To, co najcenniejsze trafiło w rejon Robotyne. Kluczowa bitwa przyśpiesza

Fot. Def_mon3/Twitter/Gazeta.pl

Wysiłek obu stron jest coraz bardziej skoncentrowany na jednym krótkim odcinku frontu, mogącym zdecydować o powodzeniu całej letniej ukraińskiej ofensywy. To obszar w pobliżu wsi Robotyne, gdzie obie strony rzuciły do walki swoje najcenniejsze oddziały. Ukraińcy posuwają się naprzód, acz powoli.

Robotyne początkowo było jedną z trzech osi ukraińskiej ofensywy na Zaporożu. Od pierwszych dni czerwca do dzisiaj stała się główną i praktycznie jedyną, ponieważ na dwóch pozostałych walki zamarły jeszcze w lipcu, albo dwa tygodnie temu. Walki trwają w jeszcze wielu innych punktach całego frontu, ale nigdzie z taką intensywnością i takim znaczeniem dla obu stron.

Najcenniejsze oddziały rzucone do walki

Robotyne jest położone zaledwie około 12 kilometrów od pozycji, z których Ukraińcy zaczynali ofensywę na początku czerwca. Oznacza to, że przez dwa i pół miesiąca jej trwania zdołali posunąć się naprzód o bardzo niewiele, patrząc na mapę choćby samego Zaporoża. Chcąc osiągnąć upragniony sukces i przeciąć lądowe połączenie Rosji z Krymem, muszą posunąć się naprzód o jeszcze około 80 kilometrów. Powolne postępy są spowodowane niezmiennie tym samym, czyli dobrze przygotowaną uporczywą rosyjską obroną, opartą o rozbudowane fortyfikacje polowe i rozległe pola minowe, oraz niedostatecznym poziomem uzbrojenia, wyszkolenia i zgrania Ukraińców.

Ukraińskie sukcesy zaczęły być jednak coraz wyraźniejsze w ostatnich dwóch tygodniach. Można to najpewniej powiązać z zaangażowaniem w walki elementów  dwóch nowych brygad, 46 Aeromobilnej i 82 Desantowo-Szturmowej. Obie są uznawane za jedne z bardziej doświadczonych i wyszkolonych. Słowo „elementy” jest o tyle istotne, że Ukraińcy nie rzucają do ataków całych brygad liczących po kilka tysięcy ludzi, ale zazwyczaj po batalionie, czyli do około 500 ludzi. Bataliony zaangażowane bezpośrednio w walkę są zmieniane co jakiś czas, w zależności od poniesionych strat i wyczerpania żołnierzy.

Większe sukcesy ukraińskie to najpewniej też efekt tego, że broniący się na tym odcinku Rosjanie są wyczerpani. Niemal równolegle z pojawieniem się nowych ukraińskich brygad, po drugiej stronie frontu zanotowano obecność pułków z 76 Dywizji Powietrznodesantowej. To jedna z rosyjskich elitarnych formacji, a przynajmniej za taką mogła być uznawana przed wojną. Do dzisiaj straciła bardzo dużo ze swojej elitarności, ale nadal jest jednym z lepszych oddziałów w dyspozycji Kremla. Do niedawna była aktywna głównie w lasach w rejonie Kreminnej, na wschodnim skraju linii frontu. Teraz najwyraźniej w istotnym stopniu została przerzucona w rejon Robotyne, co wskazuje na znaczenie tego miejsca i trudną sytuację Rosjan. Skoro przerzucają tam swoje najcenniejsze zasoby z prawie drugiego skraju strefy walk, to muszą mieć ku temu dobre powody. Dodatkowo już wcześniej, w pierwszej połowie sierpnia, w tymże rejonie pojawił się też 56 Pułk z 7 Dywizji Powietrznodesantowej, która jest kolejnym oddziałem o względnie wysokiej jakości, uznawanym za rezerwową straż pożarną. Wcześniej miała być trzymana dalej na zachód w obwodzie chersońskim.

Mozolne przedzieranie się i wykrwawianie

Pojawienie się w rejonie Robotyne po obu stronach linii frontu takich cennych i elitarnych jednostek trzymanych do tej pory w odwodzie, jednoznacznie wskazuje na duże znaczenie trwających tam walk. Kluczowym pytaniem niezmiennie jest to, komu wcześniej skończą się siły. Trwające obecnie walki nie mają w sobie żadnej specjalnej finezji, to jest po prostu wojna na wyczerpanie. Nie ma jak manewrować czy zaskakiwać wroga, ponieważ główna arena starć to obszar o wymiarach mniej więcej 20 na 20 kilometrów, będący pod praktycznie stałą obserwacją prowadzoną przez drony obu stron. Każda pozycja obronna, każda rozminowana trasa, którą muszą zmierzać ku linii styczności uformowane do ataku ukraińskie kolumny. Dużo zależy więc od skuteczności artylerii obu stron i na szczęście to Ukraińcy mają w niej przewagę praktycznie od początku walk.

Ukraińscy żołnierze z Gwardii Narodowej w rejonie Robotyne w zdobytych okopach. W jednym z nich utkwił amerykański kołowy transporter opancerzony Stryker. Takie są używane przez 82 brygadę.

Szczegółowych informacji o stratach obu stron oczywiście nie ma. Ukraińcy posuwają się jednak naprzód. Jeszcze w minionym tygodniu zajęli prawie całe Robotyne. Według najnowszych oficjalnych informacji kontrolują ruiny całej wsi, po tym jak oczyścili ostatni punkt obrony Rosjan na jej południowym skraju. W efekcie jakoby zbliżyli się do kolejnej wsi położonej około dwóch kilometrów dalej na południe, Nowoprokopiwki. Główna linia rosyjskich umocnień znajduje się w tym miejscu około czterech kilometrów dalej na południe, w rejonie wsi Solodka Balka. Ukraińcy idą też naprzód polami na wschód od wymienionych miejscowości, gdzie miejscami mieli już dotrzeć do rzeczonej linii obrony. W najbliższych dniach okaże się, czy na niej utkną, czy też Rosjanie są wyczerpani na tyle, iż ukraińskie oddziały zdołają ją przerwać.

