Wsparcie dla Kijowa. Gen. Polko: Europa może dać przewagę Ukrainie, nawet bez pomocy USA

Wsparcie dla Kijowa. Gen. Roman Polko: Europa może dać przewagę Ukrainie, nawet bez pomocy USAFoto: facebook.com / General Staff of the Armed Forces of Ukraine & PAP / Leszek Szymański

– Europę naprawdę stać na to, żeby nie tylko zrównoważyć siły na froncie, ale również dać armii ukraińskiej przewagę – nawet bez pomocy Stanów Zjednoczonych. Jeżeli wykorzysta swój potencjał przemysłowy, Rosja w wyścigu zbrojeń nie ma szans – przekonuje w rozmowie z portalem PolskieRadio24.pl gen. Roman Polko, były dowódca jednostki GROM.

Łukasz Lubański (portal PolskieRadio24.pl): Republikanie odrzucili w Senacie USA pakiet pomocy militarnej dla Ukrainy. Jakie mogą być tego konsekwencje?

Gen. Roman Polko: Gry polityczne, które toczą się w Stanach Zjednoczonych – związane ze zbliżającymi się wyborami i naciskami Republikanów, by w pierwszej kolejności koncentrować się na sprawach wewnętrznych, mogą przekreślić to wszystko, co Stany już zrobiły, aby pomóc Ukrainie. Mam nadzieję, że wśród elit amerykańskich nastąpi jednak szybkie otrzeźwienie.

Lider demokratów w Senacie Chuck Schumer złożył kolejny projekt ustawy, zgodnie z którym – tak jak w odrzuconym projekcie – Ukraina miałaby otrzymać 60 mld dol. Ale nie wiadomo, czy ustawa zostanie uchwalona. Do tego sprawa się przedłuża, a sytuacja na froncie jest coraz trudniejsza.

Wciąż jest możliwość uchwalenia tego pakietu. Jeżeli do tego nie dojdzie, byłby to ogromny cios – nie tylko dla Ukrainy, ale też dla wiarygodności Stanów Zjednoczonych na arenie międzynarodowej. Poniosłyby porażkę porównywalną z tą w Afganistanie, gdzie – wycofując swoje wojsko w sposób niezorganizowany – przegrały wojnę.

Odnośnie wsparcia Ukrainy – spójrzmy na zdolności produkcyjne w Europie. Przecież Niemcy mają dwukrotnie większe PKB niż Rosja; większe PKB mają też Francja czy Włochy. Europę stać na uruchomienie produkcji w znacznie większym zakresie. Powinna mniej Ukrainie obiecywać, za to zacząć więcej dawać. W tej chwili Korea Północna i Iran bardziej wspierają Rosję, niż Europa – Ukrainę…

Ostatnio Unia Europejska jednak przegłosowała pakiet pomocy gospodarczej dla Ukrainy. Mowa o 50 mld euro do 2027 r.

To jest pozytyw, ale pamiętajmy też o trudnościach. Choćby o koniu trojańskim w postaci Węgier, które długo blokowały ten pakiet, a ponadto blokują akcesję Szwecji do NATO.

W każdym razie Europę naprawdę stać na znacznie większe wsparcie Ukrainy. Z jednej strony – przykładowo – słyszymy głosy z Niemiec, że zagrożenie ze strony Rosji jest realne. Z drugiej tamtejsze elity nie podjęły działań, aby skutecznie je odsunąć. Ukraińcy walczą dzisiaj o nasze bezpieczeństwo. Wystarczy dać im broń… Kiedyś Związek Radziecki przegrał wyścig zbrojeń, teraz Rosja też może przegrać. Potencjał przemysłu w Europie jest tak duży, że (gdyby został wykorzystany) Putin nie miałby w tym wyścigu szans.

Poza tym Rosja przestawiła gospodarkę na tryb wojenny, a to w dłuższej perspektywie w nią uderzy. Tyle że to potrwa. Przypomnę, jak na systemie ZSRR odbiła się wojna w Afganistanie. Podobnie będzie z systemem putinowskim, który nie wytrzyma kilku lat funkcjonowania w obecnym trybie.

Wydaje się, że w UE brakuje jednak w kwestii wsparcia Ukrainy jednoznacznego stanowiska.

Jest dużo słów, udawanie niemocy. Trzeba dostosować się do obecnych realiów. Jednakże na więcej stać również samą Ukrainę.

Co to oznacza?

Przede wszystkim Rosjanie korzystają na sporach wewnętrznych w Kijowie. Ukraina ma prawo być zmęczona wojną. Mają prawo być rozgoryczeni żołnierze (i ich rodziny), którzy miesiącami nie wracają z frontu. Tymczasem okazuje się, że „druga armia” jest za granicą, bo wiele osób, wykorzystując korupcję w Ukrainie, uciekło z kraju i nie walczy o własną ojczyznę. To powoduje obniżenie morale.

Gen. Wałerij Załużny apelował do władz politycznych, aby coś z tym zrobiły [wywiad z gen. Romanem Polko został przeprowadzony przed odwołaniem gen. Załużnego – red.]; był wściekły, że jego armii brakuje nie tylko uzbrojenia, ale też ludzi. Ponadto politycy m.in. mówili gen. Załużnemu, jak ma prowadzić operacje wojskowe. Żołnierzy to irytuje.

