Co kryje się za rosyjskimi „podróbkami jądrowymi”?

Opublikowany 6 września raport o skutkach misji MAEA na okupowany ZNPP nie zadowolił wielu na Ukrainie. Nie wzywał do wycofania wojsk rosyjskich z terenu stacji i nie wspominał o odpowiedzialności Rosji za jej ostrzał.

Musimy jednak trzeźwo przyznać: sam mandat MAEA wykluczał jakiekolwiek oceny polityczne (a zwłaszcza wojskowe).

Zamiast tego raport wyraźnie odnotował obecność rosyjskich żołnierzy i sprzętu w pobliżu reaktorów oraz negatywny wpływ „przybyszów” z Rosatomu na pracę jego personelu.

Jednocześnie przynajmniej jedna ważna okoliczność pozostawała poza należytą uwagą ukraińskich i światowych środków masowego przekazu. Faktem jest, że raport nie wspomina ani słowa o wymyślonym wykorzystaniu rosyjskiej elektrowni jądrowej do produkcji ukraińskiej (a nawet tureckiej!) broni jądrowej.

Wydaje się, że ta narracja ich wewnętrznej propagandy, nawet rosyjscy urzędnicy, którzy towarzyszyli ekspertom MAEA na stacji, woleli nie przedstawiać jej światu Boga. Tymczasem Rosjanie nadal używają go pełną parą „do użytku wewnętrznego”.

Tak więc na dzień przed ukazaniem się raportu MAEA rosyjski portal anna-news.info opublikował artykuł zatytułowany „Nuklearna tajemnica Ukrainy”.

Warto przytoczyć z niego osobne fragmenty, aby dać wyobrażenie o stylu i poziomie dzisiejszych rosyjskich mediów:

„…W marcu nasze wojska wkroczyły na teren stacji pokojowo, bez oddania strzału, rozstawiły swoich strażników i… I kontynuowały uwalnianie energii zgodnie z harmonogramem, nawet nie zmieniając personelu obsługi. Stacja pracowała dla pięć miesięcy, wykonywał rutynową pracę i wydawało się, że nacjonalistyczna Ukraina nie ma z tym nic wspólnego.”

A potem, jak mówią, siły zbrojne z jakiegoś powodu zaczęły metodycznie bombardować stację, aby sprowokować katastrofę nuklearną na dużą skalę – i coś za nią ukryć!

Potem pojawia się „niepodważalny” wniosek: „Kijów ma więc coś do ukrycia. Być może ten sekret nazywa się: „Stworzenie bomby atomowej przez nacjonalistyczny Kijów”.

W Federacji Rosyjskiej trwają rozmowy o roli ZNPP w mitycznym „ukraińskim programie atomowym”.

Co więcej, 18 sierpnia portal pravda.ru, odnosząc się do „orientalistki Karine Gevorgyan”, kategorycznie stwierdził, że elektrownia jądrowa rzekomo przechowuje również komponenty do przyszłej tureckiej bomby atomowej! W końcu „Ukraina ma nie tylko komponenty, ale także technologie do tworzenia bomby atomowej. Dzielenie się nimi z Turcją to kwestia strategicznego partnerstwa”.

I stąd „konkluzja”: „Erdogan powiedział, że do 2023 roku Turcja stanie się państwem nuklearnym, a ponieważ nie ma magazynów bomb atomowych, trzymał je na Ukrainie”.

Co więcej, wydaje się, że nikt w Rosji nie kwestionuje samego istnienia technologii tworzenia broni jądrowej na Ukrainie.

21 lipca br. wpływowy „Reporter” opublikował artykuł Serhija Marżeckiego: „Zagrożenie rakietowe ze strony Ukrainy można wyeliminować tylko na polskiej granicy”. Jest tak „konceptualny”, że warto go przytoczyć obszernie:

„Należy wziąć pod uwagę, że Ukraina jest krajem przedprogowym, który jest tylko o krok od uzyskania broni jądrowej. Kijów od dawna mówi o przywróceniu swojego arsenału nuklearnego, prace przygotowawcze w tym kierunku rozpoczęły się w 1994 r. od 2014 roku przeszli do etapu praktycznego.

