Prigożyn szukał w Afryce złota? Tak miały wyglądać jego ostatnie dni

AP / AP
W ostatnich dniach przed katastrofalnym w skutkach lotem Jewgienij Prigożyn miał przebywać w Afryce. Z raportu opublikowanego przez „The Wall Street Journal” wynika, że szef wagnerowców zaangażowany był tam m.in. w pozyskiwanie złota. W miarę rosnących wpływów przywódcy Grupy Wagnera na kontynencie afrykańskim Kreml miał rozpocząć odsuwanie Prigożyna od kontaktów z państwami Afryki.
Grupa Wagnera założona przez Jewgienija Prigożyna w 2014 roku od kilku lat budowała swoją pozycję w wielu regionach Afryki. Współpracę podejmowała najczęściej z krajami ogarniętymi konfliktami, w tym m.in. z Republiką Środkowoafrykańską, Libią, a także Mali. Według serwisu deccanherald.com Najemnicy Grupy Wagnera zapewniają bezpieczeństwo przede wszystkim autokratycznym przywódcom afrykańskim, którzy walczą z rebeliantami. Wagnerowcy od lat oskarżani są o powszechne łamanie praw człowieka, w tym tortury, masowe zabójstwa i gwałty. Łącznie w Afryce ma przebywać około 5 tys. najemników.
Rozległe biznesy Prigożyna w Afryce
Obecność najemników Grupy Wagnera w Afryce przełożyła się bezpośrednio na interesy założyciela formacji. Jewgienij Prigożyn miał zajmować się przede wszystkim dostawami broni oraz ogólnie rozumianym doradztwem. Zapłatę miał otrzymywać w postaci dostępu do surowców naturalnych państw. Ogromne dochody „kucharz Putina” pozyskiwał z przewozu złota, diamentów, a nawet drewna z państw afrykańskich do Zjednoczonych Emiratów Arabskich czy Chin. W ostatnich dniach przed śmiercią Prigożyn najprawdopodobniej także przebywał na terenie Afryki. Tam miał nagrać wystąpienie, w którym mówił, że „Grupa Wagnera prowadzi działania rozpoznawcze i poszukiwawcze, czyni Rosję jeszcze potężniejszą na wszystkich kontynentach, a Afrykę jeszcze bardziej wolną”.
Ostatnie dni przed śmiercią przywódcy Wagnerowców. Prigożyn był w Afryce po złoto?
Obecność Prigożyna w Afryce potwierdził także raport opublikowany przez nowojorski dziennik „The Wall Street Journal”. Poinformowano w nim m.in. że 18 sierpnia Prigożyn miał przybyć prywatnym odrzutowcem do Bangi, stolicy Republiki Środkowoafrykańskiej. Tam z kolei przywódca wagnerowców miał rozmawiać z prezydentem kraju Faustinem-Archange Touaderą. Rozmowa miała dotyczyć dalszej współpracy. Według amerykańskiego dziennika zaledwie kilka tygodni wcześniej, pod koniec lipca, podczas odbywającego się w Sankt Petersburgu szczytu Rosja-Afryka Władimir Putin miał wywierać nacisk na prezydenta Touderę o zakończenie kontaktów z Prigożynem. Było to już po „marszu na Moskwę” zorganizowanym przez przywódcę wagnerowców.
Z doniesień „WSJ” wynika również, że 19 sierpnia Prigożyn miał spotkać się w Bangi z dowódcami grupy paramilitarnej z Sudanu, która prowadzi zaciekłe walki z tamtejszym rządem. Z bojownikami walczą także najemnicy Grupy Wagnera. Szef formacji miał otrzymać wówczas skrzynie ze złotem z kopalni Songo w Darfurze. Na widok ładunków miał odpowiedzieć, że „potrzebuje więcej złota”. – Zapewniam cię, że ich pokonasz – miał obiecać paramilitarnemu oficerowi według raportu cytowanego przez portal newarab.com.
Kreml odsuwał szefa wagnerowców od interesów w Afryce
Zdaniem „WSJ” Kreml był niezadowolony z rosnących wpływów Prigożyna w Afryce. Po zorganizowanym przez szefa wagnerowców Puczu Moskwa zaczęła przejmować coraz większą kontrolę nad kontaktami i siecią połączeń Prigożyna. Zdaniem Kremla ambicja „kucharza Putina” stała się aż nazbyt niewygodna zwłaszcza dla prezydenta federacji. Od kilku tygodni rosyjskie delegacje miały także udawać się do Afryki, aby informować tamtejszych przywódców o zmianie sposobu porozumiewania się. Wszelkie sprawy miały być ustalane bezpośrednio z Kremlem, a nie tak jak dotychczas z Prigożynem.
Źródło: gazeta.pl