Miny gigantycznym zagrożeniem dla Ukrainy. „To wymaga mobilizacji całego świata” – mówi nam Dzięciołowski

CC BY-SA 2.0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=32866381

Pułapki minowe, stawiane przez Rosję, wpływają na spowolnienie tempa działań kontrofensywnych, prowadzonych przez ukraińską armię. Stanowią też ogromne zagrożenie dla cywilów, w tym dzieci. Według szacunków międzynarodowych organizacji, Ukraina jest dziś najbardziej zaminowanym krajem na świecie. Analitycy z think-thanku Globsec, obliczyli, że rozminowywanie Ukrainy z rosyjskich min 500 zespołom saperów zajęłoby… 757 lat. – Ukraina, jak i żaden inny kraj na świecie, nie poradzi sobie sam z taką skalą wyzwań saperskich i humanitarnych. Tu potrzebna jest mobilizacja całego świata – mówi w rozmowie z portalem Niezalezna.pl Rafał Dzięciołowski, prezes Fundacji Solidarności Międzynarodowej.

Najbardziej zaminowany jest obszar w pobliżu linii frontu, ponieważ w ten sposób rosyjski agresor chce spowolnić działania kontrofensywne ukraińskiej armii. Szczególnie widać to na przykładzie obwodu charkowskiego. Zaminowane pola, pustostany, drogi, zarówno te lokalne, jak i główne. Według danych Kijowa, Rosjanie stosują co najmniej 13 typów min – o różnym stopniu eksplozji i działania. 

W trwającym procesie rozminowywania, priorytetem dla strony ukraińskiej są obiekty tzw. infrastruktury krytycznej, strategiczne dla prawidłowego funkcjonowania państwa, a także obszary zamieszkałe przez ludność cywilną. W dalszej kolejności są to grunty rolne, lasy i obszary wodne. 

W miniony weekend miny odkryto m.in. na obrzeżach ukraińskiej Zaporoskiej Elektrowni Atomowej. – Podczas inspekcji zespół MAEA (Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej), zauważył kilka min znajdujących się w strefie buforowej pomiędzy wewnętrznymi i zewnętrznymi barierami otaczającymi elektrownię. Eksperci poinformowali, że znajdowały się one w obszarze o ograniczonym dostępie, do którego personel operacyjny nie ma wstępu – poinformował szef MAEA Rafael Grossi.

W rozmowie z portalem Niezalezna.pl Rafał Dzięciołowski, prezes Fundacji Solidarności Międzynarodowej, która wspiera proces humanitarnego rozminowywania ukraińskich terenów, zauważa, że w miejscach, gdzie przeszedł front walk, mamy także do czynienia z tzw. podwójnym zaminowaniem. 

Do tego dochodzi też obecność odłamków szczątków broni i pocisków, bo to były też miejsca ostrzałów artyleryjskich. Praca sapera na takim terenie jest niezwykle trudna, wymaga maksymalnej koncentracji i doskonałego sprzętu.

– wskazuje Rafał Dzięciołowski.

Jak dodaje, m.in. w Charkowie, rosyjscy agresorzy zastosowali tzw. inteligentne miny. 

Pozwalały one na rozpoznanie kroków zbliżającego się człowieka i wybuchały nie na skutek nadepnięcia na minę, tylko wyczucia przez sensory, że w ich pobliżu znajduje się człowiek. To są miny, których neutralizacja jest bardzo trudna i wymaga zastosowania sprzętu, który sprowokuje eksplozję. Saper sam nie podejdzie do takiej miny.

– wyjaśnia nasz rozmówca. 

Straty spowodowane tego typu minami są ogromne. Szacuje się, że są to setki zabitych i tysiące rannych.

– dodaje.

Warto zaznaczyć, że miny są też na uzbrojeniu ukraińskiej armii, która wykorzystała je do zabezpieczenia północy kraju, przed ewentualnym atakiem od strony Białorusi. 

Cała północ Ukrainy jest zaminowana przez wojska, po to, by skutecznie uchronić się przed możliwym atakiem ze strony Białorusi. Przy czym Ukraińcy mają plany tych pól minowych, dlatego nie stanowią one takiego wyzwania. Wiemy, gdzie te miny są, ile ich jest, jaki rodzaj i jak je rozminować. Najgorsze są sytuacje, w których straciliśmy kontrolę i dane nad zaminowanym terenem, np. w sytuacji, gdy wycofujący się Rosjanie ponownie go zaminowali. I wtedy nie ma żadnej wiedzy na ten temat.

– mówi Rafał Dzięciołowski.

Think-tank Globsec ocenił, że jeden saper jest w stanie rozminować dziennie od 15 do 25 metrów kwadratowych terenu, w zależności od jego topografii i gęstości zaminowania. Gdyby w prace zaangażowano 500 zespołów – obliczył Globsec – rozminowanie Ukrainy zajęłoby… 757 lat.

Ukraina, jak i żaden inny kraj na świecie, nie poradzi sobie sam z taką skalą wyzwań saperskich i humanitarnych. Tu potrzebna jest mobilizacja całego świata.

– uważa Rafał Dzięciołowski.

Źródło

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

WP2Social Auto Publish Powered By : XYZScripts.com