Narodowe Centrum Naukowe „Charkowski Instytut Fizyczno-Techniczny” (dalej – NSC KhFTI), Instytut Badań Jądrowych i Instytut Chemii Organicznej, Instytut Problemów Bezpieczeństwa Elektrowni Jądrowej w Czarnobylu, Państwowe Centrum Naukowo-Techniczne Jądrowe i Bezpieczeństwa Radiacyjnego w Kijowie oraz Instytutu Fizyki Skondensowanej we Lwowie.

Według danych Służby Wywiadu Zagranicznego Federacji Rosyjskiej, na Ukrainie prowadzono prace nad nuklearnym urządzeniem wybuchowym (NED) z użyciem broni uranowej i plutonu.

Na początku marca agencja TARS, powołując się na własne poinformowane źródło, poinformowała, że ​​Stany Zjednoczone udzieliły Kijowowi najaktywniejszej pomocy w tworzeniu ukraińskiego arsenału jądrowego: „Aby przyspieszyć te prace, pluton niezbędnego jakość została otrzymana z zagranicy na początkowym etapie.

Według dostępnych informacji Stany Zjednoczone przekazały już ten materiał swoim partnerom. Są powody, by sądzić, że Waszyngton był również zamieszany w sprawę ukraińską”.

Dość trudno jest poważnie skomentować materiał w oparciu o sformułowania typu „według dostępnych informacji” lub „jest powód, by sądzić”.

Dla osób choć trochę zaznajomionych z trudnym stanem nauki ukraińskiej w ostatnich dziesięcioleciach jest oczywiste, że rozmieszczenie tajnego programu nuklearnego na dużą skalę w oparciu o tak wiele z wymienionych powyżej instytucji (nazwy m.in. przynajmniej część z nich, jak się wydaje, została po prostu pobrana losowo z podręczników Narodowej Akademii Nauk) jest czymś z królestwa literatury nienaukowej.

Ale materiał Marżeckiego najwyraźniej nie był dla nich napisany. Jego wniosek jest nieodwołalny i groźny:

„Dzięki aktywnej pomocy technologicznej Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii Ukraina może szybko pozyskać zarówno broń jądrową, jak i środki jej przenoszenia, co pozwoli siłom zbrojnym strzelać przez terytorium Rosji na Ural.

Amerykańskie pociski ziemia-powietrze HIMARS o zasięgu 300 kilometrów będą potem wyglądały jak kwiaty. Nic dziwnego, że „wieża władzy” Kremla postanowiła przenieść „kolektyw Miedńskiego” i przejąć kontrolę nad operacją specjalną w swoje ręce, wyznaczając sobie zadanie przesunięcia linii kontaktu dalej na zachód. Można mieć tylko nadzieję, że instynkt samozachowawczy rosyjskiej elity rządzącej okaże się silniejszy niż pociąg do bułki w Operze Wiedeńskiej czy do tramwaju rzecznego w Londynie”.

Tak więc wszystko staje się jasne z tego wniosku: materiał odzwierciedla poglądy ultra-jastrzębi z „wieży władzy” Kremla. Ci ostatni domagają się całkowitego fizycznego zniszczenia Ukrainy i Ukraińców oraz walczą o wpływy z „kolektywem Miedińskim”, który był gotów zadowolić się kapitulacją Ukrainy na warunkach „demilitaryzacji” i „denazyfikacji”.

Co więcej, do tego „kolektywu Miedńskiego” należy Dmytro Miedwiediew, obecny wiceszef rosyjskiej Rady Bezpieczeństwa, znany ze swoich bojowych wypowiedzi, który „obiecał rozszerzyć granice operacji specjalnej, aby była „spokojna, spokojna i wygodna”. : „i nie tylko z Doniecka, teraz jest to konieczne szerzej niż wszystko”.

Dokładniej, Dmytro Anatolijowycz? Gdzie jest ta czerwona linia, poza którą „Krem jest gotów opuścić zbrodniczy reżim ukraińsko-nazistowski, śmiertelnie niebezpieczny dla samego istnienia naszego kraju?”.

