Bratysława w służbie Kremla? Słowacki rząd odwraca się od Ukrainy

Fot. REUTERS/Nadja Wohlleben

Ostatnie wypowiedzi najważniejszych przedstawicieli słowackiego rządu wzbudziły konsternację i niepokój nie tylko w Brukseli, ale także w Warszawie. Premier Robert Fico 2 lipca publicznie poparł szokujące słowa swojego ministra spraw zagranicznych, Juraja Blanára, który stwierdził, że Zachód powinien „nawiązać komunikację z Rosją” i „nawet przebaczyć to, co się stało”. A więc – przebaczyć brutalną agresję, zbrodnie wojenne i próbę unicestwienia suwerennego państwa.

To nie pierwszy raz, gdy rząd w Bratysławie staje po niewłaściwej stronie historii. Po wcześniejszej decyzji o wstrzymaniu wsparcia wojskowego dla Ukrainy, Słowacja – razem z prorosyjskimi Węgrami – zablokowała 18. pakiet sankcji wobec Rosji. Zamiast wspólnego frontu przeciwko agresorowi, premier Fico stawia warunki: ochrona słowackich firm przed potencjalnymi pozwami Gazpromu oraz rekompensata za utracone opłaty tranzytowe. To zimna kalkulacja interesu narodowego, kosztem solidarności europejskiej i zasad prawa międzynarodowego.

Słowacja próbuje szantażować pozostałe 25 państw Unii Europejskiej. Takie działanie idealnie wpisuje się w strategię Kremla: podzielić Europę, osłabić wspólną politykę zagraniczną i obronną. Gdy Bratysława mówi o „komunikacji z Rosją”, Moskwa słyszy coś innego – Zachód się chwieje, więc można naciskać dalej.

Postawa Fico staje się niebezpiecznym precedensem. Pokazuje, że w Unii są państwa gotowe ignorować brutalne łamanie prawa międzynarodowego i wracać do relacji z agresorem. Dla Polski, która od początku wojny konsekwentnie wspiera Ukrainę, to sygnał alarmowy. Taka retoryka osłabia wspólny europejski front, który był jednym z największych osiągnięć wspólnoty w ostatnich latach.

Nie można też zapominać o aspekcie moralnym. Jak słusznie zauważył wiceminister spraw zagranicznych Ukrainy, Andrij Sybyha – ci, którzy nie stracili nikogo w tej wojnie, nie mają prawa wzywać do „przebaczenia”. To właśnie bezkarność leży u podstaw rosyjskich zbrodni. Przebaczenie bez sprawiedliwości to przyzwolenie na kolejne zbrodnie.

Dziś wsparcie dla Ukrainy to nie tylko gest solidarności – to element bezpieczeństwa całego kontynentu. Wycofanie się Słowacji z tej wspólnej odpowiedzialności oznacza osłabienie frontu, na którym opiera się obrona Europy przed autorytarnym reżimem Putina.

Unia Europejska nie może dłużej ignorować takich zachowań. Prorosyjskie odstępstwa nie są już tylko różnicą poglądów – to realne zagrożenie strategiczne. W interesie nas wszystkich jest, aby powiedzieć jasno: lojalność wobec agresora to zdrada wartości, które budowały powojenną Europę.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Wyświetlenia : 92
WP2Social Auto Publish Powered By : XYZScripts.com