmiany jako monumentalne i historyczne, twierdząc, że stanowią one odwet za dekady „rabunku” ze strony innych państw świata. – Przez dziesięciolecia nasz kraj był rabowany, plądrowany, gwałcony; plądrowany przez narody bliskie i dalekie, zarówno przyjaciół, jak i wrogów” – mówił prezydent USA. 

– Niesamowicie było oglądać to przedstawienie. Donald Trump wymachiwał wielką tablicą, a jednocześnie pozdrawiał: „cześć, musimy się spotkać”. Na salę zostali zaproszeni związkowcy z całego kraju. To było nieprawdopodobne, komiczne wydarzenie – komentował gość Piotra Jaśkowiaka w TOK FM. – A na koniec ktoś, kto ewidentnie liczył te, trudno to nazwać obciążeniami, tylko tak jak powiedziałem, jest to deficyt handlu podzielony przez import do Stanów Zjednoczonych, niemalże na kolanach dziękował, że prezydent jest taki wspaniały, że ten mógł to powiedzieć. Po prostu surrealistyczne zupełnie wydarzenie – podsumował.

Źródło: tokfm.pl

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Wyświetlenia : 5
WP2Social Auto Publish Powered By : XYZScripts.com