Słowa niemieckiej minister odbiły się szerokim echem. „Prowadzimy wojnę przeciwko Rosji…”. Co na to Kreml?
Szerokim echem odbija się ostatnia wypowiedź niemieckiej minister spraw zagranicznych. Annalena Baerbock rzuciła w Radzie Europy: „prowadzimy wojnę przeciwko Rosji, a nie przeciwko sobie”. Do przewidzenia było, że, gdy dotrze to do Kremla, tamtejsze władze przekształcą te słowa w „punkt zapalny”. Tak też się stało…
W Moskwie, o wypowiedzi minister spraw zagranicznych Niemiec Annaleny Baerbock o „wojnie przeciwko Rosji” jest coraz głośniej. Maria Zacharow, czyli rzeczniczka rosyjskiego MSZ zagrzmiała pod adresem ambasadora Niemiec w Moskwie. Domaga się ona wyjaśnień w sprawie rzekomo „sprzecznych wypowiedzi”. Prawda jest taka, że Berlin z jednej strony deklaruje, że nie jest stroną konfliktu na Ukrainie, a z drugiej zaś – Bearbock rzuciła, jak gdyby nigdy nic, że kraje Europy są obecnie w stanie wojny z Rosją.
„Czy oni sami rozumieją, o czym mówią?” – zapytała na Telegramie Zacharowa w ramach komentarza do tej wypowiedzi.
A zaczęło się tak…
W miniony wtorek, szefowa niemieckiej dyplomacji podczas posiedzenia Rady Europy w Strasburgu wezwała do spójności wśród zachodnich sojuszników. Zrobiła to słowami: „Prowadzimy wojnę przeciwko Rosji, a nie przeciwko sobie”. Niefortunnie przejęzyczenie…? Być może, ale jest cena jest naprawdę wysoka.
Nie dziwi fakt, iż rosyjskie media państwowe z wdzięcznością wykorzystały to stwierdzenie jako wodę na swój płyn. W myśl propagandy Kremla, wypowiedź Baerbock to kolejny dowód dowód, że Niemcy i inne kraje UE są bezpośrednimi stronami konfliktu w Ukrainie, a tym samym… walczą przeciwko Rosji.
Decyzja zapadła i…
Wiemy, ile czasu trwało przekonanie Niemców do dostarczenia Ukrainie Leopardów 2. Jednak od momentu, gdy obietnica zapadła, Niemcy są coraz ostrzej krytykowane w Rosji za użycie ciężkiej broni przeciwko rosyjskim żołnierzom. Warto dodać, że pierwszy raz od II wojny światowej. W związku z decyzją o dostarczeniu czołgów podjętą także przez wiele innych krajów, m.in. Francję, USA, Wielką Brytanię, sprawę skomentował rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow. Stwierdził on we wczorajszym wystąpieniu, że: „Wszystko, co robi Sojusz i wymienione przeze mnie stolice (Europy i USA), jest w Moskwie odbierane jako bezpośrednio zaangażowanie w konflikt”. To zaangażowanie – jak powiedział – jest coraz większe.
Wypowiedz faktycznie nie fortunna i to mienko powiedziane. To pozwoli Moskwie w kazdy zagrazajacy moment uderzyc w kogokolwiek w Europie, i wydaje sie ze najpozytecznym po skupisku zgromadzonych wojsk. Podobno i wiarogodne to sasedzi Ukrainy. A Berlin bedzie obserwowal z odleglosci. Stop wojnie!
Troche nie tak z ministrem MSZ Niemiec. Vice-Prezydent Rosji Miedwiediew nazwal je ” dobrej i pelnej dura”. Naprawde smiechu warte. A jak zreagowali na Pani Ministr niemcy? Warto poczytac w niemeckej prase…