Łukaszenka rozmawiał z dziennikarzem BBC. „Nie masz w sobie krzty rozumu, Steve”
– Przyznaję, przyznaję. Ludzie byli bici w areszcie w Akreścinie. Ale byli też bici milicjanci, a tego nie pokazaliście – powiedział Alaksandr Łukaszenka pytany o protesty, które wybuchły po zeszłorocznych wyborach prezydenckich. W czasie wywiadu polityk mówił również o kryzysie na granicy.
Korespondent BBC w Moskwie Steve Rosenberg przeprowadził wywiad z Alaksandrem Łukaszenką. Dziennikarz zapytał polityka o to, dlaczego, mimo iż wygrał wybory prezydenckie (choć opozycja utrzymuje, że zostały one sfałszowane), wybuchły protesty, w których udział brały tysiące osób. – Nie masz w sobie krzty rozumu, Steve. Ty i twoi mocodawcy – odparł wyraźnie zdenerwowany Łukaszenka, dodając, że zwolennicy Zachodu zawsze wychodzą na ulice Białoruski, ale w tym roku „było to lepiej przygotowane przez Zachód”. Stwierdził również, że protesty były organizowane za m.in. pieniądze niemieckie i amerykańskie.
Łukaszenka przyznał także, że protestujący byli bici. – Przyznaję, przyznaję. Ludzie byli bici w areszcie w Akreścinie. Ale byli też bici milicjanci, a tego nie pokazaliście – stwierdził.
Łukaszenka o kryzysie na granicy
Białoruski prezydent był także pytany o kryzys na granicy. Jak stwierdził, nie zapraszał migrantów do swojego kraju. – Szczerze mówiąc, nie chcę, żeby jechali przez Białoruś – powiedział. Jednocześnie zaznaczył, że jest „absolutnie możliwe”, jego żołnierze pomogli cudzoziemcom przedostać się przez granicę do Polski. Stwierdził także, że zrobili to „z dobrego serca”. – Jesteśmy Słowianami. Mamy serca. Nasi żołnierze wiedzą, że migranci jadą do Niemiec – podkreślił.
– Powiedziałem im [państwom Unii Europejskiej – red.], że nie zamierzam zatrzymywać migrantów na granicy, przetrzymywać ich na granicy, a jeśli od teraz nadal będą przyjeżdżać, to i tak ich nie zatrzymam, bo oni nie przyjeżdżają do mojego kraju, oni jadą do waszych krajów – powiedział Alaksandr Łukaszenka.
Białoruska opozycja skrytykowała wywiad BBC za „udzielanie głosu dyktatorowi”.
Grupa Granica apeluje
Aktualny kryzys migracyjny wywołał i eskaluje reżim Alaksandra Łukaszenki i podległe mu służby. Celem tych działań jest destabilizacja sytuacji w Polsce, wywarcie politycznego nacisku na całą Unię Europejską. W obliczu realnej groźby pogorszenia sytuacji na polsko-białoruskiej granicy publikujemy:
Apel Grupy Granica o utworzenie korytarza humanitarnego
W związku z rosnący ryzykiem eskalacji przemocy na granicy polsko-białoruskiej Grupa Granica wystosowała apel do instytucji krajowych i międzynarodowych, w tym ONZ, Rzecznika Praw Obywatelskich czy OBWE. Działacze apelują o monitorowanie sytuacji i wywieranie nacisku na polskie władze, aby te natychmiast zapewniły na granicy pomoc humanitarną i medyczną. Zaapelowano również do rządu o utworzenie korytarza humanitarnego.
Zamiast nielegalnych wywózek, przemocy i ignorowania kryzysu humanitarnego domagamy się ochrony życia i zdrowia, sprzeciwu wobec tortur oraz ochrony i respektowania praw osób migrujących. Mamy jako państwo obowiązek zapewnić pomoc osobom wykorzystywanym przez reżim Łukaszenki – ochronę międzynarodową dla osób uciekających przed przemocą, prześladowaniami czy wojną, a dla pozostałych bezpieczny powrót do domu. To nie tylko nakaz moralny, ale też obowiązek wynikający z prawa międzynarodowego.
W obliczu realnej groźby eskalacji sytuacji na granicy apelujemy do rządzących oraz do Straży Granicznej, MSWiA oraz Wojsk Obrony Terytorialnej o przestrzeganie podstawowych zasad humanitaryzmu, podjęcie działań mających na celu ratowanie życia i zdrowia osób migrujących, czyli kobiet, dzieci, osób starszych i mężczyzn, które uciekają z krajów objętych konfliktami, prześladowaniami i destabilizacją.
Na granicy Polski nie może dochodzić do przemocy ani przypadków naruszenia praw człowieka, które obserwujemy od tygodni. Bezpieczna granica to taka, na której osoby migrujące mogą liczyć na ochronę. To taka, na której nikt nie umiera”.
Źródło: https://wiadomosci.gazeta.pl/