Przekroczenie tejże linii nie oznaczałoby jeszcze automatycznie sukcesu ofensywy. Dalej są kolejne linie obrony. Od umocnień Rosjan w tym rejonie jest aż gęsto. Kluczem wydaje się więc wyczerpanie ich oddziałów na tyle, aby nie mieli kim tychże umocnień obsadzić w odpowiednim stopniu. Problem w tym, że Ukraińcy na pewno też są wyczerpani. Zbliża się jesień z deszczem i błotem utrudniającym działania ofensywne. Jeszcze ważniejsze są zapasy amunicji artyleryjskiej, którą ukraińskie wojsko zużywa na Zaporożu bardzo intensywnie. Na pewno w stopniu przekraczającym dostawy. Pytanie więc na jak długo wystarczy tego, co zgromadzono zimą i wiosną.

Walki bez kluczowego znaczenia

W porównaniu do znaczenia wydarzeń na Zaporożu blednie to co się dzieje gdzie indziej. Idąc po kolei linią frontu na wschód, to w rejonie Marinki i Awdijiwki mamy do czynienia z tym co zwykle. Niewielkie rosyjskie ataki odpierane przez Ukraińców bez szczególnych problemów. Bez istotnych zmian w zmianie kontroli terenu. Sens tych działań ze strony Rosjan jest co najmniej dyskusyjny. Niewielkie, słabo skoordynowane i pozbawione wsparcia artylerii czy lotnictwa ataki przynoszą tylko straty. Pomimo tego są już czymś stałym.

Dalej mamy rejon Bachmutu, gdzie intensywność walk pozostaje na znacznie niższym poziomie niż w czerwcu czy lipcu. Od poprzedniego raportu dwa tygodnie temu praktycznie nie ma zmian w kontroli terenu. Na południe od miasta, gdzie trwają względnie najintensywniejsze walki, Ukraińcy i Rosjanie na zmianę atakują i kontratakują. Rosyjska obrona jest oparta o linię kolejową i wsie Kliszczijiwka, Andrijiwka oraz Kurdiumiwka. Ukraińcom na razie nie udało się jej przekroczyć i regularnie tracą zajęte fragmenty terenu, kiedy Rosjanie kontratakują. Walka na wyniszczenie bez wyraźnego rozstrzygnięcia. Na północy od miasta Ukraińcy zaprzestali poważniejszych prób likwidacji rosyjskiego występu w rejonie wsi Berchiwka i drogi M03. Teraz to Rosjanie próbują tam atakować i odzyskać niewielkie fragmenty terenu stracone w ostatnich miesiącach.

Epizod z walk w okopach na południe od Bachmutu. Oczami żołnierza 3. Samodzielnej Brygady Szturmowej powstałej na bazie ruchu Azow. Widać, ile zostało z pasa drzew pomiędzy polami. Ten rejon na przestrzeni ostatniego roku został już kompletnie zmielony przez artylerię.

Dalej na północ na całym froncie od Kreminnej, przez Swatowe po Kupiańsk to niezmiennie Rosjanie są aktywną stroną. Systematycznie przeprowadzają ataki w różnych punktach, ale wszystkie bez większego powodzenia. Nie widać żadnego punktu, gdzie Ukraińcy byliby zagrożeni jakimś przełamaniem frontu i pójściem ich obrony w rozsypkę. Rosyjskie działania w tym rejonie najpewniej mają na celu po prostu zmusić ukraińskie dowództwo do trzymania w nim znacznych sił, które nie mogą trafić na Zaporoże. Jak wynika z serii artykułów w amerykańskich mediach („Wall Street Journal, „Washington Post” i „New York Times”, opartych o nieoficjalne przecieki z Pentagonu i Białego Domu, Amerykanie nie są zadowoleni z faktu, że Ukraińcy robią właśnie to. Czyli trzymają na wschodzie istotne siły do obrony. Ma to być jeden z powodów napięć pomiędzy wojskowymi z USA i Ukrainy. Ukraińcy konsekwentnie twierdzą, że zagrożenie jest poważne. Dopiero co w poniedziałek dowództwo dla tego odcinka wydało oficjalny komunikat, z którego wynika, że według ocen ukraińskich Rosjanie mają w tym rejonie sto tysięcy ludzi. Byłoby to rzeczywiście poważną siłą. Ukraińcy wydają takie komunikaty już od miesięcy. Kilka razy doszło do silniejszych rosyjskich ataków, ale wszystkie skończyły się praktycznie niczym.

Tak naprawdę zyski i straty liczone w kilometrach kwadratowych nie mają jednak decydującego znaczenia. Liczą się zyski i straty w ludziach, sprzęcie oraz amunicji. Kiedy tych elementów zabraknie, to zajmowanie lub tracenie terenu będzie tylko formalnością. Dlatego, choć powolne zyski Ukraińców w rejonie Robotyne wydają się być deprymujące, to ściąganie przez Rosjan do obrony tego odcinka doborowych oddziałów aż z rejonu Kreminnej, jest dobrym znakiem. Wskazuje to na wyczerpywanie się odwodów na Zaporożu. Pozostaje mieć nadzieje, że to Rosjanom szybciej skończą się gotowe do walki oddziały.

Źródło: gazeta.pl

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

WP2Social Auto Publish Powered By : XYZScripts.com