Ukraina. „Cyniczne uderzenie w ludność cywilną”. Rosjanie zabili pięcioro dzieci w Pokrowsku

Facebook/vadym.filashkin

Wskutek rosyjskiego ataku w rejonie pokrowskim w obwodzie donieckim zginęło 11 osób, w tym pięcioro dzieci – informuje szef obwodowej administracji wojskowej Doniecka Wadym Fiłaszkin. Ukraińcy są już zmęczeni wojną i ciągłym bombardowaniem. – Nie ma tego entuzjazmu jak na początku, tej wielkiej jedności. Często też słyszymy, nawet w tych przygranicznych miejscowościach, to jak ludzie mówią, że jest im już wszystko jedno, byleby był pokój – podkreśla ksiądz Wojciech Stasiewicz z Caritas.

„Rosjanie zaatakowali ten rejon rakietami S-300, zabijając 11 osób i raniąc kolejnych osiem. Główne uderzenie nastąpiło w Pokrowsku i Równem w gminie Myrnohrad. Wróg cynicznie uderza w ludność cywilną, próbując sprowadzić na naszą ziemię jak najwięcej nieszczęścia. Za wszystko zostaną ukarani!”- napisał Wadym Fiłaszkin w mediach społecznościowych. W Pokrowsku, według informacji miejscowych władz, zniszczonych jest sześć domów. Na miejscu pracują ratownicy i policja.

Pokrowsk, gdzie przed wojną mieszkało 60 tysięcy ludzi, już raz był celem rosyjskiego ataku – w sierpniu ubiegłego roku. Zginęło wówczas dziewięć osób, 82 zostały ranne. Miasto to jest położone w odległości około 50 kilometrów od linii frontu.

Masowe bombardowania w Ukrainie. Ludzie uciekają z Charkowa

Po ostatnich zmasowanych ostrzałach Charkowa ludzie ze względów bezpieczeństwa ponownie opuszczają drugie największe miasto Ukrainy. Mieszkańcy boją się nie tylko rakiet, ale też kolejnej rosyjskiej ofensywy, która może rozpocząć się po zdobyciu przez nich nieodległego Kupiańska, gdzie teraz trwają bardzo ciężkie walki.

Sytuację w Charkowie obserwuje dyrektor Caritas w tym mieście ksiądz Wojciech Stasiewicz. Kapłan podkreśla, że intensywny ostrzał miasta trwa już od dwóch tygodni, ale teraz celami rosyjskich rakiet nie są obiekty wojskowe a miejsca, w których gromadzą się cywile. W mieście czuć również niepokój związany z trudną sytuacją na froncie. – Uderzenia dotyczą obiektów cywilnych, kamienic, bloków dwóch szpitali czy szkół. Dużo jest też informacji o tym, że przy granicy kumulują się rosyjskie siły. Nie ma dnia, żeby nie było prób przerwania obrony, a jeśli zostanie zajęty Kupiańsk, to droga do Charkowa będzie otwarta – podkreślił duchowny.

Ukraińcy są zmęczeni wojną. „Nie ma tego entuzjazmu jak na początku, tej wielkiej jedności”

Ksiądz Stasiewicz podkreśla, że sytuacja przypomina tę z pierwszych tygodni rosyjskiej inwazji. Charków opuszczają jego mieszkańcy, a do miasta przybywają uchodźcy z całej wschodniej Ukrainy. Ludzie teraz są już widocznie zmęczeni wojną i wielu z nich odczuwa zrezygnowanie, inni z kolei stają się obojętni w kwestii tego, kto wygra trwający konflikt. – Nie ma tego entuzjazmu jak na początku, tej wielkiej jedności. Często też słyszymy, nawet w tych przygranicznych miejscowościach, to jak ludzie mówią, że jest im już wszystko jedno, byleby był pokój – powiedział.

W całej Ukrainie widać także narastający spór polityczny oraz spadek zaufania dla cywilnych władz w Kijowie. Ksiądz Stasiewicz podkreśla, że na ulicach nie doświadcza się już takiego zjednoczenia kraju, jakie było widoczne jeszcze rok temu. – To, co przez kilkanaście miesięcy dotyczyło prezydenta, to teraz dużo zaufania ludzie mają wobec armii, a szczególnie generała Załużnego. To, co do tej pory było siłą, to teraz przypomina rozdarcie w kraju – zauważył.

W ciągu dwóch lat Charków cały czas żyje w cieniu trwającej wojny i stara się radzić sobie z jej konsekwencjami. W charkowskim metrze mają zostać uruchomione przedszkola, które dołączą do szkół, pracujących w podziemiach od września ubiegłego roku.

Źródło: gazeta.pl

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

WP2Social Auto Publish Powered By : XYZScripts.com