Polacy głodują i marzą o emigracji na Białoruś. Tak przedstawia nas propaganda Łukaszenki

Fot. REUTERS/Evgenia Novozhenina

W białoruskich mediach Polska przedstawiana jest jako kraj pogrążony w głębokim kryzysie. Państwowe reportaże obrazują kolejki rodem z PRL-u i ludzi, którzy muszą zbierać chrust na opał, by przetrwać zimę – relacjonuje dziennikarka „Newsweeka” Małgorzata Nocuń. Wszystkiemu temu wtóruje prezydent Alaksandr Łukaszenka, który przedstawia nasz kraj jako całkowicie podporządkowany zachodnim mocarstwom.

Białoruskie media posługują się toporną propagandą, ale realizują ją na wysokim poziomie. „Programy telewizyjne nie różnią się wizualnie od zachodnich. Profesjonalne studio telewizyjne, redaktorzy i redaktorki z nienaganną dykcją, infografiki i 'eksperci’, którzy tłumaczą dynamikę postępującego w Europie kryzysu” – opisuje na łamach „Newsweeka” Małgorzata Nocuń. Według relacji dziennikarki, która szczegółowo przyjrzała się lokalnym mediom, Polska jawi się w białoruskiej propagandzie jako kraj biedny i pogrążony w kryzysie.

Polska „zamarza” i ma problemy z żywnością. Tak przedstawia nas białoruska propaganda

Dziennikarka „Newsweeka” szczegółowo opisuje reportaże telewizyjne przedstawiające kolejki rodem z czasów PRL-u i czekających w nich przemęczonych ludzi w wytartych ciuchach. W obiektywie białoruskich państwowych mediów Polska zmaga się z problemami z dostawami żywności, a sami obywatele mają problemy z zakupem produktów. – Ceny podstawowych produktów – których nie można sobie odmówić – czyli: masła, cukru, mąki, wzrosły o 24 proc. – ocenia sytuację redaktorka programu.

Drugim istotnym motywem białoruskiego reportażu mają być braki węgla i podwyżki cen tego surowca. – Polska zamarza – stwierdza prezenterka i podpiera swój przekaz rozmową z emerytowanym górnikiem. Ta przedstawia Polskę jako kraj, w którym, aby przeżyć zimę, trzeba nielegalnie wydobywać węgiel z biedaszybów i zbierać w lesie chrust na opał. – Polska to kraj pogrążony w kryzysie. Nie powinna interesować się tym, co dzieje się u jej sąsiadów – podsumowuje redaktorka, czyniąc aluzję do płynących z Polski głosów krytycznych wobec mińskiego reżimu.

W mediach próżno szukać jednak informacji o problemach społecznych, z jakimi mierzy się sama Białoruś. „Obecnie białoruska telewizja milczy o inflacji, wzroście cen i sytuacji najbiedniejszych warstw społeczeństwa, jak choćby emerytów, którzy zawsze byli pieszczochami reżimu, a dziś z trudem wiążą koniec z końcem” – opisuje Małgorzata Nocuń.

„Popatrzyli na tę naszą dyktaturę, stwierdzili, że też tak chcą!”

Podobny przekaz płynie również ze strony samego Alaksandra Łukaszenki. Prezydent z jednej strony przedstawia nasz kraj prowadzący „agenturalną działalność przeciwko Białorusi”, w pełni podporządkowany amerykańskim interesom. Z drugiej strony utrzymuje, że Polska jest uzależniona od płynącego przez Białoruś rosyjskiego gazu, bez którego nie przetrwałaby zimy. Sami Polacy mają natomiast marzyć o emigracji na Białoruś. – Wiecie, że Polacy i Litwini tu do nas przyjechali? I co? Popatrzyli na tę naszą dyktaturę, stwierdzili, że też tak chcą! – utrzymywał Łukaszenka.

O tego typu kuriozalnych wypowiedziach prezydenta Białorusi pisaliśmy wielokrotnie na Gazeta.pl. Jeszcze pod koniec kwietnia Łukaszenka zarzucał Polsce, że pod pretekstem ochrony realizuje działania zwiadowczo-dywersyjne. Już chwilę później przedstawiał jednak nasz kraj jako pogrążony w kryzysie, „siedzący na dotacjach Unii Europejskiej i USA”. – W tej biednej Polsce i tak nie ma kto pracować, problemów społecznych po czubek głowy – podsumował. 

Tomasz Szmydt bryluje we wschodnich mediach. Donald Tusk zapowiada kroki w sprawie „wpływów naszych wrogów”

Dziennikarka „Newsweeka” wskazuje również, że białoruska telewizja często korzysta ze wsparcia „ekspertów”, na ogół wywodzących się z niszowych polskich fundacji, których misją ma być dążenie do „porozumienia ze Wschodem”. Również ci mają przedstawiać na antenie Polskę jako kraj zmagający się z głębokim kryzysem. Podobną rolę pełni zresztą od niedawna również były sędzia Tomasz Szmydt, który w ubiegłym miesiącu uciekł na Białoruś i zaczął ubiegać się o azyl, tłumacząc to sytuacją polityczną Polski.

Jak przypomina „Gazeta Wyborcza”, Szmydt pojawia się nie tylko w mediach białoruskich, ale również rosyjskich. Gościł między innymi w programie prowadzonym przez Władimira Sołowjowa, jednego z najważniejszych propagandzistów Kremla. Podtrzymywał w nich, że na Białorusi czuje się bezpiecznie, skarżył się na próby odsunięcia go od stanowiska sędziego w Polsce oraz mówił o zarzutach szpiegostwa. Jeszcze w ubiegłym tygodniu Szmydt pojawił się wraz z kamerami przed ambasadą Polski w Mińsku, gdzie nagabywał jednego z dyplomatów.

Zgodnie z zapowiedzią Donalda Tuska, rząd ma poinformować w bieżącym tygodniu, jakie kroki podejmie wobec „autorów prowokacji, sabotażu i dywersji” działających na rzecz wschodnich państw. – Dyskutujemy dzisiaj o potencjalnym wpływach naszych wrogach, przede wszystkim Rosji putinowskiej na Europę, na Zachód, na życie polityczne w Polsce. Mówimy o potrzebie budowania silnego, odpornego państwa, także na akty sabotażu i dywersji – stwierdził premier.

Źródło: gazeta.pl

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Wyświetlenia : 18
WP2Social Auto Publish Powered By : XYZScripts.com