O istocie mitu o „ukraińskim programie atomowym”

Nie jest tajemnicą, że odrzucenie „ukraińskiej” części sowieckiego potencjału nuklearnego, przyjętego w połowie lat 90., było postrzegane (i jest obecnie postrzegane) przez wielu na Ukrainie jako krok wymuszony, przyjęty pod presją ustawy Administracja Clintona. Dla tych ostatnich głównym partnerem w przestrzeni postsowieckiej była „liberalna” Rosja Jelcyna.

Myślę, że wielu ówczesnych czołowych amerykańskich urzędników (tych, którzy przetrwali do dziś) postąpiłoby dzisiaj inaczej. Ale historia nie zna konwencjonalnej drogi.

Oczywiście były marzenia o odrodzeniu potencjału nuklearnego na Ukrainie. Ale nie istniały w najwyższych urzędach państwowych, ale na poziomie „ekspertów od sof”.

Na przykład powieść Jurija Szczerbaka „Bronie zagłady” (2015) to po prostu utalentowane dzieło literackie z gatunku „historia alternatywna”. Książka opowiada o tym, jak grupa patriotycznych wojskowych i naukowców próbuje (wbrew stanowisku władz państwowych) ożywić potencjał nuklearny Ukrainy na tle postępującej inwazji rosyjskiej (w tym czasie tylko na Krymie i Donbasie).

W rzeczywistości warto uczciwie przyznać: stan nauki ukraińskiej (której środki budżetowe spadły w ostatnich latach do 0,2% niewielkiego ukraińskiego PKB) wykluczał możliwość wdrożenia na szeroką skalę i efektywnego programu jądrowego.

Przypomnę: projekt Manhattan jednorazowo przyciągał setki tysięcy inżynierów, naukowców i techników, aw pewnych okresach pochłaniał znaczną część krajowej produkcji energii elektrycznej.

Nic takiego na Ukrainie nie mogło być nawet bliskie. Przecież taka działalność nieuchronnie znalazłaby się w polu widzenia nie tylko wywiadu zagranicznego (przede wszystkim wywiadu rosyjskiego, który nie posługiwałby się już wyrażeniami typu „jest powód, by wierzyć”), ale także krajowych wolnych mediów.

Sukces nuklearnych wysiłków państw pariasów, takich jak Iran i Korea Północna, wynika w dużej mierze z zamkniętych tam społeczeństw i braku wolnych mediów.

Dlatego jako osoba odpowiedzialna za sferę naukowo-techniczną i międzynarodową współpracę naukową w Ministerstwie Edukacji i Nauki za kadencji ministrów Serhija Kwita i Lilii Hrynywycz mogę odpowiedzialnie zeznawać: nic nawet w najmniejszym stopniu podobnego do „ program jądrowy” w 2014 r. – Przez 19 lat nie musiałem stawić czoła. I nie tylko ja.

Już 6 marca br., w pierwszych dniach inwazji rosyjskiej na pełną skalę, w odpowiedzi na dezinformację trzech głównych agencji wywiadowczych Rosji, dyrektor generalny Instytutu Fizyki i Techniki w Charkowie opublikował oświadczenie: akademik Mykola Shulga oraz dyrektor Instytutu Problemów Bezpieczeństwa Elektrowni Jądrowych akademik Anatolij Nosowski.

Stwierdza rzeczy, które są dla mnie dość oczywiste:

żadne programy związane z tworzeniem broni jądrowej w instytucjach naukowych Narodowej Akademii Nauk Ukrainy (m.in. NSC Khfti, IPB NPP) i ogólnie na Ukrainie nie były i nie są prowadzone;

cały materiał jądrowy (wysoce wzbogacony uran), który znajdował się na terenach instytucji naukowych Chfti i Instytutu Badań Jądrowych (IIAD) Narodowej Akademii Nauk Ukrainy, został przekazany przez Ukrainę Federacji Rosyjskiej w marcu 2012 roku na mocy kontrola MAEA;

działalność instytucji naukowych Narodowej Akademii Nauk Ukrainy (m.in. Narodowego Centrum Badawczego Chfti, IPB NPP i IAD) działających w energetyce jądrowej jest pod stałą kontrolą Departamentu Zabezpieczeń Jądrowych MAEA.