Zamiast prowadzić przemyślane operacje, politycy – chcąc sterować armią – naciskają na to, gdzie żołnierze powinni atakować. Na zasadzie: Uderzcie w tym miejscu, tu jest mniej Rosjan; ogłosimy światu, że wieś »Pipidówka Wielka« została zdobyta – tak mniej więcej te sukcesy wyglądały w ostatnich miesiącach. Żołnierze przesuwali się dwa kilometry – do wsi, którą trudno znaleźć na mapie – po czym ogłaszano sukces kontrofensywy… Dowódcy wiedzą lepiej, które działania doprowadzą do sukcesu medialnego (krótkotrwałego), a które do realnego sukcesu w wojnie. To są lekcje, z których należy wyciągnąć wnioski.

Pamiętajmy jednak, że armia ukraińska dopiero się buduje. Wiem, ile myśmy potrzebowali czasu na zreformowanie armii. Natomiast spory wewnętrzne w Ukrainie powinny zostać zakończone. To, że wypłynęły na zewnątrz, może np. budzić niechęć wobec dalszego wspierania Ukrainy.

Poważnym problemem jest deficyt amunicji w szeregach armii ukraińskiej, zwłaszcza artyleryjskiej.

Tak, Unia Europejska złożyła obietnicę, z której się nie wywiązała [mowa o deklaracji z 2023 r. o dostarczeniu miliona pocisków artyleryjskich do końca marca 2024 r.; pod koniec stycznia szef unijnej dyplomacji Josep Borrell zapowiadał, że UE do końca marca przekaże 520 tys. pocisków artyleryjskich – red.]. Tymczasem Rosjanie przestawili swoją gospodarkę na tryb wojenny i produkują amunicję wprawdzie przestarzałą, ale w ogromnych ilościach. Do tego okazuje się, że pozyskiwane przez nich bezzałogowce, choćby irańskie drony Shahed, używane masowo, zmieniają sytuację na polu walki.

Ale jeszcze raz powtórzę: Europę naprawdę stać na to, żeby nie tylko zrównoważyć siły na froncie, ale również dać armii ukraińskiej przewagę – nawet bez pomocy Stanów Zjednoczonych.

Czyli dostrzega pan szansę na ustabilizowanie sytuacji na froncie?

Tak, sygnały, które docierają do nas z Niemiec czy Francji, pokazują, że do przywódców europejskich dotarło, że jeżeli Władimir Putin pokona Ukrainę, to na niej się nie zatrzyma. Zaczynają sobie zdawać sprawę, jakim jest barbarzyńcą.

Jakie są największe potrzeby militarne Ukrainy – oprócz wspomnianej amunicji?

Wsparcia należy udzielać kompleksowo. Mieliśmy do czynienia z różnymi modami, najpierw na kierowane pociski przeciwpancerne Javelin, następnie na drony Bayraktar, potem pojawiły się czołgi i samoloty. Ale dzisiaj o sytuacji na polu walki decydują operacje połączone.

Jak już wspomnieliśmy, Rosjanie przejmują inicjatywę na froncie. Widocznie nie są tak słabi, jak o nich mówiono po klęsce pod Kijowem w pierwszej fazie pełnoskalowej agresji.

Rzeczywiście Rosjanie się pozbierali. Niemniej jest to armia najemna. Armia ludzi, którzy poszli na wojnę, żeby zarobić. Dla nich jest to szansa na zmianę życia – właśnie takich ludzi Rosja wysyła na front. To nie jest wojsko intelektualistów, tylko armia z minionej epoki, traktująca swoich żołnierzy jak mięso armatnie.

Problemem jest natomiast duch walki w szeregach armii ukraińskiej, początkowo bardzo silny – teraz zanikający, chociażby w wyniku wspomnianej korupcji. Ludzie niespecjalnie garną się do walki, a ci, co walczyli na pierwszej linii – zginęli. Od tego należałoby zacząć. Jak mówił Napoleon Bonaparte, na polu walki przewaga moralna może nawet trzykrotnie zniwelować przewagę techniczną przeciwnika – miało to zresztą miejsce pod Kijowem, kiedy silne morale, zwarte działania pozwoliły odeprzeć atak Rosjan.

Trzeba zadbać o ducha walki. Politycy ukraińscy muszą uszczelnić system; zaradzić patologiom, jakie się pojawiają na tle korupcyjnym. Wtedy Ukraina stanie na nogi (oczywiście wspierana przez kraje europejskie).

Jest może uzbrojenie, które dostarczone Ukrainie mogłoby istotnie wpłynąć na sytuację na froncie?

Cały czas jest to broń dalekiego zasięgu. Ukraina nie ma jak atakować zgrupowań wojsk, składów czy lotnisk, znajdujących się w głębi operacyjnej. W przypadku systemów rakietowych Zachód cały czas ma zaciągnięty hamulec. Nie wiem, na jakim etapie jest sprawa samolotów F-16, ale mam świadomość, że ich przekazanie, szkolenie pilotów stanowi długą drogę.

Trzeba udostępnić Ukrainie nowoczesne technologie, oczywiście jednocześnie szkoląc żołnierzy. To będzie kosztowało, zajmie trochę czasu, ale innej drogi nie ma.

Źródło

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

WP2Social Auto Publish Powered By : XYZScripts.com