To już ósmy Marsz Pokoju w Budapeszcie. Skąd wzięła się ta tradycja?
Pierwszy Marsz Pokoju miał miejsce w styczniu 2012 roku. W tamtym okresie rząd Węgier był uwikłany w konflikt z Międzynarodowym Funduszem Monetarnym i z UE. Ok. 400 tysięcy osób maszerowało pod hasłem „Nie będziemy kolonią”. Drugi marsz miał miejsce w marcu tego samego roku a jego głównym motywem była przyjaźń polsko-węgierska – oficjalnym hasłem było „Ze zjednoczoną siłą”. Tego roku miał miejsce jeszcze jeden marsz, z okazji rocnicy Rewolucji Węgierskiej.
W lutym 2013 miał miejsce Marsz Wolności w miejscowości Gyula, jedyny poza Budapesztem. Następne miały miejsce w marcu i październiku. Potem nastąpiła kilkuletnia przerwa, ale w marcu 2018 roku ok. 100 tysięcy Węgrów znowu wyszło na ulice, tym razem pod hasłem „Ojczyzna jest jedna”. Dzisiejsza demonstracja jest już ósma.
Za organizacją tych marszy stoi sześć osób. Są nimi konserwatywni dziennikarze András Bencsik (Magyar Demokrata), István Sefka (pestisracok.hu) i Zsolt Bayer (Echo TV i Magyar Hírlap), biznesman Gábor Széles i założyciele organizacji pozarządowej Civil Összefogás Fórum László Csizmadia i Tamás Fricz. Ta szóstka od początku chodzi na czele marszu, trzymając baner z aktualnym hasłem.
Warto zauważyć, że rząd Węgier nie bierze udziału w organizowaniu tych marszy i jest to inicjatywa oddolna. Ich organizatorzy, jak wiele innych organizacji pożytku publicznego, otrzymują jedynie dotacje od Funduszu Obywatelskiego Węgier. Lokalne oddziały Fideszu często pomagają również w zorganizowaniu transportu do Budapesztu osób, które chciałyby wziąć w nim udział.
Polskie środowiska patriotyczne niemal od początku czynnie wspierają te marsze. Kluby Gazety Polskiej oficjalnie wzięły udział w pięciu ostatnich marszach, dzisiejszy będzie już szóstym z ich udziałem.