Wszystko, co donoszą środki masowego przekazu Federacji Rosyjskiej o rzekomo istniejącym programie nuklearnym Ukrainy, nie jest prawdą i jest jedną z wielu podróbek.

To stwierdzenie natychmiast zademonstrowało każdemu, kto jest zdolny do elementarnej analizy: rosyjskie podróbki są przeznaczone przede wszystkim do „wewnętrznego użytku”, dla odbiorców gotowych do konsumpcji produktów „propagandy”.

Przecież wszystkie działania w wymienionych wyżej ukraińskich instytutach naukowych odbywały się naprawdę pod czujnym okiem surowych ekspertów MAEA. Wydawało się, że próbują usprawiedliwić swoją bezradność w stosunku do Iranu i Korei Północnej – ale nigdy nie znaleźli niczego podejrzanego.

12 marca akademik Mykoła Szulga udzielił wywiadu na temat rosyjskiego ostrzału unikalnej instalacji „Źródło neutronów” w NSC Khfti.

W nim naukowiec wyjaśnił: wszystkie elektrownie jądrowe „Charków” są jak te w elektrowni jądrowej, nie da się z nich zrobić broni jądrowej, informacja, że ​​broń jądrowa jest produkowana w KhPTI, jest fałszywa. Podobnie jak w przypadku elektrowni jądrowej, instalacja nie stwarza żadnego zagrożenia w stanie pracy, jednak w przypadku, gdy z jakiegoś powodu nastąpi fizyczne zniszczenie tej instalacji, może dojść do uwolnienia paliwa, pierwiastków promieniotwórczych itp.

Jak powiedział prezes Narodowej Akademii Nauk Ukrainy Anatolij Zahorodnyi w wywiadzie z 13 lipca, instytuty naukowe Charkowa były prawdopodobnie najbardziej dotknięte atakami lotniczymi i rakietowymi.

Narodowe Centrum Naukowe „Charkowski Instytut Fizyczno-Techniczny”, położone na północnych obrzeżach miasta, gdzie w marcu przeszła linia frontu, również zostało poddane licznemu ostrzałowi artyleryjskiemu.

Jądrowa instalacja podkrytyczna „Źródło Neutronów” była zagrożona – jej konstrukcja i wyposażenie uległy uszkodzeniu.

Kiedy został ponownie ostrzelany 25 czerwca, doszło do krytycznego zniszczenia. Na szczęście nie ma jeszcze wycieku materiałów radioaktywnych, ale silniejszy ostrzał może doprowadzić do katastrofy podobnej do Czarnobyla.

Nie bez powodu ukraiński narodowy dozór jądrowy (Państwowy Inspektorat Dozoru Jądrowego Ukrainy) kwalifikuje ostrzał Charkowskiego Instytutu Fizyczno-Technicznego, w szczególności instalacji Źródła Neutronów, jako terroryzm nuklearny.

Prezes Narodowej Akademii Nauk wyraził podziw dla pracowników Instytutu, w szczególności bohaterstwo jego dyrektora, akademika Mykoły Fedorowycza Szulgi, który praktycznie przez cały czas przebywał w instytucji, kontrolując i wspierając funkcjonowanie Instytutu. instytucja.

Jednak od sierpnia napięcie wokół ZNPP, przejęte przez okupantów na początku marca, zaczęło gwałtownie rosnąć.

W oświadczeniu z dnia 10 sierpnia Narodowa Akademia Nauk zaapelowała do społeczności światowej o uznanie działań Rosji wobec zaporoskiej elektrowni jądrowej za terroryzm nuklearny. Akademia zasugerowała także ograniczenie dostępu Rosji do najnowszych technologii jądrowych i wprowadzenie sankcji wobec rosyjskiego przemysłu jądrowego.

„Wszelkie mechanizmy powinny być wykorzystane do całkowitej demilitaryzacji elektrowni jądrowej Zaporoż – wycofania rosyjskiego wojska z tego największego obiektu jądrowego w Europie i całego przyległego do niego terytorium, w tym miasta Energodar” – podkreślono w oświadczeniu.

Naukowcy przypomnieli: w najgorszym przypadku takie działania okupantów mogłyby doprowadzić do zniszczenia paliwa jądrowego w reaktorach ZNPP, co doprowadziłoby do wypadków, które można porównać tylko z katastrofą w elektrowni jądrowej w Czarnobylu w 1986 roku i w japońskiej elektrowni jądrowej Fukushima Daiichi w 2011 roku.

W razie wypadku w ZNPP konsekwencje odczuje nie tylko Ukraina, ale cały świat. Niestety, pomimo wysiłków wielu światowych przywódców i wizyt delegacji MAEA, sytuacja tam pozostaje niezwykle napięta.

Tak więc 11 września wpłynęła wiadomość: o 03:41 odłączono od sieci ostatni czynny blok energetyczny nr 6 ZNPP. Trwają przygotowania do jego schłodzenia i przejścia do stanu zimnego. Taka sytuacja zakłada konieczność zewnętrznego zasilania ZNPP, na którego stabilność trudno liczyć w warunkach okupacji i działań wojennych.

Jednak sam „ukraiński mit nuklearny”, nawet w Rosji, zaczyna być traktowany z pewną ostrożnością. 30 sierpnia wspomniany już rosyjski zasób Ukraina.ru ostatecznie przyznał się do oczywistości:

„Trwają spekulacje, że na terenie stacji może znajdować się substancja odpowiednia do produkcji ukraińskiej lub tureckiej broni jądrowej. Prawdopodobieństwo tego nie jest zbyt duże – mając tak silny argument za przeprowadzeniem testu broni jądrowej Rosja opublikowałaby go już na wiosnę”.

Dodajmy: obserwując elektrownię atomową w Czarnobylu i strefę wykluczenia od 24 lutego do końca marca, Rosjanie nie znaleźli tam niczego, co by choć częściowo wpadło w strumień ich podróbek – ani w samej elektrowni, ani w akademickim Instytucie Problemów Bezpieczeństwa EJ. W przeciwnym razie wokół takich materiałów nieuchronnie wybuchłoby informacyjne szaleństwo.

Brak w raporcie MAEA materiałów, które skompromitowałyby Ukrainę w zakresie gromadzenia wzbogaconego uranu i innych materiałów do tworzenia broni jądrowej w ZNPP, został również uznany przez rosyjskiego fizyka jądrowego Andrija Ożarowskiego. Chociaż nazwał raport w „Moskwa Komsomołka” z 10 września „pośpiesznie spreparowany”.

Tak więc rosyjskie podróbki nuklearne trudno w tej chwili nazwać sukcesem.

Być może rzeczywiście odgrywają pewną rolę w wewnątrzkremlowskich dyskusjach o „wieży władzy” z „kolektywem Miedinskim” (choć poziom tych dyskusji jest dość trudny do wyobrażenia normalnym ludziom o niezmąconej świadomości). Ale w większości nie wierzy się im w świat. Chociaż nie wierzą większości innych rosyjskich dezinformacji, wszyscy są przyzwyczajeni do tego, że Federacja Rosyjska bezwstydnie kłamie przy każdej okazji.

Stało się to w szczególności dzięki szybkiej reakcji na te podróbki ukraińskiej społeczności akademickiej.

Ale to nie znaczy, że możemy się zrelaksować – rosyjskie „kuźnie podróbek” z pewnością zadziwią nas nie jednym wynalazkiem w sferze nuklearnej. I podobnie w dziedzinie zagrożeń biologicznych i chemicznych, gdzie wyobraźnia twórców fikcji o „tajnych ukraińskich laboratoriach” również nie znała ograniczeń.

Maksym Strikha, doktor nauk fizycznych i matematycznych, profesor, wiceminister oświaty i nauki Ukrainy w latach 2008-10 i 2014-19

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

WP2Social Auto Publish Powered By : XYZScripts.com